Stoimy na progu przedefiniowania stosunków z Rosją i/lub Unią Europejską.
Po latach powolnego demokratyzowania się, Rosja postanowiła powrócić do polityki siłowej i konfrontacyjnej, odbudowywania czegoś na kształt mocarstwa, licząc że jak zwykle kraje zachodu będą obawiały się konkretnie zareagować.
Możemy porzucić mrzonki o dialogu, rozsądku, dyplomatycznym rozwiązywaniu sporów. Jedynym co ma znaczenie jest rosyjska polityka mocarstwowa. Dla krajów byłego bloku sowieckiego w tym scenariuszu nie ma miejsca na partnerstwo. Polskie mięso, dostarczanie ropy do Możejek, fizyczna przemoc wobec Estonii, groźby wobec Polski. Z dzisiejszą Rosją jesteśmy skazani na konflikt. Pytanie, jak to się ma na do naszego członkostwa w UE.
Nie możemy liczyć na pomoc UE, dla niej ważniejsze są interesy z Rosja niż kłopoty nowych członków. Mediacje ze strony UE które proponuje Unia są nieporozumieniem, opóźniaczem przed zastosowaniem bardziej konkretnych działań. Paradoksalnie, w wymiarze praktycznym, to Rosja może liczyć na wsparcie UE, a nie jej mało znaczący członkowie jak Polska, Estonia czy Litwa.
Nadejdzie moment, w którym otwarcie będziemy musieli powiedzieć sobie, że prowadzona jest wobec nas wroga polityka gospodarcza i na zasadzie wzajemności zastosować w odwecie restrykcje wobec Rosji. Jak się wtedy zachowa UE ? Na dłuższą metę nie możemy sobie pozwolić na sytuację w której na pomoc UE liczyć nie możemy, a jednocześnie członkostwo wiąże nam ręce w działaniach obronnych.
To będzie prawdziwy test UE, pokazujący jej siłę lub słabość. Okaże się silnym, wzajemnie się wspierającym potężnym organizmem, albo organizacją w której każdy musi sam o siebie dbać, co będzie prowadziło do rozluźnienia integracji, ogólnego osłabienia, konieczności zawierania wewnętrznych sojuszy (np. Polska + kraje nadbałtyckie).
Do stanowczych decyzji w końcu musi dojść, bo nie wierze by sprawy z Rosją rozeszły się po kościach. Co musi sie stać by UE mocno sprzeciwiła się Rosji, czy to jest w ogóle możliwe ?
Inne tematy w dziale Polityka