Szokujące tezy Rzeplińskiego! Domaga się, by w Polsce przeprowadzono denazyfikację i „depisyzację”: „Mają policję, prokuratorów, którzy szczują”...”Czy tak może mówić były prezes Trybunału Konstytucyjnego? Andrzej Rzepliński w rozmowie z Dorotą Wysocką-Schnepf dał wyraz swoim frustracjom! W szokujących słowach zaatakował polityków prawicy, Telewizję Polską, a także prokuraturę. Snuje wizje denazyfikacji i depisyzacji Polski po tym jak już Prawo i Sprawiedliwość przestanie rządzić. “...”Zatroskany „mową nienawiści” oraz „hejtem” Rzepliński używa szokujących porównań. Mówi nawet o obozach koncentracyjnych i denazyfikacji!
Dzisiaj słyszałem, jak publicyści mówili, że trzeba zacząć bezwzględną walkę z hejtem. I co? Zrobimy kilka obozów koncentracyjnych, każdy na trzydzieści tysięcy ludzi? Bo taka masa jest tych najbardziej zajadłych.Czy powinien powstać jakiś narodowy program? Czy to będzie tak, kiedy dochodzi do obalenia systemu autorytarnego czy totalitarnego? Potem prawnicy i politolodzy mówią o „de”. Denazyfikacji, dekomunizacji, już nie chcę powiedzieć o „depisyzacji”. To działa do pewnego stopnia.”...(źródło)
Denazyfikacja (niem. Entnazifizierung) – środki podjęte po II wojnie światowej w celu wykorzenienia zasad, ustaw oraz organizacji nazistowskich z życia polityczno–społecznego Niemiec[1]. “....(źródło)
Tekst jest fragmentem artykułu George’a Orwella „..”przełożyła Teresa Jeleńska George Orwell: Środki zapobiegawcze w literaturze”...”Nie trzeba żyć w totalistycznym kraju, aby zarazić się totalizmem. Sama już przewaga pewnych idei szerzy rodzaj jadu, uniemożliwiającego traktowanie rozlicznych tematów w literaturze. Gdzie tylko pojawi się narzucona prawowierność (a nawet, jak to się zdarza często, dwie prawowierności) ustaje piśmiennictwo na wysokim poziomie – pisał w 1946 r. George Orwell w artykule, który przypominamy w „Teologii Politycznej Co Tydzień”: „Orwell. Adwokat rzeczywistości”„...”Z okazji trzechsetnej rocznicy miltonowskiej rozprawy Areopagitica uczestniczyłem w poświęconym jej zebraniu PEN-Clubu. Rozprawa ta, jak wiadomo, pisana była w obronie wolności prasy. Słynne zdanie o grzechu „zabijania” książki wydrukowano na ulotkach, zapowiadających zebranie i zawczasu puszczonych w obieg.
Na estradzie było czterech mówców. Jeden z nich wygłosił przemówienie, mówiące co prawda o wolności prasy, ale – jedynie w odniesieniu do Indii; inny orzekł z inny orzekł z wahaniem, bardzo ogólnikowo, że wolność jest rzeczą dobrą; trzeci napadł na ustawodawstwa, skierowane przeciwko pornografii w literaturze; czwarty większą część przemówienia poświęcił obronie czystek rosyjskich. Jeśli idzie o przemówienia spośród audytorium, to niektóre nawracały do tematu pornografii i prawnych sposobów jej zwalczania, inne zaś – po prostu wychwalały Rosję Sowiecką. Okazało się, że powszechnie poparto wolność w dziedzinie moralności, czyli swobodę szczerego roztrząsania zagadnień płciowych drukiem – ale o wolności politycznej wcale nie wspomniano. Wśród kilkuset uczestników zebrania, z których może połowa związana była bezpośrednio z zawodem pisarskim, nie znalazł się ani jeden, który by podniósł, że wolność prasy - jeżeli w ogóle posiada sens - oznacza swobodę krytyki i opozycji. Znamienne było, że żaden z mówców nie zacytował rozprawy, której to zebranie było poświęcone. Nie wspomniano również o różnych książkach „zabitych” podczas wojny w Anglii i Ameryce. W rezultacie zebranie to stało się demonstracją na cześć cenzury”...”Zorganizowane kłamstwo, praktykowane przez państwa totalne, nie jest – jak często utrzymują – chwilowym posunięciem jak na przykład w czasie wojny wprowadzenie w błąd przeciwnika. Kłamstwo jest integralną częścią totalizmu, jest czymś co by pozostało nawet wtedy, gdyby obozy koncentracyjne i tajna policja przestały być koniecznością. Wśród inteligentnych komunistów obiega podziemna legenda, że rząd rosyjski, mimo iż obecnie zmuszony jest do posługiwania się kłamliwą propagandą, pokazowymi procesami sądowymi itp. – w skrytości notuje prawdziwe fakty, które zamierza kiedyś opublikować. Myślę, że możemy być przekonani, że to nie jest zgodne z prawdą, gdyż podobne postępowanie odpowiadałoby umysłowości liberalnego historyka, wierzącego, że przeszłości nie można przeinaczyć i że dokładna znajomość historii jest rzeczą, której wartość nie ulega kwestii. Z totalitarnego punktu widzenia, historia jest przedmiotem, który należy tworzyć, urabiać, nie badać. Państwo totalne jest w rzeczywistości teokracją, i jej kasta rządząca musi posiadać aureolę nieomylności. aby móc się utrzymać. Ponieważ jednak naprawdę nikt nie jest nieomylny, często zachodzi potrzeba przefasonowania wypadków przeszłości w sposób wykazujący, że ten lub inny błąd nie został popełniony, lub, że ten lub inny imaginacyjny triumf miał istotnie miejsce. Tak samo, wszelka zasadnicza zmiana kierunku politycznego wymaga odpowiedniej zmiany doktryny i przewartościowania ocen wybitnych postaci historycznych.
Podobne rzeczy zdarzają się wszędzie, lecz bardziej niż gdzie indziej, prowadzą do bezpośredniego fałszowania w społeczeństwach, w których, w danym momencie, dozwolona jest tylko jedna opinia. W rzeczywistości totalizm wymaga ustawicznego przekształcania przeszłości, a na dłuższą metę musi żądać niewiary w samo istnienie obiektywnej prawdy. Zwolennicy totalizmu w Wielkiej Brytanii skłonni są zwykle do utrzymywania, że ponieważ absolutna prawda jest rzeczą niedościgniona, grubsze kłamstwo w niczym nie jest gorsze od drobnego. Podkreślają, że wszystkie źródła historyczne są stronnicze i nieścisłe, a równocześnie że nowoczesna nauka dowiodła, ze to co się nam wydaje światem rzeczywistym jest złudzeniem. Zatem wiara w świadectwo czyichś zmysłów jest, po prostu pospolitym filisterstwem. Społeczeństwo totalistyczne, które trwałoby wiecznie, ustanowiłoby prawdopodobnie schizofreniczny system myślenia, w którym prawa zdrowego rozsądku, uznane za dobre w życiu codziennym i w pewnych naukach ścisłych, mogłyby być pomijane przez polityków, historyków i socjologów. Istnieje i teraz niezliczona liczba osób, które oburzałyby się na fałszowanie podręczników naukowych, lecz nie upatrywałyby nic zdrożnego w sfałszowaniu faktu historycznego. Totalizm wywiera największą presję na intelektualistów właśnie w tym punkcie, w którym literatura krzyżuje się z polityką. W chwili obecnej nauki ścisłe nie są do tego stopnia zagrożone. Tym się częściowo tłumaczy fakt, że we wszystkich krajach, w których są rządy totalistyczne, łatwiej jest naukowcom niż pisarzom pogodzić się z ustrojem.
Chcąc przyznać tę sprawę we właściwej perspektywie, muszę powtórzyć to, co powiedziałem na początku tego essay'u, a mianowicie, że w Anglii bezpośredni wrogowie prawdomówności, a zatem i wolności myśli, to potentaci prasowi, magnaci filmowi i biurokraci, lecz że na dalszą metę najgroźniejszym objawem jest osłabienie pragnienia wolności wśród samych intelektualistów. Może wydawać się, że cały czas mówię tu o skutkach cenzury nie na literaturę jako całość, lecz jedynie na jeden jej dział: – dziennikarstwo polityczne. Przyznając, że Rosja Sowiecka stanowi rodzaj tabu w prasie brytyjskiej, że nie dopuszcza się do dyskusji na tematy o Polsce, hiszpańskiej wojnie domowej, pakcie niemiecko-rosyjskim itp., że jeżeli kto posiada informacje sprzeczne z ogólnie przyjętą prawowiernością powinien albo je przekręcić, albo zachować dla siebie; – przyznając to wszystko, dlaczego miałoby to oddziaływać na literaturę w szerszym zakresie? Czy każdy pisarz ma być politykiem i czy każda książka musi być z konieczności dziełem ściśle reportażowym? Czy indywidualny pisarz nie jest w stanie zachować wewnętrznej, wolności umysłu nawet pod najsurowszą dyktaturą i czy nie może przeistoczyć czy zamaskować swoich „nieprawowiernych” myśli w sposób. który uszedłby czujności naiwnych władz? A w ogóle, nawet jeżeliby sam autor był w zgodzie z panującą prawowiernością, dlaczego to miałoby krępować? Czyż literatura i każda inna sztuka nie ma największych możliwości rozkwitu w społeczeństwach, nieznających poważnych konfliktów opinii i w których brak wyraźnej kontrowersji pomiędzy artystą a audytorium? Czyżby należało uznać że każdy pisarz jest buntownikiem lub nawet, że pisarz musi być wyjątkową osobistością?”..(źródło)
Polskę czeka depisyzacja? Prof. Sadurski: Kaczyński jest ekonomicznym analfabetą”...”- Kaczyński jest ekonomicznym analfabetą. Jest też ignorantem, jeśli chodzi o sprawy międzynarodowe. Nie zna świata, nie zna języków. Wie to, co mówią mu dobrani przez niego, niekoniecznie wybitni specjaliści – mówi w rozmowie z "Newsweekiem" prof. Wojciech Sadurski. I od razu zastrzega, że w tego typu władzę wpisany jest gen autodestrukcji – "po rządach PiS polskie społeczeństwo stanie przed zadaniem depisyzacji kraju". “..”Ale, jak mówi, konieczna będzie też reforma prawa, czyli "odkręcenie fatalnych zmian wprowadzonych w ostatnich miesiącach", a także "odwrócenie zmian w sferze świadomości społecznej".
- PiS dało sygnał do legitymizacji tego, co w polskiej mentalności najgorsze i najgłupsze: ksenofobii, nienawiści i niechęci do innych, zawiści, paranoi, kompleksów– kwituje filozof prawa i konstytucjonalista..(źródło)
Ekspert z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego to jeden z największych krytyków Prawa i Sprawiedliwości. Prof. Marcin Matczak od dawna przekonuje, że następcy PiS muszą rozliczyć sprawców łamania konstytucji.Jego zdaniem, doszło do "dogłębnego zniszczenia polskiego wymiaru sprawiedliwości". Przekonuje, że nie ma więc sensu pytać, czy "depisyzacja" jest konieczna. Raczej trzeba się zastanowić, jak w jaki sposób ją przeprowadzić - "w szczególności - w jakim stylu przywrócić praworządność".”...(źródło)
Co po PiS? Poseł PO: Depisyzacja tak jak deratyzacja”...”– Co po PiS-ie? Depisyzacja, tak jak była denazyfikacja, dekomunizacja, już nie powiem o deratyzacji czy dezynsekcji – w ten sposób powiedział poseł PO Robert Wilczyński w Namysłowie na spotkaniu sympatyków Platformy Obywatelskiej. “..(źródło )
Cimoszewicz: Kandydaci do SN? W okresie depisyzacji wyrzucić z zawodu”...”Włodzimierz Cimoszewicz komentował w "Faktach po Faktach" politykę partii rządzącej dotyczącej doboru kadry. Zdaniem byłego premiera polityka ta premiuje "tchórzy, wazeliniarzy, karierowiczów, ludzi bez honoru, bez godności, nie zasługujących na szacunek" - jak mówił. “...”- Czym się kierują się ci ludzie? Jaka jest ich wartość moralna? W moim przekonaniu to są ludzie bez poczucia godności, którzy nie spełniają elementarnego warunku bycia sędzią - nieskazitelności charakteru- mówił Cimoszewicz.
Jego zdaniem, gdy nadejdzie okres "depisyzacji', wszyscy ci, którzy zostaną powołani do SN, wszyscy, którzy pełnią zawody zaufania publicznego i w tej chwili zgłosili swoje kandydatury, powinni stracić prawo wykonywania zawodu.”...(źródło)
Waldemar Kuczyński: Skutki poniechanej przez PO depisyzacji”...”Osłupiające uzasadnienie umorzenia dochodzenia przeciwko Antoniemu Macierewiczowi odświeża błąd pierworodny popełniony przez Platformę Obywatelską po wygranej 2007 roku, zaniechanie rozliczenia PiS z IVRP, największego choć na szczęście nieudanego gwałtu na świeżej polskiej emokracji. To rozliczenie było ważniejsze od dekomunizacji. Dekomunizacja dotyczyła martwych już bakcyli upadłej dyktatury. Zaniechanie dePiS-yzacji zostawiło w polskim organizmie nietknięte bakcyle przyszłych gwałtów na naszej wolności. Wiele z nich schowało się w nieruszonej prokuraturze i czekają na spec ustawy przyszłych rządów PiS. Już zapowiedziane polowanie na winnych zamachu, którego nie było, czyli na niewinnych. Zawsze wierni są w pogotowiu. Krótko przed wyborami 2007 roku napisałem artykuł tłumaczący dlaczego powinna być dePiS-yzacja po praktykach rządów Kaczyńskiich. Przypominam go:
ABOLICJI DLA TEJ EKIPY BYĆ NIE MOŻE
Na problem rozliczeń po rządach PiS nie można patrzeć tak samo jak w przypadku wcześniejszych rządów. Ta ekipa jak żadna inna naruszyła reguły konstytucyjnego ustroju
Paweł Wroński podniósł ważny problem („Gruba kreska dla PiS”), ale się w niego zamotał. Zaczął od tego, że nie ulega wątpliwości, iż obecnie rządzący nadużywali władzy, czyli popełniali przestępstwa, bo nadużycie władzy to przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków, a to są przestępstwa. Następnie pisze, że przestępstwa trzeba ukarać, ale postuluje zbiorczą abolicję dla PiS, bo i tak prezydent ułaskawi skazanych, po co więc karać?
Tak jak autor jestem przeciw rozliczeniom dla odwetu. Emocje, które wywołują rządy Kaczyńskich, z ich głównie winy, do czegoś takiego popychają. I widać ochotę na odwet choćby w słowach Leszka Millera o kanaliach, które będą rozliczone. Rozliczenie bez nagonki – łatwo to napisać, ale niełatwo wykonać.”...(źródło)
"Co się stanie, jeżeli PiS straci władzę, a Sejm uzna, że trzeba zrobić depisyzację". Senyszyn o dezubekizacji”..”- Ustawa dezubekizacyjna jest precedensem dla podobnych rozliczeń funkcjonariuszy dobrej zmiany - powiedziała w programie "Tak czy Nie" działaczka Sojuszu Lewicy Demokratycznej Joanna Seneszyn. “..”- Wyobraźmy sobie, co się stanie jeżeli za kilka lat PiS straci władzę, a nowy Sejm powie - zresztą ja też bym była pierwsza za tym - że trzeba zrobić depisyzację, i że w związku z tym, wszystkim tym, którzy nasze państwo demokratyczne w latach 2005-2007 i teraz 2015-2019 niszczyli, to należy odebrać emerytury, należy ich postawić przed sądem. “..(źródło)
Ryszard Petru: Trzeba obalić ten rząd i zacząć od bardzo głębokiej depisyzacji”...” Lider opozycji odmalował stan państwa, w którym demokratyczne procedury zostały przez rządzących rozmontowane, a prawo ustępuje przed nową ideologią. – Mogą być sytuacje, kiedy wola narodu jest ważniejsza. Naród to suweren. A suweren to Kaczyński – mówił Petru. – Oni mają takie myślenie. My się śmiejemy z tego, ale oni tak myślą – stwierdził i od razu skorygował twierdzenie: – I najgorsze jest to, że oni mogą w to wierzyć. To powoduje, że tym bardziej to robią – stwierdził.
- Po co jest parlament? – spytał zebranych i wyjaśnił: – My jesteśmy w parlamencie. Jesteśmy partią, która ma 31 posłów. Na 460. Przyznam, próbowaliśmy parę razy przegłosować PiS, ale się nam nie udało. Mamy mniej posłów niż PiS – wyjaśnił przyczynę niepowodzeń. – Często ludzie oczekują, że: zablokujcie ich w parlamencie! Formalnie rzecz biorąc, jako opozycja mamy mniej głosów niż PiS. Żałuję, że tak jest, ale tak jest, po prostu – wskazał przyczyny przegranych głosowań.
- Kiedy oni mówią, że naród jest ponad prawem, to znaczy de facto, że oni wszystko mogą. Jak można zareklamować Polskę za granicą i takie teksty walić? To mówił wicepremier rządu – twierdził i takie oświadczenia rządzących uznał jako fatalne dla kształtowania opinii o Polsce za granicą. Przestrzegał, że wywołują one niepewność wśród zagranicznych inwestorów.
- Tak naprawdę, trzeba ich zatrzymać, obalić ten rząd i zacząć oczywiście od depisyzacji. Co to jest depisyzacja? To jest taka formuła, która oznaczałaby, że musimy bardzo szybko przywrócić normalne funkcjonowanie podstawowych elementów państwa. Żeby państwo zaczęło normalnie funkcjonować, a potem musimy przejść do reformowania, bo to nie jest tak, że Polska przed PiS-em była fantastycznym krajem, który mlekiem i miodem płynął. Natomiast trzeba zacząć od bardzo głębokiej depisyzacji – podkreślił raz jeszcze najważniejsze zadanie do wykonania.”...(źródło)
-------
Ważne
Rzepliński Dzisiaj słyszałem, jak publicyści mówili, że trzeba zacząć bezwzględną walkę z hejtem. I co? Zrobimy kilka obozów koncentracyjnych, każdy na trzydzieści tysięcy ludzi? Bo taka masa jest tych najbardziej zajadłych.Czy powinien powstać jakiś narodowy program? Czy to będzie tak, kiedy dochodzi do obalenia systemu autorytarnego czy totalitarnego? Potem prawnicy i politolodzy mówią o „de”. Denazyfikacji, dekomunizacji, już nie chcę powiedzieć o „depisyzacji”. To działa do pewnego stopnia.”
George Orwell Kłamstwo jest integralną częścią totalizmu, jest czymś co by pozostało nawet wtedy, gdyby obozy koncentracyjne i tajna policja przestały być koniecznością
------
Mój komentarz
Rzepliński rozważa ile obozów koncentracyjnych po trzydzieści tysięcy każdy trzeba by w Polsce, aby zmieścić tam wszystkich pisowców zwanych „nienawistnikami”. Najbardziej zajadłych
Ciekawa koncepcja depisyzacji przy użyciu starych lewicowych narzędzia Stalina i Hitlera, obozów koncentracyjnych.
Tylko obozy koncentracyjne do których w pierwszym transporcie zostaną wywiezieni Kaczyński i Macierewicz uwolni Polskę od nienawistników i mowy nienawiści. Tylko umieszczenie w obozach koncentracyjnych kilkuset tysięcy „ zajadłych” nienawistników pozwoli homoseksualistom, lewakom, pedofilom, żyć godnie,cieszyć się życiem, oddychać pełną piersią.
Potem przyjdzie czas na wysłanie do obozów koncentracyjnych katolików, którzy buntują się przeciwko pedofilom seksualizującym ich dzieci w szkołach, potem przyjdzie pora na....ciebie drogi czytelniku
Szwadrony Rzeplińskiego żadnego nienawistnika nie przeocza.
Marek Mojsiewicz
video Stanisław Michalkiewicz: Kto jest nienawistnikiem? Ten, kto się nie zgadza z nami
video Robert Winnicki o walce z nienawiścią, wojnie z Iranem i podległości Polski wobec USA!
Video Rafał Ziemkiewicz w Wrealu24 o szale lewactwa w Polsce, Brexicie i polityce PiSu!
Inne tematy w dziale Polityka