Na Białorusi został aresztowany prezes Uralkalij Wladislav Baumgetner. Dodać w tym miejscu trzeba, że od dawna już Rosja usiłuje kupić (przejąć kontrolę nad) największą i najcenniejszą białoruską firmę Belaruskalij. Mińsk podobno chciał aresztować również w ramach tego samego śledztwa Aleksandra Wołoszyna (b. szefa Administracji kolejno B. Jelcyna i W. Putina) oraz głównego akcjonariusza, a zarazem jednego z czołowych rosyjskich oligarchów Sulejmana Karimowa.
Wnioski w telegraficznym skrócie:
po pierwsze: co by nie mówić, Aleksander Łukaszenka ma "cojones",
po drugie: Białoruś nie jest, jak twierdzą niektórzy nasi eksperci, wcale bankrutem (gdyby była A. Łukaszenka nie poszedłby na wojnę z Moskwą nie mając przecież ułożonych relacji z Zachodem - a szaleńcem, jak już udowodnił, nie jest),
po trzecie: jak Rosja poszła na konfrontację z Kijowem to tym samym Mińsk poczuł wiatr w żagle,
po czwarte: relacje z Zachodem muszą nie być aż tak złe skoro prezydent RB poszedł na taki ruch (oczywiście teoretycznie ktoś z białoruskich "siłowików" mógłby chcieć wsadzić Aleksandra Grigoriewicza, z inspiracji Moskwy, na minę, ale gdy za aresztowaniem stoi, podległy bezpośrednio prezydentowi, Komitet Śledczy, to oznacza, że rzecz z pewnością dzieje się za jego wiedzą i zgodą,
po piąte: skoro nie są te relacje tak złe to znaczy, że ktoś na Zachodzie doszedł do wniosku, że skoro kij(ek) nie odniósł skutku przyszedł czas na marchewkę (skądinąd logiczny wniosek - też nie uważam, żeby nam opłacało się izolować Białoruś, czego jedynym efektem będzie jej dalsze uzależnianie od Rosji). Sankcje działają ale tylko gdy są wprowadzane szybko i gdy są bardzo ostre i gdy ich wprowadzaniu towarzyszy oferta zawierająca nie tylko obietnicę powrotu do status quo ante, ale i perspektywę korzyści z modyfikacji polityki. Sankcje wobec Mińska nigdy takimi nie były.
po szóste - jeśli są widoki na poprawę stosunków Mińska z Zachodem, a w Polsce nic nie słychać o resecie relacji z Białorusią to albo nasi dziennikarze mają kiepskie źródła, albo myw wypracowywaniu polityki Brukseli wobec Mińska gramy po prostu drugie skrzypce (albo - jak w orkiestrze symfonicznej - ograniczamy się do uderzania w bębny - co jest ważne, ale nie stanowi o melodii)
Wreszcie na koniec - Moskwa bardzo ostro protestuje (w sprawę zaangażowany jest już i prezydent Putin i premier Miedwiediew), co, zważywszy na fakt, że Michaił Chodorkowski nadal "siedzi" przypomina mi dowcip z marca 68, gdy to do chłopa przychodzi delegacja partyjna i namawia go, żeby posłał syna na studia, a chłop odpowiada: "A po co? Sam go będę lał".
Tytułem P.S. zapomniałem napisać, że władze białoruskie aresztowały prezesa Uralkalij na lotnisku, godzinę po jego spotkaniu z premierem Białorusi, na zaproszenie którego był on w Mińsku, co - trzeba przyznać - jest wysoce oryginalnym rozwiązaniem.