W dziesiątą rocznicę otwarcia wypada zacząć od komplementów wypowiadanych o sali.
Na pewno ponadczasowe piękno i elegancja jeszcze długo będą czyniły z sali NOSPR jedną z najpiękniejszych na świecie. Słyszalność z każdego miejsca jest doskonała więc zastrzeżenia do akustyki też na pewno nie pojawią się ale równocześnie w Polsce, we Wrocławiu, powstała druga sala tej wielkości o znakomitej akustyce. Wydaje mi się że we Wrocławiu akustyka jest nieco bardziej analityczna. Tak więc mając aż dwie wspaniałe sale (i trzecią niezłą - ICE) jesteśmy w tym światową potęgą.
Ponieważ poprzednio NOSPR (WOSPRiT, WOSPR) nie miał przyzwoitej sali (dezember palast, Plebiscytowa) jakość życia muzycznego w Katowicach uległa radykalnej przemianie. W NOSPR są trzy cykle comiesięcznych koncertów a nie, jak przedtem, jeden. Instrumentaliści regularnie występują jako kameraliści, skutecznie konkurując z też afiliowanym przy NOSPR Kwartetem Śląskim.
Sale Katowic, Wrocławia i Krakowa stały się miejscami, które każda orkiestra uwzględnia podczas tournee. A że do tych sal się przyjeżdża to i inne miasta załapują się na koncerty renomowanych orkiestr.
Czy orkiestra gra lepiej - pewnie poczyniła takie postępy jak dziesiątki innych skutecznie goniących światową czołówkę. Z mojego punktu widzenia odskoczyła od Filharmonii Śląskiej, bo dojazd i parkowanie mamy łatwiejsze no i na pewno przekrój przez obecny repertuar NOSPR jest ciekawszy.
Autorowi programu muszę wypomnieć, że wymieniając szefów NOSPR pominął Wisłockiego i Wodiczkę.
Na rocznicę Marin Alsop wybrała następujące utwory.
Program jest trochę podobny do zaprezentowanego kiedyś przez JoAnn Falletę i orkiestrę z Buffalo. (Swoją drogą to ciekawe, że obecnie najwybitniejsi amerykańscy dyrygenci to kobiety). Ten sam utwór Barbera i drugi utwór na fortepian i orkiestrę Gershwina.
Zagrane lekko, z rzadką faktura orkiestry Wariacje Brahmsa były po prostu ładne, To jedyny utwór nie pochodzący z drugiego ćwierćwiecza ubiegłego wieku.
Barber. jak w Polsce pojawia się w programach koncertów, to tylko Adagio na smyczki, a jest to kompozytor zasługujący na częstsze wykonania. Jego I Symfonia w ciągu dwóch pierwszych lat (1937-39) po skomponowaniu odbyła triumfalny pochód przez najsłynniejsze sale koncertowe świata, natomiast Polski słuchacz może odnieść wrażenie, ze w tamtych latach poza Strawińskim i Straussem (bo już nie Szostakowiczem i Prokofiewem) nikt nie komponował.
Szpilman chyba nigdy nie traktował komponowania muzyki poważnej jako swojego głównego zajęcia. Był wspaniałym muzykiem, pięknie grał i nagrał utwory kameralne Dworzaka, Francka, Schumanna, Szostakowicza, ale jako kompozytor głównie był twórcą piosenek.
Kilka dzieł klasycznych jednak skomponował, w tym Concertino w okupowanej Warszawie (w 1940 roku), Słychać, że Szpilman był optymistą, że znał Błękitną rapsodię i Koncert in F i że mu się podobały. Fajnie, że ten bardzo dobry ale prawie zupełnie nieznany utwór trafił na klawiaturę dobrego i popularnego pianisty. Niefajnie, ze w Polsce Szpilman czeka w przydługiej kolejce kompozytorów polskich w Polsce nieznanych.
Błękitną rapsodię usłyszeliśmy bardziej uklasycznioną niż szalone wykonanie orkiestry z Buffalo i Tao koncertu Gershwina, chociaż Gershwin ten koncert napisał aby zademonstrować swoje klasyczne talenty. Ale dzieło jest takim hitem, że trzeba je znać z każdej strony. Za to zagrany ma bis utwór Jamesa Johnsona to była autentyczna eksplozja jazzu komponowanego z brawurowymi solami instrumentów dętych.
Bardzo były fizyk teoretyk, do 1982 pracownik naukowy. Autor referatu na I Konferencji Smoleńskiej. Dzisiaj sam zdziwiony, skąd w tym temacie i miejscu się znalazł. Archiwalne notki: http://mjaworski50.blogspot.com/ Odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności ale też podejrzany o przynależność do niedorżniętej watahy współpracowników gestapo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura