Komitet Wyborczy Nowej Prawicy został udu... utopiony przez PKW tylko dlatego, że ta zgraja biurwokratów zbyt wolno liczyła podpisy. Komitet ma zarejestrowane 21 okręgów i według prawa powinien startować w całym kraju. Po dłuższej ciszy nad tą sprawą w końcu poruszona została w mediach. Jednak dość szybko okazało się, że Sąd Najwyższy "nie nada toku sprawie", bo skargi wolno składać dopiero po wyborach. Czyli na chłopski rozum jeśli reżim biurwokratyczny nie dopuści mnie do wyborów to nie wolno składać żadnych protestów, bo przecież protestuje się właśnie po to aby szkoda została naprawiona czyli w tym przypadku chodzi o dopuszczenie do startu ze wszystkich okręgów. W jaki sposób naprawić szkodę po wyborach? Jedyne wyjście to przeprowadzenie powtórki głosowania, a to jest oczywiście mało prawdopodobne.
W taki oto sposób znowu nastała cisza, a media oraz lud przeszli do porządku dziennego. Rozumiem, że pełowcom oraz pisowcom taki przebieg sprawy jest na rękę, bo zawsze trochę głosów zagubionych duszyczek wyborców Nowej Prawicy wpadnie do urny. Jednak ludzie którzy planowali głosować na Nową Prawicę nie mogą tak po prostu przejść obok tego draństwa i udawać, że nikt nie napluł im w twarz. Polska to kraj w którym trzeba mieć młot pneumatyczny w rękach i tym młotem zapierdalać od rana pod oknami premiera, aby w końcu ktoś ruszył się i dostrzegł problem. Skoro tak dużo studentów popiera Nową Prawicę może powinni zorganizować jakiś strajk na uczelniach albo protest pod instytucjami biurwokratycznymi III RP. Już wkrótce październik więc wracają na uczelnie. Nic tak nie daje kopa tym EuroĆpunom jak zapach palonych opon.
Inne tematy w dziale Polityka