Witold Jurasz Witold Jurasz
3284
BLOG

O tym, że umowy z dyktatorami też są umowami.

Witold Jurasz Witold Jurasz Polityka Obserwuj notkę 41

"Do rewolucyjnej sprawiedliwości Tęskno mi Panie", mogliby, trawestując Norwida zawołać niektórzy nasi politycy. A może nawet do "Oczyszczającego Naród Upuszczenia Krwi" niektórym tęskno.

Od kilku dni słyszę oto, że po pierwsze niepotrzebnie porozumiewali się ministrowie s.z. RP, RFN, opozycja i W. Janukowycz - a jak się już porozumieli, to, jak to ujął jakże wdzięcznie i z rewolucyjną szczerością Jacek Kurski, "umów z dyktatorami nie należy przestrzegać".

Odnośnie pierwszej części to nic to (trzymajmy się już klasyków), że w dniu podpisania porozumienia reżim Janukowycza dysponował jeszcze dostateczną siłą, by utopić Kijów we krwi.

Ja, gdy kierowałem placówką RP na Białorusi zawsze rozumiałem, że tym się różnię od opozycjonistów białoruskich, że posiadając immunitet dyplomatyczny nie ryzykuję niczym (a w naszym polskim absurdzie, gdybym dał się wyrzucić z hukiem jako persona non grata to bym jeszcze za bohatera robił). Ta świadomość siły, którą dawał mi immunitet towarzyszyła mi zawsze w czasie rozmów i nie pozwalała nawoływać do walki (już pomijam, że swoją rolę rozumiałem jako załatwianie polskich spraw, a nie walkę). Immunitet to bowiem luksus, ale i zobowiązanie, a nie tylko prawo szybkiej jazdy po autostradzie i parkowania zaraz za zakazem parkowania.

Odnośnie zaś tego, że umów "nie należy przestrzegać". Otóż nie Panie Pośle. Trzeba. Bo inaczej inni prezydenci, w razie masowych protestów, nigdy nie oddadzą dobrowolnie władzy. Jak się więc zacznie w kółko powtarzać takie idiotyzmy to można być współwinnym przelewu krwi.

Mam wśród swoich znajomych na facebook'u wysokiego rangą urzędnika Administracji Prezydenta Białorusi.  Wczoraj zamieścił on wpis na fb mówiący o tym, że "Janukowycz to chyba ostatni, który uwierzył w gwarancje ze strony Polski i Niemiec". Ja bym z kolegą polemizował, bo i Warszawa i Berlin nawoływały do przestrzegania porozumienia. Dodałbym (nieco złośliwie), że najwyraźniej plotki o tym, że to my stoimy za Majdanem są przesadzone bo ewidentnie nie mieliśmy nawet na niego wpływu. Obawiam się tylko, że nawet gdybym przekonał swojego znajomego o intencjach ministrów s.z. RP i RFN to nie umiałbym już wytłumaczyć intencji innych polityków w Polsce. No bo niby jakbym miał to zrobić? Tłumaczyć, że "mówią Janukowycz, myślą Jaruzelski"?!

P.S. dodane po opublikowaniu tekstu. Dostałem kilka ostrych e-maili. Część czytelników postanowiła uznać, że napisałem tekst w obronie W. Jaruzelsiego to niniejszym oświadczam, że mój blog jest o polityce zagranicznej i tego dot. również ten wpis. Bardzo proszę by oszczędzić mi wpisów typu "wszystko jasne", tak jakbym bronił generała. A jak już ktoś chce być taki twardy wobec tego, co piszę to proszę o minimum odwagi i podpisywanie tekstów imieniem i nazwiskiem. Wracając do meritum - tekst jest o Białorusi, Armenii, kto wie - może kiedyś Rosji. A moralność - no coż ta mnie interesuje głównie do granicy własnej Ojczyzny. A że jest w tym zakresie co robić to za granicami mnie owa moralność interesuje, ale już tylko w ograniczonym stopniu. Za granicami bardziej interesuje mnie interes mojego kraju.

Zwolennik realpolitik, rozumianego nie jako kapitulanctwo, a jako coś pomiędzy romantyzmem nieliczącym się z realiami, a cynizmem ubierającym się w szaty pozytywizmu. W blogu będę pisał głównie, aczkolwiek nie wyłącznie, o polityce zagranicznej. Z przyjemnością powitam ew. komentarze, również te krytyczne, ale będę zobowiązany za merytoryczną dyskusję - choćby i zażartą, byleby w granicach dobrego smaku.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (41)

Inne tematy w dziale Polityka