Marian Owczarski - NA RATUNEK POLSKICH ZBIORÓW
______________________________
Galeria Polska przy Zakładach Naukowych w Orchard Lake jest zamknięta od 4 maja br. [2009 – przyp. M.K.]. Za powód podano „konieczność przeprowadzenia inwentaryzacji”, która miała trwać krótko. Przerwano wówczas akurat otwartą wystawę prac dzieci. Do chwili obecnej stan rzeczy nie uległ zmianie. Pomieszczenia Galerii, niedostępne dla publiczności, nie wietrzone, zawilgocone lub przegrzane powodują dramatyczne niszczenie zbiorów muzealnych, które przez trzydzieści siedem lat gromadziłem i z którymi zapoznawałem swoich studentów, ucząc tutaj historii sztuki. Organizowałem comiesięczne wystawy dla Polonii młodszej i starszej generacji. Każdego miesiąca działo się coś nowego, zawsze było coś ciekawego i godnego obejrzenia w Galerii, licznie zawsze odwiedzanej. Prezentowałem nowe eksponaty grafiki z kolejnych wystaw Biennale i Triennale, gdzie Polacy zdobywali liczne nagrody. Tą drogą, Polonia detroicka (i nie tylko) była informowana na bieżąco o aktualnym wkładzie Polaków do kultury światowej. Zgromadziłem setki drzeworytów o tematyce religijnej i świeckiej, o polskiej architekturze. Nikt tego obecnie nie ogląda. Natomiast wszystko niszczeje z braku opieki. Bezduszna administracja nowopowstałej Misji Polskiej zamknęła Galerię na kłódki, trwa dewastacja i przemieszczanie zbiorów na wielką skalę. Nikt nie zna losu wielkiego dzieła Marca Chagalla, obrazu niezmiernie znamiennego w twórczości tego wielkiego artysty rangi światowej, a ofiarowanego wspaniałomyślnie (wart jest bowiem wiele setek tysięcy dolarów!) Zakładom Naukowych przez polonijną, prywatną kolekcjonerkę. Niszczeją płótna, rozkłada się werniks na powierzchni obrazów, pękają zawilgocone ramy, butwieją grafiki, woda i stęchlizna niszczy papier. Setki plakatów, z takim trudem zdobywane, ulegają zniszczeniu, bo najwyraźniej nikomu z nowej administracji nie zależy na ich zachowaniu. Ignorancja, brak wykształcenia lub zła wola powoduje zagładę dorobku polskiej kultury.
Podobny los spotkał wcześniej Archiwum Polonijne. Usunięto starego, zasłużonego archiwistę, ks. dr. Romana Nira, wprowadzono na niego miejsce ludzi po kilkutygodniowych kursach archiwistyki w Polsce. Ostatnio byliśmy świadkami skandalu, kiedy to nie udało się zlokalizować dwóch ważnych depozytów, powierzonych Archiwum. Zbiór Edwarda Duszy został rozproszony, zaginęly cenne obrazy: m.in. Vlastimila Hofmana „Madonna z Dzieciątkiem i dziećmi”, dwa portrety rodzinne, korespondencja, medale i rysunki Andrzeja Pityńskiego, rzadkie starodruki itd. To, co udało się zlokalizować, nigdy depozytariuszowi nie zwrócono. Podobny los spotkał zbiory, które powierzyła Archiwum znana pisarka Mirosława Kruszewska. Po prostu nowi rządcy, czując za sobą wprowadzające w zdumienie poparcie kanclerza, nie wiedzą, albo nie chcą wiedzieć, co to jest depozyt i jego charakter prawny. Podobnie jest w Galerii: znajduje się tam również szereg depozytów, które nie stanowią własności Zakładów Naukowych i dysponowanie nimi wbrew woli właścicieli jest przestępstwem.
