Mirosław Naleziński Mirosław Naleziński
102
BLOG

Porada przeciw poradzie

Mirosław Naleziński Mirosław Naleziński Społeczeństwo Obserwuj notkę 4
Oto porada prawnika otrzymana 5 i 7 maja 2009, zatem mamy dwie różne opinie, w tym adwokata pisarki, który prowadził jej sprawę w dwóch sądach (cywilna i karna).

Opisany przeze mnie problem (cytat) –

Zaczęło się od wymiany poglądów na NaszaKlasa. Kiedy na innym portalu omówiłem poglądy i dowcipy p. MCh., ta się zawstydziła i zlikwidowała swoje konto na NK oraz powiadomiła prawnika. Z uwagi na toczący się spór, portal Salon24 zdjął mój artykuł.

W lutym [2009] napisałem kolejny artykuł „Poniżenie twórcy na własne życzenie” i parę dni temu otrzymałem żądanie zapłaty 20 tys. zł za szkody moralne wyrządzone p. MCh.

[…] otrzymałem pismo od mec. Kolankiewicza, że zamieszczane kolejne moje artykuły także i jego dobre imię wystawiają na szwank. A ja mu odpisałem, że można krytykować papieża, prezydenta, posła i prawnika, byle kulturalnie, choć żartobliwie i prześmiewczo. […]

Kto ma rację? Mecenasowi i jego mandantce zarzuciłem ponadto, że nie prowadzili mediacji i od razu chcieli 20 tys. zł. No i dodatkowo, w kolejnych artykułach (tamże) ujawniłem pewne postawy (np. fałszerstwo na portalu NK) p. MCh., które dowodzą, że nie jest kryształową postacią, choć jest podobno pisarką i wykładowcą na uczelni.

[…] Może zaistnieć sytuacja, w której obywatel krytykujący wulgarne zachowanie młodzieży nie może skrytykować nikogo, bowiem zostanie skarcony wysoką karą i do tego musiałby przepraszać panią za podanie nieprawdziwych faktów. A jakie są one nieprawdziwe, skoro są udokumentowane? Mecenas napisał, że nieprawdziwe, jednak owe materiały dopiero otrzymał parę dni temu i je dopiero teraz analizuje, zatem skąd wiedział - co jest prawdziwe, a co nie? I dlaczego mecenas nie zapytał mnie o mój pogląd w sprawie, lecz od razu zażądał pieniędzy i przeprosin? Czy jego działanie jest prawidłowe?

Ja jestem przekonany, że (w ramach walki z patologiami oraz na podstawie europejskich obyczajów dyskutowania w internecie) nie popełniłem przestępstwa i że uczyniłem to „w stanie wyższej społecznej konieczności”.

Pozdrawiam

Wytłuszczenia moje – MN

Odpowiedzi (cytaty) –

 Szanowny Panie!

O karalności pomówienia decyduje sama możliwość poniżenia pomówionego w opinii publicznej lub narażenie go na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania danego zawodu lub działalności. Jest to więc przestępstwo formalne (bezskutkowe) co w praktyce oznacza, że odpowiedzialność za ten czyn niezależna jest od tego, czy w istocie nastąpił skutek w postaci poniżenia w opinii publicznej pomawianego podmiotu lub utraty przez niego zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub działalności. Wystarczy że przynajmniej potencjalnie zaistniała możliwość nastąpienia tego skutku w związku z działaniem sprawcy.

[…] Ocena czy sprawcy można przypisać ww. czyn przestępczy winna nastąpić na podstawie kryteriów obiektywnych, a nie subiektywnego odczucia pokrzywdzonego.

Posłużenie się przez sprawcę środkami masowego przekazu (w tym Internetem) stanowi okoliczność zaostrzającą karalność czynu.

Wracając do znamion przestępstwa pomówienia należy dodać, że przestępstwo to może być popełnione tylko z winy umyślnej. Oznacza to, że pokrzywdzona jako oskarżyciel prywatny będzie musiała Panu udowodnić, iż miał Pan zamiar poniżenia jej w opinii publicznej, bądź narażenia na utratę zaufania potrzebną do zajmowanego przez nią stanowiska. Wina umyślna przejawia się w tym, że sprawca chce popełnić konkretne przestępstwo bądź przewidując możliwość jego popełnienia na to się godzi (art. 9 kodeksu karnego).

