po lekturze pwiklin'a naszła mnie refleksja, że stoimy u progu poważnego przeobrażenia sceny politycznej. Może nie natychmiastowej, ale takiej która w wyborach za 1-3 lata zapewni zwyciestwo komuś spoza dzisiejszej czołówki.
krótka analiza i prognoza:
1. PiS ma ogromny elektorat negatywny. Jest u władzy i w koalicji z Samoobroną oraz LPR co na dłuższą metę będzie powoli osłabiało partię.
2. PO z największym sondażowym poparciem. Jest dobrze ale będzie źle. Fundament dzisiejszej pozycji to bycie alternatywą i opozycją wobec PiS. Gdy powstanie konkurencja ich notowania raptownie spadną. Do tego wewnętrzne wycinanie zniechęca wyborców, a nie oszukujmy się, Tusk to nie jest osoba która przyciągnie glosy.
3. SLD - jakby przemalowane pod rządami Olejniczaka. To jest nadal SLD ale wielu ulegnie złudzeniu że to nowa jakość wybaczajac stare błędy. Przy innej silnej, otwartej na lewicę partii może powrócic do władzy
4. LPR i Samoobrona - toną. I dobrze, wór kamieni można im tylko dorzucić
5. PSL ma stałe troche powyżej 5% poparcie i tak będzie w przyszłości
6. Nowa inicjatywa:
Kwaśniewski, Borowski, Olechowski, SDPL, PD i inne. Nie wiem co dokładnie z tego powstanie i kto ostatecznie w skład wejdzie, ale to będzie nowa licząca się siła, która przy słabości konkurencji stanie sie główną siłą. Będą mieli mocnych liderów, nadzieje ludzi i ich kredyt zaufania. Poza tym.... jeśli spojrzeć na sprawę historycznie, u nas zmiany są cykliczne i regularne: raz lewica, raz prawica, a nie widze mocy w dzisiejszej "prawicy" by zawalczyć z tym schematem.
Inne tematy w dziale Polityka
