Zawsze staram się rezerwować odrobinę niechęci czy sceptycyzmu wobec władzy, każdej – bo władza ze swej istoty jest czymś, co potrafi się zepsuć bardzo szybko. Bez drobnej dawki sceptycyzmu i idącej za nią demokratycznej, społecznej kontroli tworzone przez nas instytucje bardzo łatwo się degenerują. Dlatego nie lubię autorytaryzmu – jako formy władzy, która nie znosi sprzeciwu. I władzy, która zawsze przecież „wie lepiej”, czego chcą jej poddani. Niestety, to przekonanie odnajduję ostatnio w wielu dyskusjach o sytuacji Białorusi – czasem nawet po tej stronie barykady, po której w życiu nie spodziewałbym się go znaleźć.
Uzasadnione są obawy o to, że po obaleniu reżimu Łukaszenki Białoruś może podzielić los polskiej transformacji. Stać się kolejną kolonią globalnych korporacji, czy strefą wpływów amerykańskich interesów (jedno i drugie jest w pewnej mierze tożsame). Państwem nierówności społecznych i wykluczenia społecznego. I tak dalej i tym podobne. Patrząc na sympatie polityczne głównych ugrupowań opozycyjnych nie mam wątpliwości co do kierunku, w który po Łukaszence mogłaby pójść Białoruś.
Pytanie tylko – jakie takie dywagacje mają znaczenie, gdy dyktator wysyła na protestujący tłum oddziały policji, brutalnie pacyfikujące próbę sprzeciwu? Ludzie wyciągani ze swoich domów w środku nocy, trafiający do więzień ze względu na poglądy polityczne – rządy Łukaszenki to nic innego jak dyktatura. Taka forma rządów, której demokratyczni socjaliści i demokratyczne socjalistki mają obowiązek się sprzeciwiać.
Mitem, któremu niektórzy ulegają, jest przekonanie o prosocjalności Łukaszenki. O tym, że zamordyzm może i jest, ale przecież wszyscy mają co jeść. Tyle mit. A dane? Według wskaźnika HDI Białoruś jest na 68. miejscu (Polska na 41. miejscu)(dane ONZ). Według CIA Factbook na Białorusi 27.8% mieszkańców żyje poniżej granicy ubóstwa (dane z 2003 roku).
Natomiast nawet gdyby Białoruś była państwem radzącym sobie lepiej, to czy jako socjaliści i socjalistki moglibyśmy przymknąć oko na represje wobec opozycji? Odpowiedź brzmi: nie. Obok idei równości i sprawiedliwości społecznej równie ważna jest idea wolności. Wizja takiego społeczeństwa, w którym cytując Karola Marksa: „(...) swobodny rozwój jednostki jest warunkiem swobodnego rozwoju wszystkich”. Dla mnie samoorganizacja, samodecydowanie, partycypacja, upodmiotowienie – to wszystko są wartości stawiane przeze mnie na równi z równością i sprawiedliwością społeczną.
To prawda, że zachodnie demokracje to demokracje krajów kapitalistycznych. Ale to jednak demokracje: z wolnymi wyborami, możliwością zrzeszania się, protestowania, wyrażania sprzeciwu, tworzenia własnych organizacji. Szwecja obecny model społeczno-ekonomiczny zawdzięcza staraniom i walce ruchu robotniczego – ale walce demokratycznej, politycznej. I jeśli możliwa jest gdzieś zmiana systemowa, to tylko tam, gdzie panuje demokracja. Wszędzie indziej niekontrolowana przez nikogo władza każdą próbę dokonania zmiany brutalnie stłamsi.
Dlatego potępiam Łukaszenkę i trzymam kciuki za jego przyszłą klęskę. Tak jak trzymam kciuki za to, by na Białorusi zaistniała prawdziwa, demokratyczna i socjalistyczna lewica, która być może będzie miała większe szanse na zatrzymanie w swoim zakątku świata pochodu neoliberalnego kapitalizmu.
Mateusz Mirys (Młodzi Socjaliści)
W dziale publicystyka zamieszczamy wypowiedzi członków, sympatyków i zaproszonych do dyskusji z nami osób. Debata ma służyć wypracowaniu stanowisk Młodych Socjalistów i wymianie poglądów w ramach pluralistycznej dyskusji. Jednocześnie głoszone w tekstach tezy są poglądami prywatnymi autorów.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka