Choć jestem biegunowo daleki od sympatii dla pana Donalda Tuska, wychodziłem z założenia, iż ma on pewne zdolności intelektualne, tudzież polityczny instynkt samozachowawczy, które dotąd nakazywał mu być ostrożnym w formułowaniu ryzykownych enuncjacji. Szczególnie w kwestiach polityki zagranicznej. Tę sferę pozostawiał on panu Sikorskiemu, który firmował ją swą fizjognomią polityczną. Na nim więc skupiało się odium winy za niedżentelmeńskie uwagi, podszyte erotyczną frywolnością - tak wobec kobiet, jak relacji z innymi państwami. Cytować ich nie trzeba, każdy je zna, a pan Sikorski grozi za to pozwem sądowym.
Tak czy owak, Pan Tusk był czysty jak lelija i nadal mógł budzić podziw osób, które widziały w nim męża stanu, który z cygarem kubańskim przygląda się ojcowskiem okiem wszelakiem stworzeniu. No ale coś się musiało stać z panem Tuskiem, skoro ostatnio zgromił Republikanów takimi oto słowy: "Dear Republican Senators of America. Ronald Reagan, who helped millions of us to win back our freedom and independence, must be turning in his grave today. Shame on you"..
Co się stało z psychiką naszego Premiera, który takie słowa wypowiada wobec partii rządzącej obecnie w Izbie Republikanów, a może niedługo będą mieli swego prezydenta? Nie wiem, co stało, ale konsekwencje już są: nie dość, że naraził się na ironiczną wypowiedź senatora Marco Rubio, to jeszcze obecnie wypowiedział się Brytyjczyk Nile Gardiner, który z panią M. Thatcher współpracował był, a teraz sobie w waszyngtońskim think tanku siedzi: "As someone who worked for Margaret Thatcher, I believe that Reagan would have strongly condemned the anti-democratic moves being taken by Tusk's govt in Poland including throwing opposition politicians in jail/shutting down TV stations. The Iron Lady would have been appalled too.
I co gorsza napisał to: " What is shameful Mr. Tusk is jailing your political opponents, shutting down television stations, and groveling to your masters in Brussels, while lecturing people about "democracy". A i jescze to: "You can be sure that once clueless Joe Biden is out of the Oval Office, Donald Tusk will not be very welcome in the White House. The man is a walking disaster for Poland and US/Polish relations".
Oczywiście, zwolennicy Premiera Tysiąclecia odrzucą takie enuncjacje z rechotem godnym najlepszych tradycji pięciu gwiazdek, tak samo, jak nie przejęli się, iż pan Radosław do USA jednak nie poleciał. Uahahah, jakiś nieznany Brytyjczyk, co Unii nie lubi, faszysta, idol pisowców nowy, uahahaaa.
No można i tak, ale ludzie mniej rozgarnięci niż PięcioGwiazdkowscy zastanowić się mogą, po cóż panu Tuskowi to było? Czy już tak się czuje pewnie na froncie domowym? Czy może czuje się tak silny wsparciem niemieckim {uahahahaha), ze pozwlala sobie pouczać USA? Nie, zakrzykną ci od Pięciu Gwiazdek i paru innych Unijnych: to mąż stanu, pokazał klasę i charyzmę!! No ale w dyplomacji - wiadomo - kazdy gest się liczy - i teraz będzie test, na ile żona pana Sikorskiego w tym Waszyngtonie ma większe wsparcie niż ten Brytyjczyk [ukryty pisior].
A co państwo sądzą?
Inne tematy w dziale Polityka