Do napisanie tej notki zainspirowała mnie notka Marka Dąbrowskiego - onegdaj czołowego badacza zamachu smoleńskiego a dzisiaj dysydenta z podkomisji Macierewicza.
Doszło do nieszczęśliwego wypadku jakie zdarzają się również w czasie ćwiczeń. Od strony faktów stało się coś, z czym po prostu trzeba się się pogodzić.
Okoliczności w jakich do tego doszło - wojna u granic - poniekąd usprawiedliwiają nerwową reakcję mediów ale były głosy, że oficjalne informacje i reakcje następują zbyt wolno i piszący to mieli rację.
Przypomnijmy - narada rządu i prezydenta ponad pięć godzin po wypadku a "wyważony" komunikat ponad osiem po. To można wytłumaczyć tylko zaangażowaniem wszystkich ekspertów od latającego uzbrojenia w udowadnianie. że tupolew to przerobiony bombowiec.
Myślę iż kiedy po północy wydano "wyważony" komunikat już wiedziano to, co powiedział Biden i to nas kompromituje.
Ale kiedy Duda powiedział, że nad Polską latają sobie obce rakiety i strzelają do siebie to już byłby kabaret. Byłby, gdyż to nie wszystko bowiem nasz prezydent uzupełnił, że ukraińska rakieta zabiła dwóch Polaków "nieintencjonalnie".
Jeżeli chodzi o naszych przywódców to nie wiadomo czy lepiej kiedy plotą co im ślina na język przyniesie czy kiedy udzielają przemyślanych wypowiedzi ale do tego już się przyzwyczailiśmy i jakoś z tym żyjemy. Niestety pochopne wypowiedzi Żełeńskiego na ten temat mogą zaważyć na postawie NATO wobec Ukrainy a nasi sąsiedzi są w dramatycznej sytuacji, gdzie każde słowo i każda chwila może decydować o życiu ludzi. Sprawy nie idą w dobrą stronę.
Bardzo były fizyk teoretyk, do 1982 pracownik naukowy. Autor referatu na I Konferencji Smoleńskiej. Dzisiaj sam zdziwiony, skąd w tym temacie i miejscu się znalazł. Archiwalne notki: http://mjaworski50.blogspot.com/ Odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności ale też podejrzany o przynależność do niedorżniętej watahy współpracowników gestapo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
