Trudno odmówić racji ambasadzie Izraela w Polsce. Jak napisano w oświadczeniu, Polska wie, co jest właściwym krokiem w sprawie roszczeń żydowskich – uzyskać reparacje wojenne od Niemiec i dopiero wtedy wypłacić rekompensatę za utracone mienie.
Nie ma co się denerwować, oburzać, że Izrael wtrąca się w wewnętrzne sprawy polskie. Nic się na tym nie zyska. Można jedynie stracić. Izrael ma lepszą prasę na świecie niż Polska, zwłaszcza gdy chodzi o II Wojnę Światową. Narracyjnie przegrywamy w cuglach. Mało kto skupi się na treści, merytoryce sporu. Pozostanie jedynie obraz paniki i agresji polskich polityków. Idealnie pasujący do tezy, że coś jest na rzeczy.
Dlatego zamiast z nimi walczyć powinniśmy się przyłączyć. Ich racje są tak naprawdę zbieżne z naszymi. Wszyscy chcą uzyskać rekompensatę za II Wojnę Światową, a utracone mienie było w końcu mieniem (zazwyczaj) obywateli polskich. Dlatego Polska może ubiegać się o reparację również w ich imieniu.
Nie ma co przeczyć faktom. Polscy Żydzi utracili gigantyczne majątki. Podobnie jak inni polscy obywatele. Wszystkim należy się jakieś odszkodowanie. Przyznajmy więc Żydom rację i zwróćmy się do oprawcy. Wspólnie możemy domagać się od Niemców reparacji, a potem odpowiednio się podzielić. Policzyć ile wyniosły straty i zniszczenia, ile wart był majątek przed wybuchem wojny i wypłacić rodzinom wyliczoną sumę.
Nie sądzę, żeby Izrael przychylnie podszedł do tego pomysłu. W sporze o mienie bezspadkowe antysemicka gęba Polski to główny argument, jakim Izrael dysponuje. A komunikat, że Polska się zgadza i dąży do porozumienia, przynajmniej w części go rozbraja.
Może taki przekaz jest naiwny, ale przy tym koncyliacyjny i zmieniający narrację. Skupia się na oprawcy a nie roli Polski w Holokauście. Dlatego jest zdecydowanie korzystniejszy dla Polski niż obecne działania rządzących.
Inne tematy w dziale Polityka