Mirosław Naleziński Mirosław Naleziński
134
BLOG

Za pomówienie nawet minister Gowin może trafić przed oblicze Temidy

Mirosław Naleziński Mirosław Naleziński Rozmaitości Obserwuj notkę 2
Parę lat temu, minister sprawiedliwości, Jarosław Gowin, przed milionami telewidzów ujawnił, że Niemcy wprawdzie nie mogą eksperymentować na własnych embrionach, natomiast czynią to na zagranicznych, w tym polskich.

 Jeśli to prawda, to mamy do czynienia nie tylko z hipokryzją naszych zachodnich przyjaciół, ale całkiem możliwe, że z przestępstwami (a to niemieckimi, a to polskimi), jeśli to jednak nie jest prawda (lub nie może to być udowodnione, co jest w prawie formalnie tożsame), to Niemcy (rząd, instytuty, osoby prywatne) mogą wytoczyć panu ministrowi proces o zniesławienie, a to oznacza wieloletnie odwiedzanie sądów po obu brzegach Odry i może być zakończone wyrokiem skazującym – przeprosiny, zadośćuczynienie i poniesienie kosztów sądowych.

Zanim jednak Niemcy wytoczą działa* (całe szczęście, że w przenośni) i dadzą nieco ministrowi czasu na oddech, to min. Gowin powinien zainteresować się idiotycznym procesem IC692/09 toczonym przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Znakomitej a nawiedzonej pisarce, pani Chomuszko, wydawało się, że zarejestrowałem się na portalu NaszaKlasa** pod dwoma innymi nazwiskami i od lat ona i jej znajomi oznajmiają to publicznie (jednak z połowy zarzutów się wykruszyli bez podania przyczyny i bez przeprosin). Kiedy to (oraz inne działania tej pani) opisałem w formie artykułów i komentarzy, to internetowa dyskutantka, doktorantka UG, zażądała skasowania tekstów w sieci pod rygorem przekazania sprawy do swojego prawnika, na policję oraz do sądów, aby wyegzekwować – według niej – sprawiedliwość, niejako w ramach obrony swojej renomowanej czci, której jakoś nie przeszkadzały pikantne wybryki urażonej pisarki.

Ponieważ nie spełniłem jej żądań z przedsądowego wezwania (rodzaj temidowego ultimatum), przekazała sprawę do gdańskich sądów (rytuał cywilny i karny), żądając 20 tys. zł i publicznych przeprosin. Wielce pomocnym dla tej pani okazał się jej adwokat, p. Kolankiewicz, który zmanipulował moje wypowiedzi przekonując sędziego Midziaka do wydania wyroku skazującego, przy czym nie poinformowano mnie o ani o planowanym terminie wydania wyroku, ani o jego faktycznym wydaniu, co uniemożliwiło złożenie apelacji w terminie. O wyroku dowiedziałem się dopiero na korytarzu w Sądzie Rejonowym w Gdańsku, tuż przed inauguracyjną rozprawą, tym razem karną. Ponieważ byłem na wszystkich posiedzeniach i sędzia miała obiektywny dostęp do informacji przekazywanych tak przeze mnie, jak i przez drugą stronę, a ponadto przekazała materiały biegłej, więc proces pisarka przegrała 4:0 (wskazane przez tę panią moje cztery artykuły napisane w ramach riposty na jej pomówienie, sfałszowanie podpisu i zatrudnienie sądów w obronie swego honoru, o którym zapomniała podczas niegodnego „urzędowania” na NK, nie zostały uznane jako zniesławiające pisarkę i nie bardzo wiadomo, który biegły mógłby doszukać się tam zniesławienia na miarę wieloletniego szarpania się po sądach – wszak to pieniactwo!). Tym razem to pisarka nie zgodziła się z wyrokiem i złożyła apelację.

Prawdopodobnie gdański sąd ma dość tej sprawy, bo dopatrzył się, że tekst napisałem w Gdyni, zatem to tamtejszy sąd powinien przejąć apelowaną sprawę. I zamiast jesienią 2012 podjąć proces w ramach apelacji w Gdańsku, sędzia przekazała ją do Gdyni, odpowiednio a po swojemu argumentując, jednak sąd tego młodego miasta zrewanżował się bardziej błyskotliwymi kontrargumentami, które Gdańsk uznał, a to oznacza, że z paromiesięcznym opóźnieniem, proces będzie podjęty jednak w grodzie nad Motławą, czyli z winy sądu sprawa została opóźniona i poniesiono szereg nieuzasadnionych kosztów. Ciekawe, jaki jest średni czas trwania przeciętnego procesu w SO w Gdańsku i czy częste są tego typu pozorne sądowe działania? A wydawać by się mogło, że praktyka sądowa jest jednoznaczna, że takie zagadnienie wyjaśniono już dawno na studiach prawniczych w ramach ćwiczeń z logiki...

Logika gdańskiego sądu była zaskakująca, bowiem sugerowałaby bardziej światowe a urocze rozwiązanie - gdybym teksty napisał na wybranej egzotycznej wyspie albo choć na statku pod bajkową banderą, to proces powinien odbyć się w tamtejszej atrakcyjnej scenerii, co byłoby całkiem interesującym przeżyciem, i dla mnie, i dla składu sędziowskiego, no i dla pisarki i jej adwokata...

Ponieważ pisarka od czterech lat składa oświadczenia w sądach, że założyłem lewe konto oraz przesyła owo kłamstwo do adminów różnych portali, zatem pomawia mnie w sposób ciągły (a przedawnienie jest liczone od daty ostatniego tego typu zniesławienia). W związku z kolejnym pomówieniem wysłanym do pewnego admina (skasował mój tekst tamże zamieszczony i prosił o wyjaśnienie owej niezręcznej kwestii), skierowałem pozew przeciwko pisarce do sądu w Gdyni, jednak w kwietniowy dzień wyznaczony na inaugurację, na sali rozpraw nie uświadczono ani pisarki, ani jej pełnomocnika, choć w pozwie był podany adres kancelarii tego prawnika. Okazało się, że w sądowym piśmie powinien być adres pisarki, nie zaś kancelarii, więc rozprawę przesunięto na koniec maja. Dokąd i z jakim skutkiem zawędrowało pismo adresowane na kancelarię prawnika i dlaczego sąd wcześniej nie zauważył nieścisłości?

Ponieważ kuriozalny wyrok wydany przez sędziego Midziaka jest bublem prawnym, co zostanie udowodnione, jeśli tylko Ministerstwo Sprawiedliwości zechce zapoznać się z moimi argumentami (a jestem całkowitym prawnym laikiem w przeciwieństwie do szanownych prawników - rycerzy naszej Temidy), przeto poprosiłem internetowe biuro „E-porada prawna” o wydanie opinii na temat sprawy IC692/09 (przesłałem pozew, wyrok i uzasadnienie).

Oto odpowiedź -

Po analizie przesłanych przez Pana materiałów należy stwierdzić, że na pewno część z nich narusza prawo i budzi uzasadnione wątpliwości co do zasadności zastosowania określonych przepisów prawa. […]

Należy również zauważyć, że kwestie dotyczące, czy dany dowcip lub stwierdzenie jest obraźliwe lub wulgarne ma charakter subiektywny i ocenny.

Odnośnie zaś zarzutu błędu sędziego należy wskazać, że oczywiście przesłanki, na podstawie których Sąd stwierdził, że naruszono dobro osobiste p. Magdaleny Chomuszko w postaci prawa do prywatności oraz jej cześć ma charakter wybitne subiektywny i ocenny. Przede wszystkim, moim zdaniem, Sąd niewystarczająco wykazał, że w swoich tekstach ujawnił Pan w sposób niebudzący wątpliwości tożsamość p. Chomuszko. Nie można bowiem uznać, że wskazanie na tekst źródłowy w którym powódka dobrowolnie wskazuje swoje dane osobowe może być uznany za ujawnienie jej danych osobowych. Pani Chomuszko, publikując swoje dane osobowe oraz udostępniając je w sieci, dorozumianie wyraziła zgodę na ich wykorzystywanie i powielanie oraz komentowanie swoich twierdzeń i poglądów. Nie można też uznać, że dotyczyło to jedynie osób zarejestrowanych na portalu Nasza-Klasa.pl, gdyż każdy miał dostęp do tego portalu, a jedynym ograniczeniem była rejestracja, tak zresztą jak na większości portali internetowych. Każdy publikując tu swoje opinie musiał wiedzieć, że teksty te mogą być przedmiotem komentarzy oraz krytyki ze strony innych użytkowników forum.

W tym kontekście należy też zwrócić uwagę na problem odpowiedzialności jednostki za swoje czyny, poglądy, czy też twierdzenia.Niezrozumiałym wydaje się bowiem piętnowanie jednostki jedynie za zwrócenie uwagi na wulgarność i niestosowne zachowanie innej osoby. W tekstach Pana nie znalazłem żadnych obraźliwych określeń wobec p. Magdaleny Chomuszko[…].

Niewątpliwie przytoczony przez Pana dowcip autorstwa p. Chomuszko należy uznać za wulgarny i nie można uzasadniać jego obrony tym, że został on wyrwany z kontekstu. Przytoczone bowiem obszerne fragmenty tego dowcipu wskazują na jego obelżywość. Moim zdaniem, wbrew twierdzeniom Sądu, żart ten narusza zasady moralności oraz norm etycznych. Oburzająca zaś wydaje się opinia Sądu, że całość dowcipu nie narusza norm moralnych, a zacytowany dokładnie przez Pana jego fragment narusza już normy moralne. Zupełnie pozbawione podstaw jest też twierdzenie Sądu, że zacytowanemu dowcipowi nie można przypisać cech seksistowskich i wulgarnych.

Z kolei zaś komentarze p. Chomuszko w stosunku do Pana należałoby uznać za nawoływanie do agresji w stosunku do Pana osoby, co oczywiście jest czynem karalnym. W tym zakresie może Pan złożyć zawiadomienie na policję. Na pewno też nie można uznać, że komentarze p. Chomuszko stanowią kulturalne odniesienie się do nieetycznego zachowania się Pana, co próbuje sugerować Sąd w swoim uzasadnieniu. Brak jest bowiem jakichkolwiek podstaw do takich twierdzeń, a wręcz przeciwnie - w komentarzach tych widać agresję i chęć zemsty na Panu.

Wątpliwa wydaje się także teza o naruszenia prawa powódki do prywatności. Jak już wspomniałem osoba, która sama zamieszcza na forum ogólnodostępnym informacje pozwalające na jej identyfikacje w rzeczywistości godzi się na upublicznienie swoich danych. Musi ona mieć świadomość iż dostęp do publikowanych informacji będzie miała nieograniczona liczba osób, a zamieszczone informacje mogą być kopiowane oraz kierowane do nich linki na innych stronach internetowych. Bez znaczenia dla oceny tej sytuacji pozostaje zaś charakter pracy zawodowej powódki. Powinna ona bowiem przewidzieć, jako osoba znana w środowisku naukowym, że jej poglądy i sposób zachowania będą przedmiotem oceny przez innych członków społeczności lokalnej, szczególnie zaś kadry naukowej uniwersytetu.

Należy jednocześnie wskazać, iż wyrok Sądu niewątpliwie ma charakter bardzo ocenny. Sprawy dotyczące ochrony dóbr osobistych są sprawami bardzo skomplikowanymi, gdzie bardzo trudno wykazać, że dana osoba postąpiła nagannie, czy też naruszyła normy społeczne. Za każdym razem jest to bowiem indywidualne odczucie sędziego, które cechuje zawsze subiektywne podejście do sprawy.

Niewątpliwe należało w tej sprawie wnieść apelację od wyroku, aby inny skład sędziowski mógł ocenić zebrane dowody i odnieść się do meritum sprawy, czyli czy w tym wypadku doszło do naruszenia dóbr osobistych p. Chomuszko.

Postępowanie cywilne jest bowiem dwuinstancyjne. Od wyroków i orzeczeń rozstrzygających co do meritum sprawę w postępowaniu procesowym przysługuje apelacja.

Tylko wyjątkowo orzeczenie prawomocne można podważyć, wnosząc o wznowienie postępowania lub wszczynając sprawę o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia. Niestety wygranie takiej sprawy jest bardzo trudne, można jednak uzyskać odszkodowanie od Skarbu Państwa, za nieprawidłowy wyrok.

Żądać wznowienia można z powodu nieważności postępowania, której przyczyną były: […] naruszenie przepisów prawa powodujące pozbawienie strony możności działania. Wznowienia można się też domagać, gdy zaskarżony wyrok oparty został na dokumencie podrobionym lub przerobionym […]. Powodem wznowienia może być także m.in. późniejsze wykrycie okoliczności lub dowodów, które mogły mieć wpływ na wynik sprawy, a z których strona nie mogła skorzystać w poprzednim postępowaniu. […]

Skargę, której pełna nazwa brzmi „skarga o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia”, wnosi się za pośrednictwem sądu, który wydał to orzeczenie. […]

Taką skargę może wnieść prokurator generalny – jeśli kwestionowany werdykt narusza podstawowe zasady porządku prawnego. Rzecznik praw obywatelskich ma taką możliwość, jeżeli przyczyna niezgodności orzeczenia z prawem wynika z naruszenia konstytucyjnych wolności człowieka i obywatela.

W praktyce jednak możliwości kwestionowania na tej drodze sprzecznych z prawem wyroków są bardzo ograniczone. Jej podstawą nie mogą bowiem być błędy w ustalaniu faktów lub w ocenie dowodów. Opierać się więc musi na zarzucie naruszenia prawa, na błędnym jego zastosowaniu czy zinterpretowaniu.

Sąd Najwyższy odmawia przyjęcia skargi, jeśli uzna ją za oczywiście bezzasadną.

Mariusz Zawacki

Panie Ministrze, proszę zainteresować się wyżej omówionymi błędami popełnionymi przez sędziego SO w Gdańsku, który w nieprofesjonalny sposób prowadził proces – zbagatelizował początek konfliktu, a skupił się na następstwach, przez co osądził połowę wydarzeń, czyli nie był obiektywny - był wręcz stronniczy. Sędziemu udało się pomylić powódkę z pozwanym pod względem winy i kary, co jednak jest oryginalnym kuriozum w polskim sądownictwie.

Co do zarodków - jeśli nie ma Pan dowodów na działania niemiecko-polskie w omówionej sprawie, to może Pan oczekiwać na zaskakująco przykre działania pomówionych, choć dokładnie niewymienionych, osób lub instytucji, Mam nadzieję, że ma Pan wystarczające dane, iż ogłoszone przez Pana informacje oparte są na prawdzie, bowiem – w przeciwnym przypadku – może Pan w praktyce poznać oryginalne formy działań machiny dowodzonej (jeszcze) przez... Pana nad Wisłą. Jeśli Niemcy okażą się zbyt porywczy (jak wspomniana pisarka), to ma Pan proces niezależnie od Pańskich (nawet dobrych) intencji, wszak ja także miałem szlachetne cele, lecz sędzia je całkowicie storpedował.

* - póki co, to polska strona zainstalowała duży kaliber i to w samej stolicy: nadinspektor Dariusz Działo został mianowany 19 kwietnia 2013 komendantem stołecznym Policji; należy mieć nadzieję, że w sprawach bezpieczeństwa będzie się coraz lepiej u nas działo

** - portal NK wykazuje wolę współpracy, bowiem na pismo internetowo wysłane 25 kwietnia br. –

„Szanowni Państwo, na przełomie stycznia i lutego 2009 pani Magdalena Chomuszko publicznie pomówiła mnie na NK i Salon24, że na NK założyłem dwa konta na obce dla mnie nazwiska, w tym na dane Jacek Kawalec. Niestety, mimo obietnic, do teraz nie wyjaśniono tej sprawy, ale Państwo obiecaliście, że jeśli sąd zwróci się do NK o udostępnienie wykazu logowań Jacka Kawalca, Magdaleny Chomuszko i Mirosława Nalezińskiego, to wszystkie dane zostaną przekazane Temidzie na jej wniosek. Ponieważ pozew został złożony w grudniu 2012, zaś posiedzenie sądu planowane jest na koniec maja 2013, przeto proszę odpowiedzieć - czy może Państwo wyjaśniliście tę sprawę we własnym zakresie i czy możecie powołać swojego specjalistę oraz czy przekażecie sądowi wszystkie dane, aby w końcu wyjaśnił to biegły sądowy?”

już nazajutrz otrzymałem odpowiedź –

„Witam, dziękujemy za kolejną wiadomość. Niestety, nie posiadamy uprawnień czy też kompetencji, aby móc wyjaśniać sprawę o opisanym charakterze, we własnym zakresie. Nasze kompetencje pozwalają nam tylko na zebranie odpowiednich danych oraz przekazanie ich organom ścigania, ale tylko po otrzymaniu od nich stosownego wniosku. Jeżeli Policja, Sąd, czy też Prokuratura wystosowała przedmiotowy wniosek, wówczas dane te zostaną jej przekazane”.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości