PiS i sam Prezes Kaczyński, chcąc przekonać społeczeństwo do swojego nowego pomysłu ratującego zwierzęta przed złem i cierpieniem, powołuje się tylko na emocje. Że to słuszne, że dobrzy ludzie na pewno takie rozwiązania poprą.
Natomiast przeciwnicy projektu dość merytorycznie przekonują, że proponowane regulacje raczej zbyt korzystne nie są, a wręcz przyniosą więcej szkód niż pożytku.
Jednak PiS najwyraźniej doszedł do wniosku, że ta sprawa jest tak wspaniałomyślna, że merytorycznie odnosić się do niej w ogóle nie trzeba. Może nawet nie należy, bo wtedy stałaby się zbyt przyziemna, nie tak wzniosła i wspaniała. W takich sprawach oczywiste jest stanowisko, jakie może zająć każdy dobry człowiek. Nieważne jakie ma argumenty ten kto przeciw, bo jest zły, więc i tak słuchać go nie trzeba. Znowu, wręcz nie należy.
Wydaje się, że taki sposób przekonywania do swoich racji jest całkiem wygodny, gdy chcemy stworzyć wrażenie wyboru zero-jedynkowego. Jesteś z nami albo przeciw nam. Jakiekolwiek próby racjonalizowania podejmowanych decyzji mogą tylko wzbudzić wątpliwości, co do obranej drogi. A wątpliwości nie sprzyjają budowaniu zwartego frontu wiernych wyznawców. Wyższość moralna jest wystarczająca do zastąpienia braków merytorycznych i usprawiedliwienia ograniczania praw i wolności obywateli. Im sprawa ważniejsza, tym właściwsze jest takie postępowanie.
Warto, żeby politycy PiS-u mieli w pamięci takie swoje zachowanie, gdy po raz kolejny na agendzie europejskiej stanie sprawa praworządności w Polsce. Gdy Unia znowu arbitralnie i niezbyt merytorycznie będzie oskarżać Polskie władze o łamanie kolejnych zasad czy praw mniejszości. Gdy będą ignorować albo na swój sposób interpretować pewne fakty. Wtedy nieistotne będzie tłumaczenie, że to wcale nie jest tak, jak mówią, albo, że w innych Państwach Członkowskich jest tak samo. Dla unijnych urzędników walka z dyskryminującą władzą będzie sprawą słuszną i wzniosłą. Oczywistą. Każdy dobry człowiek będzie ją popierał, bo jak inaczej.
Inne tematy w dziale Rozmaitości