Mirosław Naleziński Mirosław Naleziński
182
BLOG

Upadek inteligencji polskiej?

Mirosław Naleziński Mirosław Naleziński Społeczeństwo Obserwuj notkę 12
„No i wybrali ch***” - rzekła pani Wójciak. Zastępca prezydenta Poznania, Dariusz Jaworski, napisał w oświadczeniu – „Wypowiedzi dyrektor szkodzą Poznaniowi, wizerunkowi naszej kultury i samemu Teatrowi Ósmego Dnia. 

Nie przystoi jej zachowanie łamiące standardy życia społecznego”. Przeprosił za jej słowa oraz zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji służbowych. Przeprosił również wszystkich, „którzy poczuli się dotknięci jej słowami, w wulgarny sposób oceniającymi papieża Franciszka.

Jednak dyr. Ewa Wójciak nie rozumie zamieszania wokół słów o papieżu, bowiem uważa, że była to wypowiedź wyartykułowana podczas prywatnej wymiany zdań ze znajomymi, niczym podsłuchana w kawiarni i nie widzi powodów, dla których ktoś miałby wyciągać konsekwencje lub publicznie roztrząsać tę sprawę.

Kiedy znana pisarka M. Chomuszko poswawoliła sobie na portalu NaszaKlasa (i to wespół z gronem intelektualnych gawroszy oraz przy ich internetowych a wzajemnych pohukiwaniach), postanowiłem to opisać w artykule i poinformować MNiSW oraz władze Politechniki Gdańskiej, a potem Komisję Etyki Uniwersytetu Gdańskiego, ale doktoryzująca się na uniwersytecie pisarka nie zrozumiała swoich niegodnych zachowań, zatem wytoczyła dwie sprawy sądowe w obronie swej godności, mimo że w pierwszym artykule nie podałem jej danych osobowych i nie było najmniejszych podstaw do grożenia mi art. 212 kk – groźby te dowodziły jedynie amatorszczyzny w wykonaniu jej adwokata K. Kolankiewicza (oboje po prostu nie wiedzą, co polski obywatel może omawiać w internecie, zwłaszcza w świetle prawa prasowego).

Mało tego - pani ta postanowiła walczyć o swój honor, choć sama na portalu sfałszowała mój podpis oraz publicznie oskarżyła mnie tamże (i do tej pory to czyni), że zarejestrowałem się na tym znanym portalu jako inny użytkownik; co ciekawe - ma nadzwyczaj interesujący dowód na to, że pisałem tam jako nieznany mi obywatel Kawalec, co już dawno powinno być zbadane przez Temidę, jednak - prawdopodobnie z lenistwa - nie wyjaśniono tej sprawy do chwili obecnej. Właściwie to oskarżyła mnie o posiadanie dwóch lewych kont, jednak dziwnym trafem od jednego pomówienia odstąpiła, bez wyjaśnienia i bez przeprosin - takie to „eleganckie” standardy reprezentuje ta ogólnie szanowana osoba.

Pani dyrektorka uważa - „To trochę tak jakby mnie podsłuchać w kawiarni i karać za to, że przeklęłam”, natomiast pani pisarka nie była ani podsłuchiwana, ani nielegalnie nagrana, lecz dobrowolnie zamieszczała frywolne teksty pośród innych, całkiem wulgarnych, i swoimi żarcikami oraz innymi komentarzami niejako legitymizowała dziwaczne (najoględniej oceniając) działania młodzieży balansującej na krawędzi prawa i słownictwa rodem spod dawnej sławojki lub dzisiejszej tojtojki. Nie tylko towarzysze pisarki zachowywali się wulgarnie i łamali regulamin portalu, ale ponadto wyzywali i grozili, czyli popełniali kolejne przestępstwa. Co interesujące, pisarka podgrzewała nastroje konfliktu – głosowała za zdjęciem mnie z funkcji moderatora i popierała żartobliwą a wulgarną linię „wielce dowcipnego forum”, która była niezgodna z regulaminem portalu. Ponadto opisywała mnie jako ohydnego faceta, czym ponownie złamała prawo w dziedzinie pomówienia, jednak jej adwokat, zamiast pohamować swoją klientkę i wyjaśnić jej, że popełniła szereg przestępstw, swym „geniuszem” ułatwił jej boje podczas rozpętanych wespół dwóch sądowych spraw.

Ryszard Grobelny, prezydent Poznania, sprawę skomentował – „Wszystkich, którzy pytają mnie o komentarz do słów i zachowania dyrektor Ewy Wójciak informuję, że nie sądzę, aby papież Franciszek czuł się obrażony. Obraźliwe słowa wystawiają świadectwo osobie, która je wypowiada. Świadczą o jej poziomie, kulturze i szacunku do drugiego człowieka”. Polskie kulturalne społeczeństwo podzieliło się na dwa obozy zbierające podpisy, z których jeden popiera panią dyrektor, drugi zaś całkiem przeciwnie.

Komisja Etyki UG nie miała ochoty zająć się sprawą swej doktorantki (można by zapytać – a tak w ogóle, to po kiego ta komisja istnieje?) – wolała zdać się na wieloletnie działania Temidy, która do tej pory nie ustaliła najważniejszej prawdy, czyli „czy niżej podpisany wpisywał komentarze jako J. Kawalec”. Miejmy nadzieję, że w końcu polski sąd jednoznacznie ustali, że nie pisałem jako ów wątpliwy dżentelmen i zmusi pisarkę do publicznych przeprosin za to posądzenie oraz za sfałszowanie podpisu.

Komentarze pisarki, zamieszczone na różnych portalach, również ukazują poziom kultury osobistej tej osoby, jednak – póki co – nie spowodowało to żadnych reperkusji. U nas, w Polsce, istnieje przyzwolenie dla rozmaitych intelektualnych gawroszy, natomiast kuriozalną sprawą jest to, że osoba winna fałszerstwa i pomówienia wszczyna procesy sądowe, a polscy sędziowie nie potrafią wyłuskać z materiałów dowodowych – kto tak naprawdę jest winny!

Ministerstwo Sprawiedliwości jest informowane na bieżąco i nie ma zamiaru kiwnąć palcem w sprawie, mimo że niezwisły gdański sędzia W. Midziak wzorowo i wzorcowo spaprał proces IC692/09 na podstawie manipulacji dokonanej w pozwie przez adwokata pisarki. Obaj panowie doskonale wczuli się w rolę togowych amatorów, którzy nie mają większego pojęcia o pomówieniach i o prawie prasowym. A kto odpowiada za swoich nieudolnych funkcjonariuszy? Czyżby nie instytucja państwowa, i to nie byle jaka, bo Ministerstwo Sprawiedliwości?

Kiedy na początku 2009 opisałem sprawę (bez danych osobowych), to otrzymałem odpowiedź typowo polską i typowo wymijającą -

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego

Departament Nadzoru i Organizacji Szkolnictwa Wyższego

MNiSW-DNS-WUP-621-767-1/LB/09 Warszawa, 2009-02-16

„Szanowny Panie, odpowiadając na email z dnia 20.01.2009 r. pragnę wyjaśnić, iż Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie posiada kompetencji do interweniowania w sprawie zachowania studentów uczelni.

Zgodnie z art. 216 ust. 1 ustawy z dnia 27 lipca 2005 r. Prawo o szkolnictwie wyższym (Dz. U. Nr 164, poz. 1365, z późn. zm.) organem uprawnionym do ewentualnego wydania rzecznikowi dyscyplinarnemu do spraw studentów polecenia wszczęcia postępowania wyjaśniającego jest rektor uczelni”.

Z poważaniem

Barbara Wierzbicka, Zastępca Dyrektora Departamentu Nadzoru i Organizacji Szkolnictwa Wyższego

Taką odpowiedź mogłem jedynie spuentować (17 lutego 2009) -

„Szanowna Pani!

Tak się domyślałem, że nikt nie ma kompetencji do interweniowania w omawianej sprawie i dlatego mamy taką młodzież. Ja raczej liczyłem na opinię albo na wyrazy jakiegoś oburzenia lub po prostu obywatelskie stanowisko w sprawie, zwłaszcza że studentów obowiązuje przysięga studencka”.

Po roku doszło do tragedii i to w samej stolicy. Nikt dobrze nie wychował dwóch uczniów i nikt nie zareagował, kiedy na przystanku tramwajowym zadźgali interweniującego policjanta Andrzeja Struja – tak to jest, kiedy nawet osoby odpowiadające za wychowanie młodzieży zachowują się nazbyt frywolnie.

Trudno zrozumieć, dlaczego obie omawiane panie trwają przy swoim stanowisku i je usprawiedliwiają, bowiem im bardziej bronią swojego tzw. dobrego imienia, tym bardziej się pogrążają – wszak w internecie jest coraz więcej materiałów z ich wypowiedziami i komentarzami, a przecież nie o to chyba im chodzi... A może obie powinny konsekwentnie toczyć swoje boje o własne dobre imię, wydeptując kolejne ścieżki po naszych sądach? Przecież ktoś je opisał, skrytykował i naraził na uszczerbek w zawodowej karierze? Może to krytycy są winni, a nie owe panie? Może to ich opinia publiczna powinna potępić, a nie dwie (jak same uważają – wielce poszkodowane) inteligentne, kulturalne, otwarte i wyzwolone damy? Może to krytykantów należałoby ukarać (a może i uwięzić!), bo omówili czyjeś skandaliczne zachowania zagrażające ogólnemu wizerunkowi kulturalnego rodaka?

Od kiedy polska Temida uważa, że publiczna walka z wulgaryzmami albo z totalnym brakiem kultury (zwłaszcza u osób, które z nią są zwykle w naturalny sposób kojarzone) oraz z przestępstwami typu fałszerstwo i pomówienia (dodatkowo w przypadku pisarki) jest bezsensowna i że to obywatel walczący ze złem kwalifikuje się do otrzymania kary? Czy sędzia Midziak z Sądu Okręgowego w Gdańsku ma coś do powiedzenia w powyższej sprawie?


Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo