11 listopada odbyła się blokada organizowanego przez Obóz Narodowo-Radykalny i Młodzież Wszechpolską Marszu Niepodległości. Stroną blokującą było Porozumienie 11 Listopada, w skład którego wchodzą między innymi Młodzi Socjaliści, inne organizacje oraz mieszkańcy Warszawy.
Wiele dni przed 11 listopada media straszyły bojówkami niemieckich anarchistów, chcącymi zakłócić obchody nacjonalistów. Media obeszła również wiadomość o apelu skierowanym do prawicowych organizacji zza granicy z prośbą o wsparcie Marszu Niepodległości. Wśród adresatów znaleźli się m.in. nacjonalistyczna węgierska partia Jobbik, włoscy faszyści z Veneto Fronte Skinheads, NAT88 z Rumunii czy Right Hools z Rosji. Serbskie portale internetowe obeszła też wiadomość o ściąganiu do Polski chuliganów z Serbii.
Pierwsze zetknięcie się z uczestnikami Marszu miało miejsce już dzień wcześniej kiedy to w godzinach nocnych w warszawskim Centrum Społecznym ukrywało się trzech aktywistów rozwieszających plakaty, których napadła duża grupa skinheadów, którzy posługiwali się językiem węgierskim.
W godzinach porannych miasto pełne było ludzi przybyłych na obie demonstracje. Dotarciu na miejsce nie towarzyszyły żadne incydenty. Gorąco zrobiło się około 13:30 kiedy wiec „Kolorowa Niepodległa” Został zaatakowany przez osoby z nazistowskimi emblematami "Combat Adolf Hitler", którzy odparci przez anarchistów zostali spacyfikowani przez policję, która pokryła całą ulicę Marszałkowską i odzieliła od niej ulicę Wilczą. Takich ataków odbyło się jeszcze kilka. Dokonywali ich faszyści oraz pseudokibice. Na miejscu wymarszu pojawiały się nowe grupy. Powiewała nawet flaga UPA.
Podczas demonstracji przez większość czasu utrzymywana była pozytywna atmosfera. Ze strony blokady nie dochodziło do żadnych aktów agresji wobec drugiej strony. Nie tylko dlatego, że nie było takiej możliwości ze względu na wszechobecną policję. Panowała przyjazna atmosfera, grała muzyka, samba, a w powietrzu latały piłki. W demonstracji uczestniczyło wielu ludzi z biało-czerwonymi flagami oraz rodzin z dziećmi. Protest antyfaszystowski miał charakter wiecu i pomimo bojowego nastawienia części jego uczestników utrzymywany był w pogodnej i pokojowej atmosferze.
Kiedy zapadła decyzja, że Marsz Niepodległości nie przejdzie wyznaczoną trasą, jego uczestnicy zaczęli atakować policję. Doszło wtedy do regularnej bitwy z użyciem armatek wodnych i gazu pieprzowego. Marsz ruszył inną trasą, ale wiele bojówek i grup z Marszu nie skierowało się w stronę pomnika Dmowskiego, lecz zajęło się atakowaniem policyjnych barykad w celu zdemolowania wiecu „Kolorowa Niepodległa”.
Podczas jednego z ataków na blokadę doszło do pierwszego w Polsce użycia LRAD-u. Urządzenia służącego do obezwładniania za pomocą dźwięku co jest niezgodne z obowiązującymi przepisami. Świadczy to o powadze sytuacji jaka nastąpiła.
Faszystowskie bojówki terroryzowały miasto całą noc atakując m.in. squat na ulicy Wilczej, znajdujący się obok hotel, restaurację "Tel-Aviv" oraz "VegeMiasto".