Witold Jurasz Witold Jurasz
489
BLOG

Ile dywizji ma Watykan (na Białorusi)?

Witold Jurasz Witold Jurasz Polityka Obserwuj notkę 2

Kilka miesięcy temu na Białorusi został aresztowany ksiądz Kościoła Katolickiego - proboszcz parafii w Borysowie Wladislaw Lazar.  Wg informacji, które zostały przekazane przez KGB, Konferencji Episkopatu Białorusi ks. Lazarowi zarzuca się przekazywanie pieniędzy i dóbr materialnych człowiekowi, który jest oskarżony o szpiegostwo na rzecz innego państwa, co w efekcie pociąga za sobą oskarżenie wobec samego ks. Lazara o zdradę państwa. Oznacza to, że grozi mu wyrok od 7 do 15 lat więzienia. W Polsce w ostatnim okresie pojawiły się w związku z tą sprawą głosy o tym, że oznacza to prześladowania Kościoła Katolickiego i że Kościół ”powinien” aktywniej angażować się w działalność prodemokratyczną. Odnośnie zaś samej sprawy ks. Lazara czytałem już opinie o tym, że Metropolita mińsko-mohylewski abp. Kondrusiewicz „powinien” aktywniej bronić swojego księdza. Co do samej sprawy ks. Lazara nie mogę się wypowiadać, bo po prostu wiem tyle, co i każdy, czyli nic. Tym niemniej kilka uwag pozwolę sobie uczynić:

1.     Ks. Lazar jest obywatelem Białorusi, Tym niemniej doszło do jego spotkania w więzieniu z nuncjuszem apostolskim abp Claudio Gugerottim, co jest gestem wobec Watykanu, gdyż nie będąc obywatelem innego kraju niż Białoruś, ks. Lazar nie może liczyć na np. opiekę konsularną – tą bowiem można sprawować tylko wobec obywatela własnego państwa – ergo spotkanie było gestem politycznym.

2.     W historii ostatnich 20 lat opozycjoniści na Białorusi byli oskarżani z różnych artykułów (organizowanie zamieszek, chuligaństwo etc.), ale nigdy z artykułu o szpiegostwo.  

3.     Watykan prowadzi wobec władz w Mińsku politykę zdecydowanie bardziej ugodową niż np. Unia Europejska, więc politycznie motywowane uderzenie w Kościół po prostu nie ma sensu. O zbytnią uległość wobec władz oskarżani byli zarówno abp. Kondrusiewicz, jak i kolejni nuncjusze abp. Martin Vidovic oraz obecny nuncjusz Claudio Gugerotti.

4.     Około jednej trzeciej parafii na Białorusi prowadzona jest przez księży z Polski, których obecność na Białorusi zależy od tego, czy dostaną wizy (oczywiście uzależnienie od polskich księży będzie się z czasem zmniejszać – sądzę, że za 10, góra 15 lat naszych księży na Białorusi już nie będzie prawie w ogóle).

5.     W interesie Kościoła jest więc, by księża nie angażowali się w jakąkolwiek działalność opozycyjną – jeśli bowiem nie dostaną przedłużenia wiz to trzeba będzie niechybnie zamknąć 1/3 Kościołów.

6.     W Polsce tymczasem słyszę, jak to Kościół na Białorusi „powinien” to lub „powinien” tamto, przy czym głosy takie w ogóle nie biorą pod uwagę sytuacji Kościoła na Białorusi (kwestii polskich księży tudzież działania w prawosławnym otoczeniu). Głosy te – dodajmy – docierają z tych mniej więcej środowisk, które lubią pouczać Białorusinów – i to nie tylko władze, ale i opozycję (a teraz jeszcze i Kościół).

7.     Słabość organizacji polonijnych oznacza, że często już tylko ksiądz katolicki z Polski jest ostoją polskości (to w Kościele można wypożyczyć polskie książki, uczyć się polskiego, Kościół organizuje wycieczki do Polski etc). W wielu małych miasteczkach, gdyby doszło do wydalenia polskiego księdza, nie byłoby już niczego, co podtrzymywałoby tam polskość (rozumianą jako związki ludzi polskiego pochodzenia z Polską jako krajem, językiem i kulturą)

8.     A propos nauczania polskiego to jego ograniczanie (wynikające nie tylko z działań stricte administracyjnych, ale i z tego, że gdy lekcje prowadzi organizacja de facto opozycyjna rodzice wielu dzieci wolą się w to nie angażować i dzieci na lekcje nie posyłają) powoduje rusyfikowanie się naszej mniejszości (o tak – Polacy jak się depolonizują to niestety nie ulegają białorutenizacji, a rusyfikacji).

9.     Wielu księży skupia wokół siebie niezależnych twórców, chóry – słowem tworzy alternatywny obieg. Oczywiście skala tej działalności nie jest taka, jak w Polsce lat 80, ale i siła Kościoła jest na Białorusi inna niż w Polsce.

10. Kościół – jak chodzi o aspekt wyzwalania ludzi – robi, w mojej ocenie, wspaniałą pracę wyzwalając ludzi w sensie duchowym – jest jedną z nielicznych naprawdę niezależnych organizacji i poprzez swe nauczanie wolności wykonuje naprawdę dobrą misję, ale – jak to Kościół – działa „long term”.

11. Dowodem na to, co napisałem powyżej może być historia, której sam byłem uczestnikiem. Na Białorusi corocznie Katolicy pielgrzymują do Budsławia - odbywają się tam ogromne uroczystości, w których uczestniczy zazwyczaj kilkadziesiąt tysięcy wiernych. Sam w nich uczestniczyłem w lipcu 2010 r. i pamiętam jak wraz z kilkoma ambasadorami szliśmy w procesji wokół głównego placu zaraz za abp. Kondrusiewiczem. Porządku pilnowała kościelna służba porządkowa. Patrząc na twarze milicjantów czuło się, że oni rozumieją, że nie są potrzebni - byli przy tym jakby skonsternowani tym, że tego, jednego dnia nie są władzą i nie kontrolują niczego. Proszę mi wierzyć, ale nawet biorą pod uwagę to, że białoruscy milicjanci są nieporównywalnie kulturalniejsi od rosyjskich (oczywiście ta uwaga nie dot. OMON’u, czyli białoruskiego ZOMO, które bije tak samo jak OMON w Rosji i niegdyś ZOMO w Polsce), to tym niemniej widok milicjanta na Białorusi, który sprawia wrażenie, że przeprasza, że żyje i stara się ukryć pałkę robi kolosalne wrażenie (na tyle duże, że jeden z księży idących koło abp. Kondrusiewicza odwrócił się do mnie i kolegi z Francji i powiedział „sewodnia my tut hazjajewa” (czyli „dzisiaj my tu jesteśmy gospodarzami”)).

12. Najważniejsze kazania (ale i np. emitowane w telewizji życzenia świąteczne abp. Kondrusiewicza) są po białorusku (a nie po rosyjsku), co też nie jest bez znaczenia (chociaż dodajmy, że ja uważam że my Polacy źle robimy uparcie usiłując narzucić Białorusinom taką narrację, że oto Białorusini „powinni” mówić po białorusku – uważam, że skoro chcemy mówić do wszystkich Białorusinów to musimy do nich mówić w języku tam dominującym. Kościół jest w innej sytuacji – on po prostu mówi nie do wszystkich Białorusinów, a do Katolików, a ci akurat mówią po białorusku i po polsku, a rzadziej - po rosyjsku).

13. Reasumując – nie wiem o co chodzi w sprawie ks. Lazara i czy zarzuty mu stawiane są oparte na twardych dowodach, czy nie. Gdyby tak było i ks. Lazar okazałby się współpracownikiem jakichś służb to państwo, które go zwerbowało musiałoby się gęsto tłumaczyć, ale nie przed Białorusią, ale – dużo gorzej – przed Stolicą Apostolską. Białorusini zaś zyskaliby niezły instrument nacisku na taki kraj – bo w tej akurat sprawie mieliby wsparcie Watykanu.

14. Inna sprawa, że jak nagle ks. Lazar wyjdzie z więzienia (a wątpię by reżim w Mińsku miał wielką ochotę na to by mieć księdza w więzieniu z takiego artykułu) i np. trafi do zakonu o bardzo surowej regule (gdzieś poza Białorusią) to oznaczać to będzie, że dowody były jednak dla Stolicy Apostolskiej  przekonywujące.

15. Najważniejsze jest jednak coś innego i dla tego wniosku napisałem cały powyższy tekst. Zważywszy na pozytywną rolę Kościoła Katolickiego na Białorusi, na jego uzależnienie od księży z Polski, wreszcie na to, że polscy księża, oprócz swej posługi kapłańskiej, pomagają też naszej mniejszości sugerowałbym abyśmy my Polacy, a już szczególnie ci z nas, którzy zawodowo niemal trudnią się „wyzwalaniem” Białorusi trzymali się od Kościoła Katolickiego na Białorusi z dala. Im dalej tym lepiej. I dla Kościoła i dla Białorusi i dla Polaków na Białorusi też.

Zwolennik realpolitik, rozumianego nie jako kapitulanctwo, a jako coś pomiędzy romantyzmem nieliczącym się z realiami, a cynizmem ubierającym się w szaty pozytywizmu. W blogu będę pisał głównie, aczkolwiek nie wyłącznie, o polityce zagranicznej. Z przyjemnością powitam ew. komentarze, również te krytyczne, ale będę zobowiązany za merytoryczną dyskusję - choćby i zażartą, byleby w granicach dobrego smaku.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka