Wszyscy dyktatorzy mają w sobie coś groteskowego. Nawet jezeli zaczynali jako całkiem normalni, to przez fakt bycia panami życia i śmierci - czasem fizycznej, czasem tylko politycznej - swoich podwładnych tracili kontrolę nad swoimi zachowaniami.
W miarę postępów dyktatury w otoczeniu dyktatorów pozostawały wyłącznie osoby miałkie, zdolne jedynie do myślenia, jak by tu się dyktatorowi przypodobać aby do niego zbliżyć podczas gdy zdolne mu zwrócić uwagę zostały uśmiercone.
"Bohaterem powieści „Jesień patriarchy” jest dyktator bliżej nieokreślony państwa na Karaibach, w Ameryce Południowej. Stanowi on połączenie cech wielu znanych Marquezowi przywódców państw. Marquez pisze swoją książkę w latach 1968–1971. Historia Ameryki Południowej to lata różnych przywódców – tylko po II wojnie światowej mieliśmy Pedro Eugenio Aramburu w Argentynie, Fulgencio Batistę na Kubie. Inspiracją byli też podobno rządzący wcześniej Juan Gomez z Wenezueli czy Gustavo Rojas Pinilla z Kolumbii. Żyjąc w takim otoczeniu politycznym stworzenie pełnego portretu, symbolu dyktatora nie mogło być dla pisarza trudne. Gdy myślimy „dyktator” pierwsze do głowy przychodzą nam słowa – okrucieństwo, bezwzględność, przebiegłość. Dyktatora stworzonego przez Marqueza określiłabym jednak zupełnie innym słowem – samotność i strach. Generał w powieści jest postacią tragiczną, którą posiadana władza i strach przed jej utratą doprowadziły do szaleństwa. Każe zabijać ludzi, gdyż mogliby obnażyć jego słabości, a przed snem obchodzi wielokrotnie cały pałac sprawdzając dziesiątki zamykanych drzwi. Kiedy poznajemy Generała ma on za sobą wiele lat rządów, trzy śmierci i czasy świetności dawno już za sobą. nikt wówczas prócz niego nie wiedział bowiem, że w zakamarkach pamięci pozostawało mu zaledwie kilka różnych strzępów po śladach przeszłości, był sam na świecie, głuchy jak lustro, wlokąc swoje ciężkie stopy zgrzybiałego starca po mrocznych urzędach Marquez tworzy postać Generała w sposób groteskowy, wzbudzając momentami w czytelniku uśmiech nad absurdem sytuacji. Gdy czytamy o sobowtórze, o wysyłaniu spakowanego w paczkę morza Amerykanom czy o tym, że krowy rodzą się na wyspie z prezydenckim logo, to mamy wrażenie, że rzeczywistość w książce jest mocno wyolbrzymiona, że dyktator ma jakąś niezwykłą moc. Ale jak się zastanowimy, to czy prawdziwi dyktatorzy też nie uważają, że mogą wszystko?"
Okazuje się, że z obrazem Ameryki Południowej sprzed półwiecza mamy jeszcze więcej wspólnego bowiem w książce występuje też postać matki bohatera wokół której buduje on mit.
Jest zerwanie z Watykanem. Telewizja nadaje ulubiony program dyktatora. Za to Patriarcha ma inny defekt męskości ale wszystkiego noblista nie mógł przecież dokładnie przewidzieć.
Bardzo były fizyk teoretyk, do 1982 pracownik naukowy. Autor referatu na I Konferencji Smoleńskiej. Dzisiaj sam zdziwiony, skąd w tym temacie i miejscu się znalazł. Archiwalne notki: http://mjaworski50.blogspot.com/ Odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności ale też podejrzany o przynależność do niedorżniętej watahy współpracowników gestapo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura