Machiavelli w Księciu pisał, że jeżeli trzeba kogoś skrzywdzić to krzywda musi być wielka, bo za małe krzywdy ludzie się mszczą, a za wielkie – nie są w stanie. Należy o tym pamiętać przy podboju obcego, niechętnego do podporządkowania się państwa. Społeczeństwo będzie oczekiwać od agresora, nic zaskakującego, agresji i będzie walczyć pomimo strat czy niedogodności, bo mentalnie już się na nie przygotowali. Zaakceptowali potencjalne koszty, oczywiście do pewnego poziomu.
Podążając za Machiavellim, jest to poziom, na którym przeciwnik jest jeszcze w zasięgu ręki (czy broni) i można go skutecznie odeprzeć. Może nawet wyrządzić dotkliwe, niekoniecznie proporcjonalne do własnej krzywdy szkody.
Trudne jest ustalenie, jak wysokie koszty jest gotowe ponieść broniące się społeczeństwo, dlatego w interesie agresora (o ile ma ku temu środki i nie ma perspektywy zjednania sobie podbijanego ludu) jest podejmowanie bardzo brutalnych działań, na które ofiara nie będzie w stanie odpowiedzieć.
Powołuję się na Machiavellego, żeby brzmiało to mądrzej niż słowa anonimowego blogera. Autorytet może do kogoś przemówi, ale wydaje mi się, że każdy podskórnie czuje, że jest to jedyna droga do zwycięstwa Putina. Zostać królem na spalonej ziemi, ale pozostać przynajmniej królem.
Kreml nie jest w stanie podbić Ukrainy i ustanowić marionetkowego rządu bez złamania oporu Ukraińców. Aby to zrobić musi dokonać rzezi ludności i kompletnej dewastacji infrastruktury. Musi pokazać jak nieporównywalnie silniejsza jest Rosja, jak ukraiński opór jest bez znaczenia wobec potęgi Kremla.
Nawet jeżeli Putin już nie chce, albo nigdy nie chciał podbijać Ukrainy i sadzać w Kijowie prorosyjskiego kacapa, to wyraźne pokonanie przeciwnika jest planem minimum, który Putin musi wykonać, aby coś wynieść z tej wojny.
Może z perspektywy wschodu Rosja, nawet wycofując się bez sukcesów, zyskałaby na konflikcie. Można by uznać, że w końcu trzeba się z nią liczyć, bo jest zdolna siłowo walczyć o interesy i dotkliwie kaleczyć przeciwników. W końcu gospodarka Ukrainy bardziej cierpi niż gospodarka Rosyjska. Ukraińców ginie więcej niż Rosjan. Obie strony tracą, ale jedna znacznie więcej niż druga.
Jednak nie inicjuje się wojny tylko po to, by stracić mniej niż przeciwnik, a jedynym sposobem na zysk, jakikolwiek w tej chwili, jest zdominowanie Ukrainy. Nie wiem, czy nie jest nawet niezbędne, aby Kreml uznał, że może sobie pozwolić na poważne negocjacje z Kijowem.
Niestety, scenariusz rzezi jest obecnie optymalnym rozwiązaniem dla Putina i dlatego prawdopodobne jest, że będzie realizowany. Wiedząc o tym, NATO może aktywnie przeciwdziałać jego wystąpieniu, co oznacza zamknięcie przestrzeni powietrznej i gotowość do zabijania Rosjan (może wraz z wejściem na zachodnią Ukrainę, bo ryzyko rozlewu wojny z tym związane jest niewiele większe niż w przypadku „zamknięcia nieba ", a potencjał zapewnienia bezpieczeństwa ludności znacząco rośnie), albo dalej wysyłać broń Ukraińcom, liczyć, że sobie poradzą i szczerze oburzać się na Putina, że bombarduje kolejne szpitale.
W tym drugim przypadku jednak nie można udawać, że okrucieństwo Kremla było nie do przewidzenia. Było. Doskonale wpisuje się w logikę podboju i wojny.
Inne tematy w dziale Polityka