Dla oceny czy w danej sprawie rzeczywiście doszło do popełnienia przestępstwa z art. 212 kk nie bez znaczenia jest art. 213 kk , a zwłaszcza – w Pana sprawie - §2 tego artykułu:

„§1. Nie ma przestępstwa określonego w art. 212 §1, jeżeli zarzut uczyniony niepublicznie jest prawdziwy. §2. Nie popełnia przestępstwa określonego w art. 212 §1 lub 2, kto publicznie podnosi lub rozgłasza prawdziwy zarzut służący obronie społecznie uzasadnionego interesu; jeżeli zarzut dotyczy życia prywatnego lub rodzinnego, dowód prawdy może być przeprowadzony tylko wtedy, gdy zarzut ma zapobiec niebezpieczeństwu dla życia lub zdrowia człowieka albo demoralizacji małoletniego”.

Art. 213 kk w §1 uchyla więc przestępność czynu z art. 212 kk, jeśli zarzut uczyniony niepublicznie jest prawdziwy. Natomiast w § 2 ww. przepisu ustawodawca uchylił bezprawność zarzutu uczynionego publicznie, jeśli służy obronie społecznie uzasadnionemu interesowi. Zarzut musi służyć obronie społecznie uzasadnionego interesu obiektywnie, a nie jedynie w subiektywnym przeświadczeniu sprawcy. Mowa tu o tzw. dozwolonej krytyce.

[…] Dla Pana sprawy znaczenie mają następujące orzeczenia Sądu Najwyższego i poglądy doktryny:

- Wyrok SN z 23 maja 2002 r. (V KKN 435/2000), w którym stwierdzono, że: „Nie stanowią zniesławienia oświadczenia i wypowiedzi będące realizacją uprawnień opartych na prawie. Dotyczy to w szczególności krytycznych ocen wyrażonych w opiniach służbowych, skargach, pismach procesowych, krytyce naukowej, artystycznej itp.”.

[…] Interes społeczny może być uznany za kryterium rozstrzygające antynomię między wolnością prasy i innych środków społecznego przekazu (art. 14 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 r.), wolnością wyrażania poglądów i pozyskiwania oraz rozpowszechniania informacji (art. 54 Konstytucji) a chronionymi w treści art. 30 i 47 ustawy zasadniczej dobrami osobistymi”.

- Wyrok SN z 30 września 2003 r. sygn. II KK 176/2002 „1. Kontratyp dozwolonej krytyki, o którym mowa w art. 213 § 2 kk, ma miejsce, gdy zaistnieją łącznie dwie przesłanki. Po pierwsze - gdy udowodniona zostanie prawdziwość zarzutu i po drugie - gdy stwierdzone zostanie, iż zarzut służył obronie społecznie uzasadnionego interesu. Przyjęcie działania w obronie społecznie uzasadnionego interesu wymaga ustalenia, że sprawca kierował się tylko taką intencją, a obce mu były inne względy.

2. Generalne zasady procedowania nakazują organom procesowym badać oraz uwzględniać wszystkie okoliczności przemawiające zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść oskarżonego, co stanowi istotę ustawowego postulatu, aby ustalenia faktyczne odpowiadały prawdzie. Można to osiągnąć tylko wówczas, gdy przedmiotem dociekań jest cały zebrany w sprawie materiał dowodowy, a nie jego fragmenty, i gdy całokształt tego materiału stanie się przedmiotem rozważań sądu”.

[…] Tylko kodeks karny z 1969 r. przewidywał kontratyp w sytuacji, gdy sprawca pomówienia działał w przeświadczeniu opartym na uzasadnionych podstawach, że czyniony zarzut jest prawdziwy. W obowiązującym stanie prawnym konieczne jest, aby postawiony zarzut był prawdziwy, to jest aby jego treść w tej części, która może poniżyć w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania, odpowiadała rzeczywistości”.

- Postanowienie SN z dnia 28 sierpnia 2003 r. sygn. III K 246/2003: „Zakres wolności słowa w sferze życia publicznego musi być szerszy niż w sferze prywatnej, zaś osoby uczestniczące w życiu publicznym muszą liczyć się z krytyką, gdyż świadomie i w sposób nieunikniony wystawiają swe słowa i działania na reakcje społeczeństwa. Krytyka jako wkład w formę debaty publicznej a zarazem kontrola osób sprawujących stanowiska publiczne jest niezbędna w demokratycznym państwie prawa”.

[…]

Osobiście uważam, iż Pana zachowanie nie wypełnia znamion przestępstwa znieważenia jako, że działał Pan w zakresie dozwolonej krytyki.

Podawanie linków do opublikowanych stron internetowych nie jest oczywiście przestępstwem. Podobnie komentowanie wypowiedzi na publicznych forach.

Nadto należy pamiętać, że na Pana rzecz działa zasada domniemania niewinności. Dopóki Pana wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu, dopóty uważa się Pana za niewinnego. To oskarżyciel musi udowodnić, iż znamiona przestępstwa zostały przez Pana wyczerpane. Pan natomiast nie musi przytaczać dowodów na poparcie swojej niewinności, na Pana rzecz działa właśnie przedmiotowe domniemanie.

Z poważaniem

Monika Cieszyńska

Reasumując

1. Adw. Kolankiewicz przesadził (popełnił falstart), żądając przeprosin, skasowania moich artykułów z internetu oraz 20 tys. zł zadośćuczynienia już na podstawie moich tekstów zamieszczonych przed końcem kwietnia 2009, kiedy to nadesłał owe żądania w ostatecznym przedsądowym wezwaniu (obecnie swoje pretensje poszerza o teksty napisane po tej swojej kompromitacji, które nie zostałyby napisane, gdyby nie jego blamaż, a które napisano po nadesłaniu przez niego wezwania oraz po wydaniu kuriozalnego wyroku w sprawie cywilnej IC692/09 z 18 grudnia 2009).

2. Sędzia Midziak powinien wziąć wszystkie aspekty pod uwagę, w tym wnioski, uwagi i propozycje pozwanego, czyli powinien obiektywnie i starannie zbadać sprawę, w tym sfałszowania podpisu przez pisarkę Chomuszko oraz jej dwa publiczne zniesławienia (że pozwany pisał obrzydliwe teksty jako AZ oraz JK, co doprowadziło pisarkę do białej gorączki), jednak je zbagatelizował (fałszerstwo) lub zignorował (zniesławienie), zatem sprzeniewierzył się zasadzie uwzględnienia wszystkich okoliczności przemawiających zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść pozwanego.

3. Jeśli krytykant omawia patologie panujące w społeczeństwie (w opisanej sprawie – wulgarne zachowania dyskutantów oraz nieetyczne działania pisarki), to nie można go za to pozywać do sądów – jakiż przykład damy kolejnym osobom, które są zniesmaczone takim sposobem bycia? Jeśli osoba winna pozywa do sądów (a sama fałszowała dane oraz pomawiała), zaś wymiar sprawiedliwości uznał przestępcę za ofiarę, to mamy do czynienia z rozkładem moralnym tego wymiaru, który kojarzy się raczej z wymiarem niesprawiedliwości.

4. Osoby udzielające się w internecie powinny być przygotowane na większą krytykę ze strony dyskutantów, zwłaszcza jeśli jest ona uzasadniona (wszak pisarka zamieszczała pikantne żarciki niegodne doktoranckiego stanu, sfałszowała podpis i od wielu lat pomawia pozwanego o założenie dwóch dodatkowych kont); szokująca historia – pisarka popełniła przewiny, ale ciągle utrzymując, że ma rację (iż pozwany miał dodatkowe konta) wszczęła dwie sprawy w gdańskich sądach!

