Młodzi Socjaliści z Trójmiasta wzięli w niedzielę udział w demonstracji antyatomowej zorganizowanej przez Pomorską Inicjatywę Antynuklearną. Kilkadziesiąt osób przeszło przez centrum miasta wznosząc hasła przeciwko budowie elektrowni atomowych.
- Gdyby w elektrowni jądrowej w Żarnowcu wydarzyła się awaria tego typu jak ostatnio w Japonii, to z miejsca trzeba by ewakuować cały powiat wejherowski, pucki i lęborski - mówili dziś protestujący, którzy maszerowali przez gdańską starówkę z transparentami przeciwko energetyce jądrowej w Polsce. Gdyby zaś powtórzył się Czarnobyl - to cały region mógłby zapomnieć nie tylko o turystyce, ale też i o rolnictwie.
Podczas przemów Janusz Waluszko, jeden z organizatorów demonstracji, wspominał walkę z pomysłem budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu 20 lat temu. Walkę wówczas wygraną. Protestowali wtedy zarówno działacze, jak i studenci oraz zwykli mieszkańcy. Na Uniwersytecie Gdańskim odbyła się 63-dniowa głodówka protestacyjna.
- Mamy powtórkę z historii, dziś w roli Jaruzelskiego występuje Donald Tusk, w roli ZSRR Francja, a Czarnobyla - japońska elektrownia w Fukushimie. - mówili Janusz Waluszko i Filip Duda.
Duda, jeden z liderów Pomorskiej Inicjatywy Antynuklearnej, uważa, że rząd i media dezinformują społeczeństwo w sprawie kosztów i zagrożeń, jakie niesie energetyka jądrowa. Jako przykład podaje aktualne wydarzenia w Japonii. Porównuje również koszt wyprodukowania 1 megawata energii przez elektrownię atomową (5 mln euro), elektrownię wiatrową na morzu (2,5 mln) i elektrownię wiatrową na lądzie (1,2 mln). - Elektrownia atomowa ma dostarczać Polsce kilka procent ilości zużywanej energii, podczas gdy odsetek zwykłego marnotrawstwa prądu to kilkanaście procent. To z marnotrawstwem właśnie powinniśmy walczyć - argumentował podczas pikiety pod gdańskim ratuszem Waluszko.
Demonstranci wskazywali na istotne zagrożenia związane z używaniem materiałów radioaktywnych, przede wszystkim na nieobliczalne skutki awarii oraz fakt, że w przeciwieństwie do katastrof konwencjonalnych, tu są one daleko bardziej rozciągnięte w czasie. Zdrowotne skutki katastrofy w Czarnobylu w 1986 ludność Białorusi i Ukrainy odczuwa do dziś. Technologia jądrowa wymaga także kosztownego składowania odpadów na okres setek tysięcy lat, bo tyle czasu potrzebują izotopy promieniotwórcze na swoją neutralizację. W rozdawanej przechodniom ulotce przypominano awarie ostatnich lat: w Paks na Węgrzech w 2003, w Kruemmel w Niemczech w 2007 i 2009, Vandelios w Hiszpanii w 2008 i Tricastin we Francji w 2008, kiedy do rzeki wyciekło 36 tys litrów skażonej uranem wody z elektrowni.
Ruch ekologiczny przedstawia alternatywy dla energetyki jądrowej, i wcale nie są to "węglówki". Działacze postulują, prócz ograniczenia marnotrawstwa energii zwłaszcza na liniach przesyłowych, budowę elektrowni słonecznych, wodnych i wiatrowych, a w szczególności szczytowo-pompowych, które w sposób elastyczny dopasowują się do naturalnych dobowych wahań zużycia prądu.