Poza Trumpem, nikt chyba nie był zaskoczony piątkowymi wydarzeniami w Białym Domu. Dyplomacje wszystkich krajów od dawna już pracowały przy założeniu, że USA po 20 stycznia znajdą się w orbicie rosyjskich wpływów i przygotowały się na nieuniknione. Wiadomo było, że pomoc USA się skończy, w końcu 2 lata temu Republikanie Trumpa stawali na uszach, żeby ją wstrzymać. Na szczęście Trump i Vance są na tyle niedoświadczeni, że gdy scenariusz się wysypał, pogubili się i puściły im nerwy. A że nieroztropnie pozwolili, żeby wszystko szło na żywo, wpadka poszła na cały świat.
I tak trwało to dłużej, niż się spodziewano. Trump jest jednak leniwy i niezborny. Wygląda na to, że mamy szczęście – amerykański PiS jest jeszcze głupszy od polskiego.
Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy obecny prezydent zalicza upokarzające porażk. O przegranej z prezydent Meksyku czy premierem Kanady ludzie już zapomnieli, ale ciągle jest dość świeże wspomnienie dziecięcego stolika amerykańsko-rosyjskiego u króla Arabii. Sporo ludzi miało ubaw z tych rozmów o rozmowach, gdzie nawet się napić nie wypadało.
Czy będzie teraz trudniej? Trochę tak, ale nie za bardzo. Policzono to już dawno jak to będzie bez USA, damy radę nawet jak administracja Trumpa zacznie robić przelewy dolarów amerykańskich podatników dla Putina. Ukraińcy nie mają powodu się poddawać, zresztą w końcu lepiej zginąć zostawiając za sobą spaloną ziemię niż żyć w ruskim mirze, po ostatnich 3 latach żaden Ukrainiec nie pójdzie na to.
A obecna administracja ma naprawdę niewiele czasu – jej horyzont czasowy liczy się w miesiącach. Dlatego zapewne tak bardzo stara się ukraść i rozmontować co się da z gospodarki USA. Bo Trump może się skończyć politycznie szybciej, niż ktokolwiek się by spodziewał.
Inne tematy w dziale Polityka