Witold Jurasz Witold Jurasz
2659
BLOG

Lepsze (najgorsze) więzienie CIA od (najlepszego) więzienia FSB

Witold Jurasz Witold Jurasz USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 50

Krótko nt. więzień CIA w Polsce.

Po pierwsze - wygląda na to, że CIA rzeczywiście torturowała u nas więźniów, choć gwoli ścisłości nie było to wyrywanie paznokci ani rażenie prądem, więc jeśli ktoś - jak niektórzy nasi komentatorzy - potrafi oburzać się więzieniami CIA i równocześnie występować przeciw ściganiu stalinowskich śledczych, prokuratorów i sędziów (bo to przeszłość i nie należy rozgrzebywać ran) to dowodzi to schizofrenii takiego komentatora.

Po drugie - USA to nasz najważniejszy sojusznik. Uważam, że zarówno prezydent Kwaśniewski, jak i premier Miller pomagając USA działali w interesie RP.

Po trzecie - nie Aleksander Kwaśniewski i nie Leszek Miller torturowali więźniów CIA, więc mówienie o pociąganiu ich do odpowiedzialności karnej uważam za zupełnie pozbawione podstaw.

Po czwarte - za skandaliczne uznałbym, gdyby miało się okazać, że Amerykanie poruszali się swobodnie nie tylko po wydzielonym dla nich sektorze w Starych Kiejkutach, ale po całym ośrodku. Mam nadzieję, że tak jednak nie było. USA są naszym sojusznikem, ale to nie znaczy, że nie mamy mieć przed nimi tajemnic.

Po piąte - im więcej mówi się o tych więzieniach, tym większe ściąga to nas ryzyko odwetu ze strony terrorystów. Pamiętam jak kilka lat temu deputowany ze Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy udał się do Rumunii by zbadać sprawę więzień CIA i najpierw nieznani sprawcy podstawili mu taksówkę na lotnisko i wywieźli poza miasto (nie grozili tylko zostawili na odludziu zmuszając do kilkugodzinnego spaceru do Bukaresztu), a potem inni nieznani sprawcy ukradli mu rzeczy osobiste z hotelu. Od tego czasu mówię o Rumunii z niezmiennym szacunkiem.

Po szóste - gdy słyszę, że w zamian za udostępnienie Amerykanom lokalizacji na więzienie w Polsce dostaliśmy 15 mln USD to z jednej strony zasmuca mnie wysokość tej kwoty, ale z drugiej domyślam się, że dla naszego wywiadu taka kwota to jest niezły cymesik. I to byłoby na tyle, jak chodzi o zwalczanie służb rosyjskich, które tyle pewnie wydają na premie dla swoich agentów. Skądinąd to zabawne jak historia lubi się powtarzać - przed wojną "dwójka" też ledwie przędła.

Po siódme - sądzę, że warto zadać pytanie naszym amerykańskim sojusznikom czy tajna współpraca tak ma wyglądać, że po kilku latach wszystko wycieka. Może warto zasugerować, że w związku z tym należy się nam jakaś rekompensata.

Po ósme - tu jestem rozdarty - z jednej strony uważam metody przesłuchiwania stosowane przez CIA za oburzające, ale równocześnie jestem zdania, że przesłuchiwanie terrorysty jest samo z siebie aktem humanitarnym. Nie chcę aby ten wpis brzmiał nadmiernie cynicznie, ale nieuchronnie przypomina mi się taki stary dowcip "Udowodnij, że Lenin był humanistą". Odpowiedź brzmiała "Lenin zobaczył dziecko. Dał dziecku cukierka. A mógł zabić". Tak na serio zaś - jestem zdania, że w walce z terrorem państwo demokratyczne ma prawo do wszelkich środków, w tym i do prowadzenia wojny. Prowadzenie wojny zaś oznacza zgodę nie nie przesłuchiwanie, a na zabijanie wroga. Z drugiej strony - czy walcząc wolno zapomnieć o co się walczy? Churchill, gdy przedstawiono mu projekt budżetu na 1941 zaprotestował przeciw obcięciu środków na kulturę, a zdziwionym doradcom powiedział "bo jak jej nie będzie to o co walczymy?". Może to o to chodzi - że godząc się na metody stosowane przez CIA godzimy się też i na to, że zapominamy o co nam chodzi i kim jesteśmy?

W wypadku więzień CIA mowa jest o wrogu już bezbronnym, o więźniu zupełnie już pozbawionym możliwości obrony. Co jednak, jeśli od wyniku przesłuchania zależy życie wielu niewinnych ludzi? Czy naprawdę wolno nam za wszelką cenę trzymać się zasad i poświecić dla nich życie niewinnych ludzi? Wydaje mi się, że to jest pytanie, na które nie ma prostej odpowiedzi, ale skłaniałbym się do poglądu, że służby specjalne w walce z terroryzmem (ale też i z wojującym neoimperializmem i szowinizmem zagrażającym innym narodom) po prostu nie mogą działać zgodnie z zasadami państwa liberalnej demokracji. Kto tego nie rozumie jest albo wyjątkowym idealistą (i równocześnie człowiekiem skrajnie naiwnym) albo służy wrogom Polski, którzy sami będąc dyktaturami, o niczym innym nie marzą, jak o osłabieniu demokracji.

Obawiam się sytuacji, w której służby uzyskują prawo do działania ponad prawem, ale jeszcze bardziej boję się liberalnej demokracji, która nie będzie umiała się bronić. Grunt może, aby do służb trafiali ludzie o nieskazitelnym charakterze, tacy, którzy najpierw zasady przyswoją a potem dopiero będą je łamać. Tylko bowiem raz je przyswoiwszy mogą nie zapomnieć, że je potem łamią. Gdy przeczytałem w raporcie Senatu USA o pracownikach CIA, którzy płakali, widząc traktowanie jednego z więźniów pomyślałem, że ile zła by Stany Zjednoczone nie uczyniły to słusznie jednak nazywane są ojczyzną demokracji. Jestem przekonany bowiem, że w obozach filtracyjnych w Czeczenii jedyne łzy to te, które płynęły z oczu więźniów. I o tej fundamentalnej różnicy nie wolno zapominać.

Zwolennik realpolitik, rozumianego nie jako kapitulanctwo, a jako coś pomiędzy romantyzmem nieliczącym się z realiami, a cynizmem ubierającym się w szaty pozytywizmu. W blogu będę pisał głównie, aczkolwiek nie wyłącznie, o polityce zagranicznej. Z przyjemnością powitam ew. komentarze, również te krytyczne, ale będę zobowiązany za merytoryczną dyskusję - choćby i zażartą, byleby w granicach dobrego smaku.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (50)

Inne tematy w dziale Polityka