„Podjąłem już decyzję o zawieszeniu komornika w czynnościach, dlatego że ten człowiek urąga godności wymiaru sprawiedliwości” - oświadczył minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, który podjął interwencję w sprawie błędu komornika (zajął konto niewłaściwej osobie, identyfikując ją tylko na podstawie imienia i nazwiska).
Pół roku temu pani Danuta dowiedziała się, że jest chora na raka i chciała podjąć z konta swoje oszczędności. Okazało się jednak, że zajął je komornik - straciła prawie 30 tys. złotych. Natychmiast starała się wyjaśnić sprawę. Komornik upierał się, że nie jest winny pomyłki. Twierdził, że wysyłał pisma w tej sprawie. Okazało się jednak, że na inny adres - ten, pod którym mieszkała właściwa dłużniczka o identycznym imieniu i nazwisku. Komornik w końcu przyznał, że doszło do pomyłki ale, jak zaznaczał, wszystko odbyło się zgodnie z prawem.
I tu dochodzimy do zasłaniania się paragrafami. To, że istnieje duch prawa czy pewne elementarne normy moralne dla tego człowieka nie odgrywają żadnej roli - komentował min. Gowin.
Wcześniej p. Danuta złożyła do sądu skargę na komornika. Ten nie dopatrzył się błędów w jego pracy, sugerując założenie sprawy cywilnej, ale nie wspomniał, skąd obywatelka miałaby wziąć pieniądze na adwokata. W końcu sprawę zgłoszono do prokuratury, która początkowo odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie (poinformowano, że szkoda nie przekroczyła wysokości progu... przewidzianego przepisami), jednak po interwencji mediów wzięto się za robotę - rozpatrzono sprawę ponownie i wszczęto śledztwo (a to dodaje smaczku działalności naszych prokuratorów).
Min. Gowin uratował honor polskiej Temidy - ministerstwo (podatnicy) przeleje na konto p. Danuty utracone pieniądze, a potem będzie dochodziło zwrotu. Po kilkunastu dniach dowiedzieliśmy się, że doszło do drugiej, identycznej, pomyłki – inteligencja komorników jest zaiste powalająca! Prawdopodobnie minister poprzestanie na pomocy okradzionym osobom, ale tylko w medialnie nagłośnionych przypadkach, co jedynie dowodzi siły mediów w konfrontacji z władzą...
Bezczelność i ignorancja ludzi prawa (komorników i sędziów) jest powszechnie znana. Oto p. Midziak, sędzia Sądu Okręgowego w Gdańsku, wydał wyrok w sprawie IC692/09 nie powiadamiając ani o planowanym terminie wydania wyroku, ani o jego wydaniu, przez co pozwany nie wiedział, że wyrok został wydany, co uniemożliwiło złożenie apelacji. Ponadto zignorował prawdziwe informacje, że pozywająca (dr Chomuszko, autorka dzieła „Symfonia”) dopuściła się fałszerstwa podpisu na poczytnym portalu i dwóch pomówień z jej strony (że pozwany zarejestrował się na dwóch dodatkowych kontach, z których ją i innych obrażał). Przewalił proces wykazując się elementarną indolencją i - jak przystało na honorowego polskiego togowca - nie ma zamiaru naprawić swojego błędu, bo jest niezawisły! Można się jedynie domyślić, gdzie ofiary sądowych niekompetencji mają ową wisielczą a szlachetną cechę.
Pisarka złożyła pozew, bowiem uznała, że pozwany nie miał prawa negatywnie oceniać żenujących żarcików, które tam zamieszczała i że nie miał prawa uznać, że szydziła z przysięgi studenckiej, choć - jako doktorantce czołowego trójmiejskiego uniwersytetu - nie wypadało (a zgodnie z Kodeksem Etyki UG wręcz było to zakazane) uczestniczyć w tym haniebnym forum i formułować żenujące spostrzeżenia.
Adwokat Kolankiewicz sfałszował zarzuty i sędzia Midziak wydał wyrok, przyjmując sfałszowaną wersję! Wespół wygenerowali kuriozalny (wręcz kompromitujący) wyrok skazujący obywatela nigdy nie notowanego, ośmieszając polski wymiar sprawiedliwości. I co na to min. Gowin – spróbuje wyjaśnić ten skandal?
Pozwany był po zawale i po bajpasach oraz w sanatorium (o czym informował sąd naszego przyjaznego obywatelowi państwa) i nie był ani razu w sądzie w tej sprawie, zaś o wyroku dowiedział się dość przypadkowo, bo na pierwszej rozprawie karnej (spienionej pisarce mało było sprawy cywilnej!).
Sędzia uznał, że obywatel nie może omawiać w sposób kulturalny działań innych obywateli w internecie i to jeszcze bez ich zgody. Ciekawe, gdzie i które przepisy studiował, że tak genialne wyroki potrafi serwować? Przecież codziennie media i politycy komentują rozmaite wypowiedzi i wydarzenia bez żenady i jakiejkolwiek zgody. Czy ten „fachowiec” żyje na innej planecie? Czy wydaje wyroki skazujące i idzie na obiad do domu, oglądając kolejne programy telewizyjne, w których przed milionami widzów zniesławiane są inne osoby i nic z tego powodu się nie dzieje? Obetrze jagody i nawet mu nie przychodzi do głowy, że efekty jego pracy w murach sądu, to zwykły togowy chłam?
Pod koniec stycznia 2013 głośno było o posłance Pawłowicz, która - mniej lub bardziej - publicznie wypowiadała się o związkach partnerskich oraz o posłance Grodzkiej, nie przebierając w słowach, co dużą część naszego społeczeństwa jednak silnie wzburzyło.
Na pytanie – „Może powinna się pani pokajać?”, odpowiedziała - „Nikogo nie obraziłam i za nic w świecie nie zmienię swojego poglądu. Nie będę na czarne mówiła białe, a na białe – czarne. Nie ma takiej możliwości. Korzystam z wolności słowa i mam prawo wypowiadać się jak chcę”. Może posłankę postraszyć wyrokiem IC692/09 autorstwa Kolankiewicz - Midziak? Może straci nieco rezonu?
Ciekawostką jest i to, że prof. Pawłowicz swoją ostrą opinię wygłosiła na zamkniętym spotkaniu przed kilkudziesięcioma słuchaczami, co zostało przez kogoś nagrane, wyemitowane oraz skomentowane w mediach bez jej zgody i to przed milionami telewidzów. Prelegentka uważa, że ma prawo wygłaszać takie opinie i nie ma zamiaru kogokolwiek przepraszać. Skoro ktoś to nagrał, wyemitował i ocenił bez zgody, to co na to wspomniany temidowy tandem? Co na to cały polski wymiar sprawiedliwości – mieli prawo nagrać, wyemitować i skomentować prelekcję, czy nie mieli? Jeśli mieli, to dlaczego gdański sąd wydał wyrok skazujący? A jeśli wydał słuszny wyrok, to dlaczego tysiące prawników nie proponuje p Pawłowicz pomocy prawnej, aby wygrała w polskim sądzie podobną sprawę? Kto tu błaznuje? Jeden obywatel nie może, inny może? A gdzie konstytucyjna równość tych obywateli?
Trójmiejska pisarka poswawoliła sobie na portalu NaszaKlasa i kiedy omówiono jej niewybredne żarciki (nazwane wówczas pikantnymi), to wszczęła sprawę cywilną i karną, żądając 20 tys. zł zadośćuczynienia za omówienie jej wypowiedzi bez jej zgody, uważając, że krytyka może zaszkodzić jej karierze. Jaką zatem kwotę zażyczyłaby sobie p. Pawłowicz mając adw. Kolankiewicza do pomocy?
Sędzia (spr. IC692/09) uznał, że nie można negatywnie oceniać żartów pisarki Chomuszko, zatem należy przeprosić ją za doznane krzywdy. Mało tego – jej adwokat w pozwie uznał, że nie zarzucono jej pikantnych żartów, lecz wulgarne (przeinaczył opis, czyli… sfałszował) i sędzia wydał wyrok skazujący, twierdząc, że nie pisała wulgarnych tekstów, choć przecież tego jej nie zarzucano! Całkiem inna sprawa, że pośród losowo wybranych 10 osób, kilka mogłoby uznać jej dowcipy za jednak wulgarne. Komisja Etyki UG (jakże nobliwe ciało, powołane do opiniowania swoich doktorantów i wykładowców) nie wyraziła ochoty na zbadanie tej sprawy – tam śmieci czują się najlepiej pod dywanem.
Jedna Polska, jedna Temida, a porównajmy kary w obu tych sprawach, bowiem obie będą rozpatrywane. Co sędzia Midziak sądzi o wolności słowa podnoszonej przez panią profesor, skoro parę lat wcześniej nie dał pozwanemu prawa do artykułowania swoich poglądów, które były opisane znacznie kulturalniej?
Omówiona trójmiejska trójka naszych rodaków, to jacyś wielce niekompetentni ludzie, choć wysoko kształceni - nie mają pojęcia, co we współczesnej Europie jest zniesławieniem w mediach, w tym w internecie. Dwóch panów z tej trójki powinno mieć testy sprawdzające wiedzę w tej branży, bo nie wiadomo, ilu innym pozwanym wyrządzą krzywdę swoją prawniczą niewiedzą. Żądali przeprosin za słowa, które nie mogą być uznane za zniesławienie. Zresztą sędzia nie wyartykułował konkretnych cytatów, które – wg niego – były przestępcze. Gdyby to uczynił, to dodatkowo by się skompromitował, zatem tego nie dokona... Koło togowej głupoty nieustannie krąży nad Pomorzem.
Osobnym zagadnieniem jest fałszerstwo i pomówienie w wykonaniu szlachetnej pisarki na portalu NaszaKlasa, co będzie osobnym zagadnieniem dla Temidy w kolejnym procesie, bowiem w pierwszym procesie ślepawy sędzia nie uznał za stosowne zbadać tej kwestii, czym ewidentnie spartolił i wypaczył proces; gdyby to uczynił, to już dawno omawiana sprawa byłaby wyjaśniona.
Czy na portalu można skrytykować kogokolwiek, wymieniając z nazwiska? Pisarka uważa, że nie można jej nazwiska podawać bez jej zgody, ale jednocześnie wnosi do sądu, aby uznać ją za osobę publiczną. Ostatnio urzędnicy ujawnili w internecie dane (imiona i nazwiska) 16 upośledzonych dzieci - przez ponad tydzień w internetowym biuletynie starostwa w Kamieniu Pomorskim każdy mógł przeczytać informacje m.in. o stopniu upośledzenia umysłowego wychowanków placówek oświatowych w powiecie. Ciekawe, jakie tam zapadną wyroki lub kary dyscyplinarne
Inne tematy w dziale Społeczeństwo