Zarząd Szkół w Orchard Lake nie ponosił przez lata żadnych kosztów na zakup czy renowację tych obiektów sztuki. Robiłem to sam, podobnie jak nieodpłatnie przez lata kierowałem Galerią. Dzisiaj inwentaryzacja odbyła się bez mojego udziału, a dokonywali jej ludzie, którzy albo nie znają języka polskiego, albo nie przygotowani są do tego zawodowo i nie mają podstawowej wiedzy o sztuce. Jednym na przykład był Amerykanin macedońskiego pochodzenia nie znający języka polskiego, drugi – były pracownik dystrybucji amerykańskiej firmy tytoniowej w Polsce, pełniący – z budzącej konsternacje nominacji Kanclerza – funkcje dyrektora Misji Polskiej. Tym dobrze opłacanym nieukom, którzy bezmyślnie niszczą dorobek Polonii, sekunduje grupa rozhisteryzowanych dewotek, które nie mają pojęcia o polskiej kulturze, a stroją się w piórka koneserów sztuki. Za płaskie pochlebstwa i „pogłaski” Adonisów czy Antinousów sekundują temu zniszczeniu. Nie ma nikogo, kto by wystąpił w obronie naszego dziedzictwa. Lokalne pisma polonijne milczą, starając się nie dostrzegać problemu, choć wszystkim doskonale są znane niekompetencja nowego zarządu Misji Polskiej i fakt, że jej dyrektor [Marcin Chumięcki – przyp. M.K.] nie potrafi odróżnić drzeworytu od płaskorzeźby, nie posiada żadnego wykształcenia humanistycznego, a jego jedyną zaletą w pozostawaniu na tym urzędzie, mimo licznych protestów Polonii, jest męska uroda i szczególne fawory ze strony Kanclerza Whalena, którymi się cieszy.
Organizacje polonijne zaczynają ignorować Zakłady Naukowe, co wyraża się w malejącym zainteresowaniu tutejszymi problemami. Moje głosy protestu spotkały się z groźbami pozwów sądowych, bo tak w tej chwili prowadzony jest dialog Misji Polskiej z osobami, które nie mają do niej zaufania a posiadają inne niż dyrektor i jego mocodawcy zdanie. Grabarze polskiej kultury triumfują. Co na to Polonia amerykańska? Orchard Lake było do niedawna najważniejszą jej placówką i dumą, a dzisiaj szybko ulega procesowi amerykanizacji, zatracając swój pierwotny charakter : katolickiej instytucji polskiej w wielokulturowej Ameryce.
Marian Owczarski
Dyrektor Galerii
Polonijne Zakłady Naukowe w Orchard Lake, Michigan
Od redakcji: Już po otrzymaniu tego listu dowiedzieliśmy się, że Marian Owczarski został odwołany (i to bez podania jakichkolwiek przyczyn) z funkcji dyrektora Galerii w Orchard Lake. Zakazano mu także wstępu do niej.
*
(apel powyższy opublikowany był w prasie polskiej i polonijnej, m.in. na łamach „Kuriera Codziennego” z 16 października 2009 nr 142 oraz „Gwiazdy Polarnej” z 21 listopada 2009 nr 24).
..............................................................................................................
List następny:
_________________________
„GWIAZDA POLARNA” z 26 września 2009 nr 20
Szanowny Panie Redaktorze,
Przez ostatnie trzydzieści lat rozwijałem i przygotowywałem The Kubiński Exibition – wystawę Richarda Kubińskiego. Kubiński, były wiceprzewodniczący Friends of Polish Art, był stypendystą Fundacji Kościuszkowskiej w Polsce, poetą, dziennikarzem, tłumaczem, interesował się sztuką, tańcem, historią, prowadził programy radiowe i telewizyjne. Był niezwykłą osobowością. Zmarł młodo, nie ukończywszy jeszcze 35 lat. Odgrywał ogromną rolę w promowaniu kultury polskiej wśród miejscowej Polonii i Amerykanów interesujących się Polską. Początek Kubiński Exibition przypadł na rok 1974, w roku 1985 zaprosiłem do współpracy tutejeszą organizację Friends of Polish Art. Przez wszystkie lata byłem odpowiedzialny za tę imprezę.
Czwartego maja 2009 r. Zarząd Orchard Lake Schools zamknął Galerię, której jestem dyrektorem. Od tej chwili drzwi placówki, którą prowadziłem przez lata są przede mną zamknięte – nie mam tam wstępu. Mary Ellen Tyszka i Carolyn Maleski włączyły się do akcji OLS [Orchard Lake Schools – przyp. M.K.], przejęły moje obowiązki w Galerii i przygotowują obecnie wspomnianą imprezę bez porozumienia ze mną, mimo że byłem jej inicjatorem. Tradycje tego konkursu i wystawy zostały w nieprzemyślany sposób zniweczone. Przerwano też tradycję, co przyczyniło się do załamania aktywności polonijnego życia kulturalnego w okręgu Detroit. Już teraz Galeria, Muzea
kombatanckie, Panorama itd. są zamknięte.Przez cały okres letni tysiące ludzi, odwiedzających Orchard Lake, nie miały możności obejrzenia zbiorów, liczba gości w Orchard Lake Schools zmalała dramatycznie. Warto wspomnieć dla przykładu, że Polonia detroicka zbojkotowała praktycznie obchody 70-lecia wybuchu II wojny światowej, które miały miejsce w Orchard Lake Schools w pierwszą niedzielę wrześ-
nia br. Było wówczas więcej przybyłych z Chicago, niż reprezentantów Polonii detroickiej. Nie pokazano niczego z przebogatych zbiorów Orchard Lake, nawet tych związanych tematycznie z II wojną światową, ponieważ są one zamknięte. Za to dużą konsternację wywołał jeden z młodych pracowników OLS [Marian Chumięcki – przyp. M.K.], który kręcił się wśród przybyłych ubrany w mundur żołnierski Armii Polskiej II Rzeczypospolitej. Wielu rozmawiających ze mną przedstawicieli Polonii chicagowskiej
wyraziło swoją gniewną dezaprobatę na ten, według nich – niesmaczny wyskok.
Kto odpowiada za tę destrukcyjną działalnść trwającą od wielu miesiecy? W jakim celu podjęto tę akcję? Z jakich powodów kanclerz Zakładów powierza funkcje związane ze sztuką i historią Polski osobom zupełnie pozbawionym wiedzy i zainteresowania w tych dziedzinach, a co najważniejsze, często nie znających języka polskiego?
Z poważaniem
Marian Owczarski
Dyrektor Galerii Orchard Lake Schools
* * * * * *
Powyższe teksty ukazały się w całej niemal prasie polskiej na emigracji oraz na blogach internetowych. Nie dotarły jednak do świadomości emigrantów w Detroit. Media detroickie milczały. Jedynie Radio Jerzego Różalskiego przeprowadziło wywiad z Owczarskim. Nie zamieścila listów Owczarskiego Alicja Karlic. Podobnie, jak wcześniej odmówiła poinformowania swoich czytelników o przyznanej nagrodzie ks.dr. Romanowi Nirowi. Środowisko detroickie najwyraźniej nie jest zainteresowane tym, co się dzieje w Orchard Lake. Pani Karlic, jako dziennikarka dyspozycyjna, lansuje prawie wyłacznie pana Chumięckiego z sobie wiadomych powodów. Marian Owczarski miał do niej ogromny żal. Podobnie, jak do oddziału detroickiego KPA. Pocieszające jest to, że Edward Dusza nagrał w ostatnich tygodniach rozmowę z Marianem Owczarskim. Bylibyśmy szczęśliwi, gdyby ją udostępnił, jednakże on na prośbę przedstawiciela prawnego artysty, postanowił się wstrzymać mówiąc: „Nikomu już to nie pomoże, a może zaszkodzić samej instytucji. Po Chumięckim i Whalenie nic w Orchard Lakie nie zostanie. Jednak Orchard Lake musi przetrwać i odrodzić się na nowo”...
Mirosława Kruszewska
Seattle, Washington
Inne tematy w dziale Rozmaitości