Macierewiczowi i jego podkomisji udało się do końca utrzymać wrażenie, że ma merytoryczne wsparcie Franka Taylora, tymczasem Taylor napisał do Macierewicza :
"Jednakże, jak dobrze Pan wie, po przestudiowaniu większej liczby zdjęć, znalazłem kilka, których wcześniej nie widziałam, a które poddają w poważne wątpliwości moją wcześniejszą Opinię. Wątpliwości te, wraz z dalszymi informacjami i opiniami, uwzględniłem w moim raporcie przesłanym do Państwa w grudniu 2019 r., który teraz ponownie dołączam. W związku z tym ufam, że zrozumiecie, że NIE wyrażam zgody na zamieszczenie bez mojej wiedzy, chyba że możecie zagwarantować, że mój powyższy raport również zostanie tam uwzględniony. Ponadto, ponieważ moje wystąpienie z 2018 r. nie odzwierciedla mojej późniejszej opinii, opartej na dalszym badaniu znacznie większej liczby dowodów, wolałbym, aby nie zostało ono uwzględnione, niezależnie od tego, co proponujecie.”
„nie życzę sobie dalszego udziału w tym śledztwie...”.
czyli - kolokwialnie pisząc - wypiął się na jego podkomisję kiedy dotarło do niego, że w sprawie istnieje coś więcej, niż wybuchy wycięte z papieru przez Ziemskiego,
Binienda nigdy nie pokazał swoim pisowskim akolitom swoich obliczeń lotu końcówki skrzydła na odległość 150 metrów, tymczasem takowe istnieją a przynajmniej za granicą Binienda tak twierdzi:
"In a study performed by Ding and Binienda [ 23 ], the trajectory of a 5.5 m long wing was analyzed for similar conditions as the birch tree impact (forward velocity – 75m/s, vertical velocity – 11m/s and pitch - 14°) using 6-DOF rigid body motion equations and three dimensional compressible Navier-Stokes equations. The results indicate that the wing tip travels approximately 150 m in the forward (longitudinal) direction towards the flight path [ 23 ]. This indicates that it is feasible for the separated left wing, as described in the MAK report, to travel 111 m."
"W pracy wykonanej przez Dinga i Biniendę [ 23 ], analizowano trajektorię skrzydła o długości 5,5 m dla warunków podobnych do uderzenia w brzozę (prędkość do przodu - 75m/s, prędkość pionowa - 11m/s i nachylenie - 14°) z wykorzystaniem równań ruchu Naviera-Stokesa dostosowanych do ciała sztywnego o 6 stopniach swobody i trójwymiarowych oraz ściśliwych. Wyniki wskazują, że końcówka skrzydła przemieszcza się o około 150 m w kierunku do przodu (wzdłuż) w kierunku toru lotu[ 23 ]. Oznacza to, że realne jest, aby odpadłe lewe skrzydło, jak to opisano w Raporcie MAK, pokonało odległość 111 m."
([ 23 ] Ding, M. and Binienda, W., “Simulations of Trajectory of Separated Objects after Impact”, ASCE Earth and Space Conference 2018, April 9-12, 2018)
Ponieważ Binienda ukrywa swoje obliczenia, lot na odległość maksimum 12 metrów jest w oczach pisowców nadal dowodem na zamach.
Wobec tego mamy przezabawną sytuację, że Binienda swoich wielbicieli ma za idiotów a oni z tego się cieszą. I tak będzie, póki Binienda nie wykaże, że nie wiedział, co policzył Melong Ding.
Bardzo były fizyk teoretyk, do 1982 pracownik naukowy. Autor referatu na I Konferencji Smoleńskiej. Dzisiaj sam zdziwiony, skąd w tym temacie i miejscu się znalazł. Archiwalne notki: http://mjaworski50.blogspot.com/ Odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności ale też podejrzany o przynależność do niedorżniętej watahy współpracowników gestapo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka