Najnowszy Newsweek informuje o politycznych czystkach w MSZ. Równie mocno odbiegającego od rzeczywistości tekstu naprawdę nie sposób napisać. W rzeczywistości zmiany w MSZ są bardzo małe, a w departamentach merytorycznych (politycznych) zmian nie ma niemal w ogóle. W pionie wschodnim mamy wręcz wzmocnienie układu, który rządził (ze skutecznością, której nie warto nawet komentować) polityką na tym kierunku przez ostatnie kilkanaście lat. Zmiany jeśli mają miejsce to w departamentach technicznych, które rozrosły się w okresie rządów Radosława Sikorskiego do takiego stopnia, że wśród 7 największych departamentów i biur w MSZ nie ma żadnego, które zajmowałoby się polityką zagraniczną. Jednostki te stały się przechowalniami dla "spadochroniarzy" z MON, służb i rodzin polityków i urzędników.
W MSZ, jeśli trzymać się kwestii merytorycznych, prędzej można mówić o konserwacji układu, a nie czystkach. Czasem przejawia się to dobrymi nominacjami (jak ta na stanowisko wiceministra ds. Bliskiego Wschodu), ale czasem można odnieść wrażenie, że nadal dobrze mają się Bierni, Mierni, ale Wierni, których jedyną przepustką do kariery były dobre relacje z ministrem Sikorskim, a czasem premier Kopacz. Co ciekawe (i niestety bulwersujące) obowiązują, jak się wydaje, nieformalne "deale" zawarte w okresie rządów PO, w ramach których na kluczowe stanowiska ambasadorskie mają wyjeżdżać osoby z kilkuletnim ledwie doświadczeniem w dyplomacji (co jest swoistą spłatą zobowiązań zaciągniętych przy okazji innych nominacji).
Miarą upadku profesjonalizmu kadr w MSZ było to, iż pod koniec rządów R. Sikorskiego byliśmy jedynym chyba krajem w Europie, w którym 2 z 6 wiceministrów w ogóle nie było na placówce, 3 było niskich rangą dyplomatami, a jeden był attache obrony. Żaden nie był ambasadorem. W Rosji w tym samym czasie na 8 wiceministrów 7 było po 3 lub 2 placówkach ambasadorskich i tylko jeden wiceminister był ambasadorem tylko jeden raz (ale za to był też zastępcą Sekretarza Generalnego ONZ). Obecnie, niezależnie od takich czy innych ocen, na 4 nowych wiceministrów, dwoje to wieloletni dyplomaci, którzy skądinąd żadnego związku z PiS nie mają.
Artykuł Newsweeka jest tak bałamutny, że nie sposób nie zastanowić się czy nie mają racji ci w PiS, którzy optują za szybkimi i wręcz brutalnymi zmianami. Skoro bowiem nawet brak zmian wywołuje histerię i alarmistyczne teksty o rzekomych "czystkach" to najwyraźniej dialog nie ma sensu. Dialog wymaga bowiem - z obydwu oczywiście stron - minimalnej dozy uczciwości.
W tym miejscu z góry zapowiadam Moim Czytelnikom, iż będą mieli w moich tekstach polityczny rollercoaster, tj. naprzemiennie krytyczne bądź pozytywne teksty o każdej ze stron sporu. Wczoraj napisałem krytycznie o PiS - dziś muszę stwierdzić krańcową hipokryzję po drugiej stronie barykady. Nie dlatego, że jestem po tej czy po tamtej stronie, czy też siedzę okrakiem na barykadzie, ale dlatego, że chcę po prostu pisać prawdę.
Czy do zmian w MSZ dojdzie po wejściu w życie znowelizowanych przepisów ustawy o służbie cywilnej? Zapewne tak. Grunt, by oznaczało to zmiany na lepsze, a "miotła" tym razem dotknęła Biernych, Miernych ale Wiernych, a nie tych, którzy są zbyt zajęci służba Ojczyźnie, że nie mają czasu "zapisać się w szeregi rewolucjonistów". W MSZ dużo jest bowiem tumiwisizmu, bylejakości i zajmowania się wszystkim poza polityką zagraniczną, ale nie brakuje też ludzi szczerze oddanych Polsce.
O propozycjach zmian w MSZ napisałem raport dla Ośrodka Analiz Strategicznych - polecam lekturę: http://oaspl.org/2015/10/02/msz-diagnoza-stanu-obecnego-i-propozycje-reform/
O kadrach MSZ nieco wcześniej pisałem m.in. tutaj:
http://mojeszyfrogramy.salon24.pl/622675,kadry-25-lat-po-prl
http://mojeszyfrogramy.salon24.pl/647711,o-korporacji-geremka-i-kadrach-msz
Zwolennik realpolitik, rozumianego nie jako kapitulanctwo, a jako coś pomiędzy romantyzmem nieliczącym się z realiami, a cynizmem ubierającym się w szaty pozytywizmu. W blogu będę pisał głównie, aczkolwiek nie wyłącznie, o polityce zagranicznej. Z przyjemnością powitam ew. komentarze, również te krytyczne, ale będę zobowiązany za merytoryczną dyskusję - choćby i zażartą, byleby w granicach dobrego smaku.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka