Witold Jurasz Witold Jurasz
999
BLOG

O dyplomacji motocyklowej

Witold Jurasz Witold Jurasz Polityka Obserwuj notkę 0

 

Dzisiaj kilka słów o najlepszych polskich dyplomatach na Wschodzie (tyle że nietypowo ubranych bo w skórzanych kurtkach). Otóż Amerykanie mieli dyplomacje ping-pongową, a my, o czym mało kto wie – motocyklową.

Ale po kolei.

Na Białorusi, pod Mińskiem, znajduje się miejsce, w którym zakopano dziesiątki tysięcy (wg niektórych danych nawet ponad 100.000) ofiar komunistycznych represji. Kuropaty, bo o nich mowa, są miejscem leżącym na obwodnicy Mińska – dla środowisk demokratycznych są miejscem bardzo ważnym – dla władz, przez lata, były raczej cierniem.

Ok. 50 km od Mińska znajduje się (a w zasadzie – znajdowała się) wioska Chatyń. Niemal wszyscy jej mieszkańcy zostali wymordowani przez SS. Chatyń, w czasach sowieckich, z racji podobieństwa nazwy z Katyniem wybrano jako symbol wszystkich wiosek startych z powierzchni ziemi przez Niemców i zbudowano tam ogromny memoriał.

10 kwietnia 2010 dochodzi do katastrofy smoleńskiej – władze białoruskie podejmują decyzję o zwrocie w kwestii Katynia. W “Muzeum Wojny Ojczyźnianej” otwarto wystawę o Katyniu przygotowaną przez IPN (w otwarciu której ze strony białoruskiej wziął udział minister kultury Paweł Łatuszka), w telewizji wyemitowano "Katyń" w reżyserii Andrzeja Wajdy oraz białoruski film dokumentalny o mordzie w Katyniu.

W dyplomacji są to gesty. Rolą dyplomacji jest zaś gesty zauważać i na nie reagować. Pełniłem wówczas funkcję charge d’affaires RP na Białorusi. Byłem zdania, że skoro ustała manipulacja towarzysząca Katyniowi to ustały też przyczyny, dla której my Polacy staraliśmy się oddawać cześć białoruskim ofiarom II wojny w dowolnym innym miejscu, ale nie w Chatyniu. Zaproponowałem przeto uczestnikom Motocyklowego Rajdu Katyńskiego, by zgodzili się złożyć wieńce w Chatyniu, pod warunkiem, że władze białoruskie wezmą udział w składaniu wieńców w Kuropatach. Uzyskałem akceptację takiego "dealu" ze strony szefa Rajdu Katyńskiego p. Wiktora Węgrzyna - po stronie białoruskiej identyczną propozycję złożyłem szefowi Administracji Prezydenta Aleksandra Łukaszenki p. Władimirowi Makiejowi (czyli wówczas de facto drugiej, po A. Łukaszence, postaci reżimu). Na porozumienie zgodę wyraził prezydent Aleksander Łukaszenka. Cała kombinacja miała oczywiście również akceptację moich zwierzchników.

W efekcie 01 września 2010 na terenie Ambasady RP w Mińsku odbyło się małe przyjęcie (poczęstunek) z udziałem motocyklistów uczestniczących w Rajdzie Katyńskim, wiceministra s.z. Białorusi oraz dyplomatów (w tym kilku ambasadorów) UE, Izraela, Gruzji, USA, Ukrainy oraz Rosji. Następnie złożyliśmy wieńce w Kuropatach, a potem w Chatyniu. Oznaczało to, że po raz pierwszy od ponad 10 lat przedstawiciel władz (ówczesny wiceminister spraw zagranicznych Białorusi Walerij Woroniecki) złożył wieniec w Kuropatach.

Powyższe zostało odnotowane przez większość białoruskich mediów (vide linki). Wydaje mi się znaczącym fakt, że to polska dyplomacja doprowadziła do jeśli nie przełomu, to w każdym razie wyłomu w podejściu do historii Kuropat. Dla jasności – zawsze uważam, że przyszłość się liczy bardziej od przeszłości (w kontekście Białorusi – najważniejsze jest to aby uniknąć scenariusza, w którym Moskwa przejmie kontrolę nad Mińskiem). Tym niemniej zmiana stosunku do stalinowskiej, komunistycznej przeszłości też jest istotna. Tyle, że nie da się tego zrobić wysuwając żądania, a szukając sposobów, by nikt nie miał poczucia, że stracił twarz (ja w każdym razie tak rozumiem dyplomację).

Ustalenia ze stroną białoruską mówiły, że przy kolejnych Rajdach Katyńskich uroczystości będą miały bardziej podniosły charakter – pierwszy raz był swego rodzaju “test run’em”. Potem był oczywiście 19 grudnia, radykalne pogorszenie się relacji – szkoda, że ustalenia te przestały obowiązywać (w mojej ocenie można było próbować znaleźć formułę, w której uroczystości można byłoby kontynuować np z udziałem osób, które nie są czynnymi politykami).

Tym bardziej więc istotne jest, że uczestnicy Rajdu Katyńskiego niezmiennie jeżdżą i na Kuropaty i do Chatynia. Tydzień temu ponownie złożyli kwiaty i pokłonili się ofiarom. I dlatego uważam, że są nie tylko porządnymi ludźmi, ale i świetnymi dyplomatami.

I na tym mógłbym zakończyć ten wpis, gdyby nie jedno. Otóż nawet gdyby w Mińsku nie doszło do spacyfikowania manifestacji opozycji 19 grudnia 2010 r
i tak nic by nie wyszło z opisanych wyżej planów. W Warszawie bowiem bardzo się nie spodobało to, że "oszołomy z Rajdu Katyńskiego" zrobiły coś pozytywnego (to tak jakby Nixon sprawdzał, czy amerykańscy ping-pongiści jadący do Pekinu są republikanami, a nie - Broń Boże - demokratami). Okazało się, i tego już zupełnie nie mogłem zrozumieć, że - jak mi powiedziano - desowietyzacja Białorusi "nie jest w interesie Polski". Z racji całej sprawy miałem tyle nieprzyjemności, że aż wstyd wspominać (zgodę na realizację moich pomyslów zaś dostałem tylko dlatego, że nikt nie wierzył w to, że to może się udać). Pomysł, że lepsza Białoruś kultywująca sowieckie mity, niż Białoruś z nimi zrywająca to kurozium. Mam nadzieję, że kiedyś Autor tych słów będzie musiał się z nich wytłumaczyć.

-------

link do tekstu nt. wyżej opisanej historii (są również zdjęcia) na białoruskim portalu opozycyjnym:

http://belaruspartisan.org/life/165407/

oraz na stronie agencji prasowej

http://belapan.com/archive/2010/09/01/media_bikers/

więcej zdjeć:

http://www.moyby.com/news/26527/

oraz

http://photo.bymedia.net/index.php?mode=list&sstr=%C2%EE%F0%EE%ED%E5%F6%EA%E8%E9

Zwolennik realpolitik, rozumianego nie jako kapitulanctwo, a jako coś pomiędzy romantyzmem nieliczącym się z realiami, a cynizmem ubierającym się w szaty pozytywizmu. W blogu będę pisał głównie, aczkolwiek nie wyłącznie, o polityce zagranicznej. Z przyjemnością powitam ew. komentarze, również te krytyczne, ale będę zobowiązany za merytoryczną dyskusję - choćby i zażartą, byleby w granicach dobrego smaku.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka