W skrócie a propos polityki zagranicznej ws. do Białorusi. Myślę, obserwując sprawy nieco z boku (nie pełnię żadnej funkcji oficjalnej) a zarazem posiadając dość dogłębną wiedzę nt. tych relacji, w tym nt. spraw niekoniecznie trafiających na czołówki gazet, że szanse na postęp w relacjach z Mińskiem są nikłe. Politykę wschodnią uprawia się bowiem inaczej niż politykę na Zachodzie. Ostrożność jest cnotą, ale nadmierna ostrożność to już przepis na klęskę. Rozmowy o rozmowach można toczyć, ale nie w sytuacji, w której czasu jest mało. Czasu jest zaś mało, bo Moskwa trzyma rękę na pulsie i na pewno zadba, by w relacjach Warszawy z Mińskiem szybko miał miejsce jakiś skandal, który uniemożliwi lub zasadniczo utrudni dialog. Chyba oczywiście, że Moskwa i tego nie musi robić, bo jakikolwiek sukces byłby nie na rękę tych "ekspertów" od polityki wschodniej, którzy żyją z pisania, że w relacjach z Białorusią niczego nie da się załatwić a jedyne co Polska powinna robić to walczyć o wolność. To samo powiedzą urzędnicy i dyplomaci, którzy nawet wiedząc, że coś można było załatwić, niczego nie potrafili załatwić.
W słynnej komedii BBC pt. Yes Prime Minister w odcinku dot. polityki zagranicznej pada kwestia nt. 4-stopniowej strategii postępowania w polityce zagranicznej (vide link).
Po angielsku brzmi ona następująco:
"In stage one we say nothing is going to happen.
Stage two, we say something may be about to happen, but we should do nothing about it.
In stage three, we say that maybe we should do something about it, but there's nothing we *can* do.
Stage four, we say maybe there was something we could have done, but it's too late now"
czyli:
etap 1: nic się nie stanie
etap 2: mówimy, że coś się może stać, ale nie powinniśmy niczego w związku z tym robić
etap 3: mówimy, że może coś należałoby zrobić, ale niczego nie da się zrobić
etap 4: mówimy, że może coś można było zrobić, ale teraz jest już za późno.
W relacjach z Mińskiem ta kwestia będzie brzmiała (już brzmi) mniej więcej tak:
etap 1: nic się nie da załatwić
etap 2: może i coś można załatwić, ale to zbyt ryzykowne, więc nic nie róbmy
etap 3: może i ryzyko nie jest tak wielkie, ale tak czy tak nic z tego nie wyjdzie i niczego nie załatwimy
etap 4: może coś można było coś załatwić, ale teraz jest już za późno.
Dodam, że jesteśmy na etapie 1,5 czyli łączącym cechy etapu 1 z etapem 2.
Richard Nixon powiedział kiedyś, że do uprawiania polityki trzeba mieć "brain, heart and guts", czyli "rozum, serce i jaja". Jak rozumiem Polska wymienia ekipę z rozumem ale bez serca (wg wyborców PiS: bez rozumu i bez serca) , na ekipę z sercem i rozumem (to wg zwolenników PiS) lub z sercem, ale bez rozumu (to wg wyborców PO). A ja się domagam jaj.
https://www.youtube.com/watch?v=HSD1d-6P6qI