5. Podawanie linków do opublikowanych stron internetowych oraz kulturalne komentowanie wypowiedzi na publicznych forach nie jest przestępstwem. Można porównać teksty pozwanego i pisarki, aby ocenić poziom kultury wypowiedzi i to na wulgarnym tle pozostałych dyskutantów (patrz - http://www.aferyprawa.eu/Interwencje/Zabawy-dowcipnej-doktorantki-i-absolwentki-Uniwersytetu-Gdanskiego-na-forum-NaszaKlasa-ma-ocenic-Komisja-Etyki-UG).

6. Nie pozwany ma dowodzić swojej niewinności, lecz powódka musi udowodnić, że padła ofiarą przestępstwa (a całą swoją temidową strategię oparła na konfabulacji, że pozwany miał dodatkowe konta, z których ją obrażał – to autentyczna komedia po polsku!).

7. Zarzuty postawione pisarce są prawdziwe (pisała pikantne żarciki, sfałszowała podpis, pomówiła o posiadanie dodatkowych dwóch kont), zaś poruszenie tematu w internecie było uzasadnione interesem społecznym a krytyka mieściła się w pojęciu kulturalnej wymiany poglądów, zatem sędzia popełnił kilka akademickich błędów, co mógłby mu wykazać niejeden student prawa.

Jeśli dodamy do tego kompletu fakt, że Sąd Okręgowy w Gdańsku nie poinformował pozwanego o terminie zapadnięcia wyroku (cały tekst nawiązuje do spr. IC692/09) i o jego faktycznym wydaniu (co uniemożliwiło apelację), to jest oczywiste, że knot tego sądu powinien być anulowany, zatem sprawą powinien zainteresować się nowy prezes tego sądu albo nawet sama stolica, bowiem już od paru lat otrzymują dziesiątki tekstów opartych na tym kretyńskim wyroku i nie podejmują żadnych kroków – taka to nasza jest Temida!

Należałoby sprawdzić, czy adwokat oraz sędzia nie sprzeniewierzyli się zawodowym zasadom, czy wcześniej nie popełnili podobnych błędów i czy nie należy ich pozbawić prawa do prowadzenia spraw w dziedzinie zniesławienia.

Pisarka utrzymuje, że była w znanej Kancelarii Prawniczej Krzysztofa Országha i że tam uznano teksty pozwanego za zniesławiające ją. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że przekazała i tam swoje konfabulacyjne spostrzeżenia (wszak twierdzi od wielu lat, także w sądach, że pozwany posiadał dodatkowe konta), więc kancelaria słynnego adwokata wydała opinię, jakże niekorzystną dla pozwanego, bowiem została oparta na podstawie pomówienia (i to ze strony szlachetnej pisarki). Ile zatem ta opinia jest warta? Pojechała do stolicy, nieźle zapłaciła, straciła swój czas i zajęła innym oraz uzyskała wiedzę na podstawie swoich omamów – groteska! Pisarka zresztą może przedstawić relację z wizyty we wspomnianej kancelarii, podobnie jak pozwany niniejszym to czyni, omawiając swój problem i odpowiedź internetowego biura prawnego.

Mamy więc dwie opinie prawnicze otrzymane przed rozpoczęciem procesu cywilnego, przy czym jedna z nich została sporządzona na podstawie zwidów pisarki, która z pewnością nie poinformowała kancelarii o swoim fałszerstwie podpisu.

Sędzia Midziak popełnił szereg błędów, ale jeśli chce poprawić swój wizerunek jako sędziego i jako obywatela (wszak każdy człowiek może się pomylić), to powinien zacytować wypowiedzi, za które ma zostać pisarka przeproszona, bowiem do chwili obecnej nie jest to sprecyzowane - są obiektywne trudności z tekstem przeprosin, bowiem nie dostarczono cytatów do przeprosin.

Gdyby ludziska zechcieli biegać po sądach jak pisarka Chomuszko tylko dlatego, że ktoś w kulturalny sposób ich skrytykował, to prawnicy typu sędzia Midziak musieliby pełnić swoją zaszczytną rolę przez 24 godziny na dobę. I nawet mogłoby to być pouczające dla społeczeństwa, gdyby choć ci sędziowie wydawali wyroki w duchu współczesnej Europy.


Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo