Na początku 2009 roku polski rząd zdecydował o budowie w naszym kraju elektrowni jądrowych dając tym samym wyraz krótkowzroczności i militarystycznych sympatii. Po japońskiej katastrofie polityka ta ani trochę nie uległa zmianie. Chociaż w publicznej debacie więcej się mówi o negatywnych skutkach budowy tego rodzaju elektrowni. Niestety, przeciwnicy są wciąż często ośmieszani i rzadko dopuszczani do głosu. Warto więc przybliżyć argumenty tej grupy, do której należą również Młodzi Socjaliści
Produkcja prądu z elektrowni jądrowych to jednocześnie wytwarzanie radioaktywnych odpadów, których problem składowania nie został dotychczas rozwiązany. Są one zatem przykrym prezentem dla przyszłych pokoleń, nie tylko szkodliwym dla zdrowia, ale i kosztownym. Podając cenę jaką poniesiemy przy budowie elektrowni jądrowych celowo pomija się koszty składowania przez tysiące lat radioaktywnych odpadów. Niebezpieczne praktyki, jak zatapianie tych odpadów na dnie oceanów były kiedyś na porządku dziennym. Przechowywanie odpadów radioaktywnych jest dodatkowo utrudnione z powodu działania materiałów promieniotwórczych, które generują gazy i niszczą materiały, w których są przechowywane.
Podczas zwykłej eksploatacji elektrowni jądrowej, transportu i składowania odpadów dochodzi do radioaktywnych wycieków, skażenia wód gruntowych, odprowadzania ścieków do mórz, rzek i jezior. Obróbka uranu metodą ługowania wiąże się ze skażeniem chemikaliami, która niestety coraz częściej jest koniecznością z powodu kończących się zasobów tego pierwiastka.
Wbrew medialnej propagandzie koszty elektrowni jądrowych są dużo wyższe. Nie mówi się o tym, że przyszłe pokolenia będą musiały opłacać zabezpieczenia tych elektrowni oraz odpadów. Import uranu na duże odległości, bo z takich krajów jak Rosja, Australia, Kanada czy Niger trzeba będzie go sprowadzać to kolejny nieunikniony koszt, o którym się nie wspomina. Chociaż awarie na miarę Czarnobyla i Fukushimy zdarzają się rzadko to nie są wykluczone, a warto pamiętać, że Rosja zmuszona jest obecnie do wypłacania rent milionom poszkodowanych. Koszty mamy też przy każdym dodatkowym zabezpieczeniu transportów radioaktywnych odpadów oraz rozbiórce zamykanych elektrowni. Przed tym problemem stoi teraz Ukraina.
Powtarzanym często mitem jest 100 proc. poziom bezpieczeństwa nowych elektrowni. W obliczu nieprzewidywalnych kataklizmów, zamachów terrorystycznych i nowych rodzajów broni ta pewność staje się przejawem niebywałej naiwności. Jeśli ktoś nie wierzy, prędzej czy później przekonuje się na własnej skórze. Zwykle jednak jest to wynik celowej manipulacji lobby atomowego. Bezpieczeństwo na takim poziomie nigdy nie będzie osiągnięte. W związku z brakiem medialności i interesami nie mówi się o awariach istniejących tzw. nowoczesnych i bezpiecznych elektrowni. Ludzie popełniają błędy, technologia zawodzi, w imię zysku przedłuża się działanie wielu reaktorów. O małych awariach nie usłyszymy w mediach głównego nurtu, bo nie wzbudzają sensacji, a nie ma tygodnia, aby do jakichś nie dochodziło. Stanowią one zaprzeczenie przekonania o bezawaryjności nowych elektrowni. Japońskie elektrownie też były podobno bezpieczne. Nie należy zapominać, że nawet nowoczesna elektrownia, a także transporty radioaktywnych odpadów czy miejsca ich składowania nie są wolne od ataków terrorystycznych. W przypadku zamachów konsekwencje mogą być wyjątkowo poważne.
Pogląd zwolenników jakoby emisja CO2 nie była tutaj problemem to kolejny z argumentów, który można zaliczyć do mitów. Wszakże elektrownie te funkcjonują dzięki uranowi, który jest również surowcem nieodnawialnym, wymagającym wydobywania go tradycyjnymi metodami. Do tego występuje w tak małych ilościach, że jego wydobycie to nie tyle kopia tradycyjnego przemysłu górniczego co z czasem jego intensyfikacja. Dochodzi tutaj jeszcze kosztowny i niebezpieczny transport. Często słyszy się o tym, że elektrownie jądrowe są panaceum na obniżenie emisji CO2 nie wspominając jednak, że w Polsce tylko 1-2 proc. krajowej produkcji energii pochodziłoby z nich.
Kolejnym argumentem, o którym warto wspomnieć jest kwestia niebezpieczeństwa dla mieszkańców, którzy będą narażeni na promieniowanie jonizujące. Elektrownie te emitują radioaktywne gazy i zjonizowane powietrze podczas normalnej, sprawnej pracy. Przy długotrwałej ekspozycji nawet małe dawki promieniowania są szkodliwe. Efekty tego często ujawniają się po wielu latach i dotykają przyszłe pokolenia. Przemilcza się i tuszuje badania, które wykazały wzrost zachorowań na białaczkę wśród dzieci w Niemczech. Leczenie ludzi to także koszty, których celowo nie wlicza się w cenę pozyskiwania prądu z elektrowni jądrowych. Niezbyt dobrze znanym faktem jest umowa zawarta między Światową Organizacją Zdrowia (WHO) i Międzynarodową Agencją Energii Atomowej (IAEA), która zobowiązuje tę pierwszą do konsultacji swoich badań przy prawie veta tej drugiej. Niekorzystne dla przemysłu jądrowego badania mogą i są zwyczajnie utajnianie. Z oczywistych powodów zwolennicy energetyki jądrowej nie wspominają o wydobyciu uranu, który przyczynia się do śmierci i chorób wielu tysięcy górników, również ich rodzin z powodu wydobywającego się z pouranowych hałd radonu. Toksyczna woda z kopalń przenika często do wody gruntowej. Nie wolno zapominać, że problemy zdrowotne dotyczą również pracowników ochraniających transporty promieniotwórczych odpadów oraz tych, którzy likwidują skutki awarii.
Elektrownie jądrowe od zawsze były i są powiązane z przemysłem militarnym mimo zapewnień o pokojowym wykorzystaniu. Uran i pluton są wykorzystywane do produkcji bomb atomowych, a jak wiadomo zgodnie z logiką systemu kapitalistycznego nic nie może się marnować. Interesującym faktem jest motyw powstania pierwszych elektrowni jądrowych, którym była właśnie produkcja materiału do broni atomowej. Przemysł zbrojeniowy od zawsze napędzał rozwój energetyki jądrowej. Niestety, energia ta przyczyniała się i będzie przyczyniać do rozpowszechniania broni atomowej. Zresztą głównie w tym celu została stworzona.
Jak się okazuje, budowa elektrowni jądrowych niesie za sobą znacznie więcej zagrożeń i szkód niż korzyści. Natomiast ścisłe powiązanie tej energetyki z przemysłem zbrojeniowym to podstawowy element niemożliwy do pogodzenia z jednoczesnym byciem pacyfistą czy lewicowcem. W kontekście powyższych argumentów ciężko uznać ten rodzaj energii za zielony i przyjazny środowisku, a więc związany z troską o jakość miejsca życia następnych pokoleń, która jest jednym z postulatów współczesnych ruchów lewicowych.
Damian Chodorek (Młodzi Socjaliści)
W dziale publicystyka zamieszczamy wypowiedzi członków, sympatyków i zaproszonych do dyskusji z nami osób. Debata ma służyć wypracowaniu stanowisk Młodych Socjalistów i wymianie poglądów w ramach pluralistycznej dyskusji. Jednocześnie głoszone w tekstach tezy są poglądami prywatnymi autorów.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka