W USA coraz większe „przejściowe trudności”.

Telewizja podaje domowe sposoby na radzenie sobie z drobnymi kryzysami życia codziennego, jak na przykład hodowla kur na trawniku.

Administracja USA pracuje w pocie czoła dzień i noc  rozwiązując problemy, o których nikt przed jej nastaniem nie słyszał.„Zaplute deMOkratyczne karły reakcji” starają się sypać im piach w tryby w sądach i na ulicach.

Wykonując taktyczne odwroty i dzięki wielkiemu poświęceniu kraj odnosi zwycięstwa na arenie międzynarodowej, czego nie mogą znieść zawistne kraje ościenne.

Całe społeczeństwo cieszy się, że może mierzyć się z niedoborami. Wszyscy wiedzą, że niskie ceny nie oddają amerykańskiego ducha i chętnie ponoszą tę ofiarę wspierając słuszna politykę ukochanego przywódcy. Zahartują się w ogniu przeciwności i pokonają „zgniłe demokratyczne zepsute dobrobytem społeczeństwa”.

Walka o pokój będzie trwała choćby miał nie zostać kamień na kamieniu. USA są gotowe przyjść z pomocą uciśnionym społeczeństwom Grenlandii czy Kanady z całą mocą. Plany bratniej pomocy opracowuje sztab najlepszych ludzi, ze znanym i lubianym prezenterem weekendowym TV, obecnie zawziętym wojakiem na czele. Musi tylko oczyścić szeregi z wrażego elementu.

Każdy, kto odważy się podnieść rękę na partię Republikańską, może być pewien, że partia mu tą rękę odetnie. Ukochany przywódca wezwał ostatnio w płomiennych słowach cały aparat państwa do walki z tymi wichrzycielami.

Dzięki słusznej polityce już prawnuki obywateli USA będą mogły się cieszyć dobrobytem. Być może wielu z nich padnie, ale jest to ofiara, na którą administracja jest gotowa. We are OK with that, right?

W międzyczasie mogą cieszyć się smakiem kawioru i szampana spożywanym w dużych ilościach ustami swoich przedstawicieli w radzie państwa.




Jest fascynujące, jak bardzo ta sytuacja przypomina nam młodość w PRL. I jak bardzo historia powtarza się jako farsa.