mimm mimm
164
BLOG

Gwóźdź polityczny a trumna prawdziwa...

mimm mimm Kultura Obserwuj notkę 8

„Mój brat, który był ministrem stanu ds. bezpieczeństwa, dostał raport, z którego wynikało, że grupa b. oficerów SB założyła związek zawodowy Samoobrona. To formacja używana do osłony tego całego układu i ochrony tego nieporządku, który jest w kraju i jednocześnie korzystająca z tego nieporządku”.

J. Kaczyński, Głos Wybrzeża.

5 maja 2006 doszło do spotkania prezydenta Lecha Kaczyńskiego z Prezesem RM Kazimierzem Marcinkiewiczem, Przewodniczącym Samoobrony RP Andrzejem Lepperem oraz Prezesem ZG LPR Romanem Giertychem. Rozmowa dotyczyła możliwości powołania większościowej koalicji rządowej. Owocem tej narady było wejście Ligi Polskich Rodzin do rządu. Wobec tego, że wcześniej tj. 27 kwietnia do koalicji weszła Samoobrona oraz Narodowe Koło Parlamentarne, doszło do utworzenia większości parlamentarnej, jako zaplecza dla nowo formowanego gabinetu.

Do tej pory władzę sprawował bowiem rząd mniejszościowy powołany 31 października 2005 roku przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, a sformowany przez PiS, które uzyskało największe poparcie w wyborach z 25 września. Na szefa tego gabinetu Jarosław Kaczyński wyznaczył ówczesną wschodzącą gwiazdę partii Kazimierza Marcinkiewicza. Jednak rozmowy koalicyjne z „przyjaciółmi z Platformy” zakończyły się fiaskiem. I to pomimo zaangażowania się w nie strony kościelnej. To na jej terenie, a konkretnie w kurii biskupiej w Gdańsku, 30 października doszło do spotkania ostatniej szansy. Kością niezgody, która ostatecznie przesądziła sprawę, okazała się osoba Jana Rokity, który notabene prowadził ze strony PO negocjacje z PiS. Wobec kategorycznej odmowy Jarosława Kaczyńskiego poparcia kandydatury tego polityka na szefa MSWiA, spotkanie zakończyło się porażką. Dzień później prezydent powołał mniejszościowy rząd Marcinkiewicza.

31 października 2005 roku rozpoczęły się zatem mniejszościowe rządy PiS, które co jest charakterystyczne dla tego typu władzy, wkrótce przyniosły kolejne napięcia. Było to oczywiście efektem braku większościowego zaplecza parlamentarnego. Do największego ze wspomnianych spięć doszło podczas prac nad budżetem na 2006 rok. Aby umożliwić jego uchwalenie, 19 stycznia Jarosław Kaczyński zaproponował opozycji, czyli konkretnie Samoobronie i LPR, podpisanie tzw. paktu stabilizacyjnego. Do jego podpisania przez Prezesa PiS oraz Andrzeja Leppera i Romana Giertycha doszło 2 lutego. Na uroczystość jego parafowania wpuszczono jedynie dziennikarzy związanych z mediami Tadeusza Rydzyka, co wywołało kontrowersje. W reakcji na nie ks. Józef Kloch, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, oświadczył m.in., że: „W związku ze znanymi wydarzeniami, jakie miały miejsce podczas spotkań z dziennikarzami przy okazji zawarcia paktu stabilizacyjnego, informuje się, że uczestniczące w nich media związane z Kościołem nie działały w jego imieniu. Poczynania te nie były konsultowane z żadnym gremium statutowym KEP”. Takie okoliczności porozumienia nie wróżyły najlepiej i rzeczywiście już w marcu doszło do jego zerwania.

Nie pomogły nawet groźby Jarosława Kaczyńskiego co do możliwości rozwiązania Sejmu i zarządzenia nowych wyborów parlamentarnych. Miałyby one odbyć się według znowelizowanej i niekorzystnej dla mniejszych ugrupowań ordynacji wyborczej. Grupa posłów PiS skierowała nawet 23 marca, po rozpadzie paktu, do Marszałka Marka Jurka projekt uchwały skracającej kadencję Sejmu. 6 kwietnia kwitując to posunięcie, w trakcie debaty sejmował, Andrzej Lepper powiedział „do pań i panów posłów z PiS-u” m.in.: „jeśli chcecie poważnie traktować koalicję z mniejszymi partiami, […], to skończcie z tą retoryką, że to jest zło konieczne, że to jest przymus […]. Jeżeli mamy się traktować poważnie, to traktujmy się jak partnerzy, bo tak samo wyborcy wybrali was, posłów PiS, jak i posłów Samoobrony i oddajcie szacunek tym ludziom, a nie coraz to słyszymy wypowiedzi, że będziecie skazani, zmuszeni”. W dalszej części swego wystąpienia posądził ABW, nad którą nadzór sprawował Zbigniew Wassermann, o inspirowanie w prasie przecieków co do rzekomych nieprawidłowości w finansach Samoobrony.

W tę grę, mającą zmusić Samoobronę oraz LPR do poparcia rządu Marcinkiewicza włączył się również nowo wybrany prezydent Lech Kaczyński. Czynił to zarówno w okresie poprzedzającym podpisanie paktu stabilizacyjnego, jak i w trakcie jego obowiązywania, a także w czasie jego rozpadu. Podstawowym straszakiem było, jak wspomniano wyżej, skrócenie kadencji Parlamentu. Taką ewentualność zapowiedziano już 18 stycznia, a więc w przeddzień złożenia przez prezesa PiS propozycji zawarcia układu z mniejszymi partiami. Stanowisko prezydenta było niezmiennie zmiennie zgodne z oczekiwaniami Jarosława Kaczyńskiemu, który choćby podczas krakowskiego spotkania w Salonie Polityki, w czasie rozpadu paktu, stwierdził, że „tylko ktoś, kto jest wrogiem państwa, może odmówić rozwiązania tego parlamentu”. Miesiąc przed tą wypowiedzią, a więc w okresie formowania paktu, natomiast wcielił się w rolę rzecznika prezydenta, oznajmiając w Częstochowie, że Lech Kaczyński może dać słowo, iż nie rozwiąże Sejmu, jeśli mniejsze partie wejdą do paktu.

Formą nacisku na Andrzeja Leppera było również utworzenie 12 marca Samoobrony Ruch Społeczny. Organizację tą założyli byli działacze Samoobrony RP, którzy zostali z niej usunięci lub sami odeszli. Struktura ta zapowiadała „powrót do korzeni” związku i prezentowała się jako jedyna prawdziwa Samoobrona. Okazała się jednak efemerydą, choć jej pierwszy przewodniczący odnalazł się w przedterminowych wyborach w 2007 roku na liście PiS.

W tym okresie stanowisko Leppera co do wejścia stricte do koalicji rządowej było zmienne. O ile w okresie rozpatrywania wniosku o skrócenie kadencji Parlamentu był on skłonny do ustępstw, to po jego upadnięciu usztywnił swoje stanowisko. Widomym tego znakiem była mocniejsza krytyka minister finansów Zyty Gilowskiej i prowadzonej przez nią polityki, określanej przez Samoobronę jako liberalna. Również i w PiS nie było jednomyślności co do poszerzenia rządu o to ugrupowanie, a np. minister spraw zagranicznych Stefan Meller zagroził swoją dymisją, w takim przypadku. Ostatecznie po negocjacjach, w których pośredniczył Artur Balazs, 13 kwietnia uzgodniono warunki umowy koalicyjnej. Jej podstawowym założeniem był punkt, który mówił, że do gabinetu nie wejdą politycy z wyrokami sądowymi. Katalog takich wykluczających wyroków zawężono jednak tylko do spraw kryminalnych. Ta prawnicza kazuistyka miała na celu otwarcie drogi do teki ministerialnej dla lidera Samoobrony.

Jednocześnie trwały rozmowy o wejściu do koalicji LPR, a Andrzej Lepper odgrywał w nich rolę pośrednika. Pewna forma dwustronnej współpracy pomiędzy Samoobroną a LPR miała zresztą miejsce jeszcze wcześniej. Rolniczy lider wykluczał przy tym możliwość wciągnięcia do większości rządowej PSL, jako partii, z którą choćby rywalizował o wiejski elektorat. Rozmowy z Ligą zakończyły się sukcesem i 5 maja 2006 roku w Pałacu Prezydenckim doszło do zaprzysiężenia trzech nowych ministrów z Samoobronny, w tym Andrzeja Leppera na szefa ministerstwa rolnictwa i rozwoju wsi oraz wicepremiera. Poza tym przypadło jej osiemnaście stanowisk wiceministrów oraz szefostwo ARiMR i KRUS. 

W oczy rzucała się niespójność nowo powstałej koalicji. Lider Samoobrony wiele razy pozwalał sobie na krytykę, jak oceniał liberalnej, polityki prowadzonej przez Zytę Gilowską. Zabiegał również o bezpośrednie poparcie dla swego ugrupowania ze strony m.in. protestujących górników, Natomiast minister finansów już na etapie negocjacji koalicyjnych i później określała propozycje Samoobrony jako nierealne i populistyczne. Od samego początku nowej koalicji zwracano także uwagę na jej asymetryczność, a stosunek zwłaszcza Jarosława Kaczyńskiego do mniejszych sojuszników zestawiano z relacjami pomiędzy PZPR a jej partiami satelickimi. Namacalnym przejawem tych zjawisk było wykluczenie np. Samoobrony z obsady funkcji wojewodów oraz wicewojewodów. Podobnie nie dopuszczono jej oraz LPR do resortów siłowych. Odpowiedzią Andrzeja Leppera i Romana Giertycha na to były oskarżenia pod adresem służb o inwigilację ich partii oraz inspirowanie przecieków do prasy, choćby tych dotyczących nielegalnego finansowania kampanii wyborczej Samoobrony przez przedsiębiorców. Proponowali również powołanie sejmowej komisji śledczej mającej wyjaśnić wszystkie te kwestie. Obserwatorzy sceny politycznej wychwytywali takie niuanse, a w przestrzeni publicznej zaczęło funkcjonować, jako określenie Samoobrony i LPR, sformułowanie „przystawek”.

Do kolejnych przepychanek wewnątrz koalicji doszło po kongresie Samoobrony, który miał miejsce 24 czerwca. Andrzej Lepper zaostrzył wówczas swoje stanowisko, domagając się realizacji w końcu postulatów, z jakimi jego ugrupowanie weszło do koalicji. Jednocześnie postawę PiS wobec Samoobrony i swojej osoby tłumaczył obawami tej partii przed konkurencją w wyborach prezydenckich. Żądania rolniczego przywódcy dodatkowo zyskały na aktualności, kiedy 7 lipca nastąpiła dymisja premiera Marcinkiewicza i jednocześnie zapowiedziano zastąpienie go na przez Jarosława Kaczyńskiego. W późniejszym wywiadzie dla Polityki Andrzej Lepper podał przykład Marcinkiewicza, jako polityka, który „skończył się”, kiedy do szefa PiS doszły pogłoski o rozmowach premiera z PO. 

Następstwem zmiany szefa rządu było wzmocnienie oczekiwań dwóch mniejszych koalicjantów co do reorganizacji całej koalicji. Przy czym domagali się oni, a zwłaszcza Lepper realizacji swoich postulatów programowych, zapisanych zresztą w dotychczasowej umowie koalicyjnej. Narastający kryzys zażegnało spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z wicepremierem, do którego doszło 11 lipca i po którym ten pierwszy obiecał niezwłoczną realizację punktów programu Samoobrony, zapisanych w umowie. Dzięki temu 13 lipca nowy gabinet został zaprzysiężony przez Prezydenta, a 19 lipca uzyskał wotum zaufania.

Przypieczętowaniem tego było przegłosowanie nowelizacji ordynacji wyborczej do samorządów, promującej zasadę blokowania list, co zamierzali w najbliższych wyborach uczynić koalicjanci. Ta sielanka nie trwał jednak długo i zakończyła się wraz z rozpoczęciem prac nad budżetem państwa na 2007 rok. Komentując projekt tej ustawy, Andrzej Lepper stwierdził m.in., że jego konstrukcja „nie różni się niczym od konstrukcji od 15 lat”. Jednocześnie zapowiedział, że od uwzględnienia w budżecie rozwiązań proponowanych przez Samoobronę uzależnione jest dalsze trwanie koalicji, a więc i rządu. W tym jednak wypadku spotkał się z obiekcjami nie tylko ze strony PiS, ale i LPR. Rolniczy lider domagał się również dymisji Antoniego Macierewicza z funkcji wiceministra obrony oraz Wojciecha Mojzesowicza z funkcji przewodniczącego sejmowej komisji rolnictwa. Zwłaszcza z tym ostatnim politykiem, byłym zresztą posłem Samoobrony poprzedniej kadencji, Andrzej Lepper toczył niemalże otwartą wojnę, postrzegając lansowanie go przez PiS, jako próbę zawłaszczenia wiejskiego elektoratu. Polem sporu była również obecność wojsk polskich w Afganistanie i Iraku, których wycofania z tych krajów domagał się Lepper, a czemu stanowczo sprzeciwiał się premier. W odwecie Jarosław Kaczyński zaczął lansować kolejną partię – efemerydę, jako najlepszą alternatywę dla wsi. Tym razem było to PSL – Piast. Pojawiła się również wizja defragmentacji klubu Samoobrony, z którego miało odejść jakoby kilkanaście osób, zawiązując następnie koło poselskie popierające bezpośrednio i bezwzględnie rząd Kaczyńskiego. 

W ostateczności wobec napiętej sytuacji w koalicji Jarosław Kaczyński 22 września zdymisjonował Andrzeja Leppera z funkcji wicepremiera i ministra rolnictwa. Jednocześnie PiS podjął próby zachowania większości w Sejmie poprzez próbę przeciągnięcia do siebie posłów Samoobrony. Jeszcze w dniu dymisji Leppera czterech z nich opuściło ugrupowanie i rozpoczęło rozmowy o współpracy z rządem i partią Kaczyńskiego. Co świadczy o tym, że grunt pod tego typu negocjacje musiał być już wcześniej przygotowany. Bez wątpienia najgłośniejszym echem odbiły się tu rozmowy Adama Lipińskiego z Renatą Beger, które zostały przez posłankę nagrane, a następnie upublicznione. Obie strony nie przebierały w słowach. Premier zarzucił byłemu wicepremierowi warcholstwo, a ten określił zachowanie Kaczyńskiego jako chamstwo. We wspomnianym wywiadzie Andrzej Lepper stwierdził, że sprawa „taśm Beger” była przełomem. To właśnie po niej jeden ze znajomych szefa Solidarności, obracający się także wśród polityków PiS, powiedział mu: „Będziesz skończony, on ci tego nie wybaczy! Nigdy. Bo on nigdy nie wybacza”.

Na razie jednak dość nieoczekiwanie koalicję udało się pozszywać, a roli mediatora pomiędzy PiS i Samoobroną podjął się Roman Giertych. Jego misja zakończyła się powodzeniem, ponieważ już 7 listopada odbył on wspólną konferencję prasową z Andrzejem Lepperem, podczas której ten ostatni zadeklarował chęć powrotu do koalicji. Do rozmów włączył się na tym etapie również Lech Kaczyński. W rezultacie doszło 11 października do spotkania w Jadwisinie liderów PiS, LPR i Samoobrony. Efektem tego było ponowne zaprzysiężenie przez prezydenta 16 października wieczorem, bez udziału dziennikarzy, Andrzeja Leppera do rządu. Novum w tym nowym – starym gabinecie było poszerzenie jego formuły o Ruch Ludowo – Narodowy, do którego dołączyło w międzyczasie paru polityków, którzy opuścili Samoobronę. 

Kolejne zawirowania w koalicji nastąpiły w grudniu po ukazaniu się w Gazecie Wyborczej artykułu „Praca za seks”. Zarzucono w nim Andrzejowi Lepperowi oraz Stanisławowi Łyżwińskiemu wykorzystywanie seksualne kobiet związanych z Samoobroną. Przewodniczący związku określił całą sprawę jako zamach stanu, ale pod wpływem PiS wykluczył Łyżwińskiego. Innym polem sporu w koalicji była kwestia biopaliw, w której to Lepper ścierał się z Zytą Gilowską oraz instalacja w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Samoobrona domagała się przeprowadzenia referendum w tej sprawie. Tradycyjnie już ugrupowanie to wspierało różne protesty społeczne, w tym najgłośniejszy w tym czasie strajk pielęgniarek. Niemniej wydawało się, że koalicja będzie trwała.

W piątek 6 lipca 2007 roku do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi weszli funkcjonariusze CBA. Było to zaskoczenie dla wszystkich. Chociaż, w rozmowie z Jackiem Żakowskim, Andrzej Lepper stwierdził, że: „Premier we wtorek już wiedział, co ma się stać w piątek, a jeszcze w czwartek rozmawiał z nami jak z ludźmi, z którymi ma zamiar zmieniać Polskę”. Jarosław Kaczyński działał tu błyskawicznie i 9 lipca Lech Kaczyński odwołał Andrzeja Leppera z wszystkich funkcji w rządzie. Jednocześnie po raz kolejny podjęto próby wyciągnięcia posłów z Samoobrony. Po okresie wzajemnych przepychanek, 5 sierpnia 2007 roku, Rada Krajowa podjęła uchwałę uznającą koalicję za zerwaną z winy PiS. W sprawę zaangażował się również bezpośrednio Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro, prezentując na konferencji prasowej dyktafon z nagraną 14 czerwca rozmową z wicepremierem Andrzejem Lepperem, czyli jak to określił „gwóźdź do politycznej trumny” lidera Samoobrony.

Trumna okazała się jednak prawdziwa. 5 sierpnia 2011 roku w warszawskim biurze Samoobrony, znaleziono ciało Andrzeja Leppera, który jak ustalili prowadzący śledztwo, popełnił samobójstwo. Choć, co trzeba podkreślić, do dziś wiele osób to kwestionuje i uważa, że został on zamordowany. Sam Lepper być może rozważał różne scenariusze, jak potoczą się jego losy, po rozpadzie koalicji z PiS, co zapoczątkowało zmierzch Samoobrony. W wywiadzie dla Polityki, rolniczy lider na uwagę dziennikarza, że powinien powiedzieć po prostu prawdę o akcji CBA w ministerstwie, odpowiedział: „No tak, trzeba prawdę. Ale też się nie można ze wszystkiego od razu wystrzelać. Bo żyć też trzeba”.

16 listopada 2015 roku Andrzej Duda, postanowił uwolnić wymiar sprawiedliwości, od toczącej się sprawy szefów CBA i po wyroku sądu pierwszej instancji, uznającym ich winę, zastosował wobec nich prawo łaski. Powtórzył ten akt 23 stycznia 2024 roku już po skazującym szefów służb i prawomocnym wyroku sądu drugiej instancji z 20 grudnia 2023 roku. Nie wdając się w prawnicze rozważania co do samych tych wydarzeń, jedno warto zauważyć. Stosując ten manewr, prezydent Duda pozbawił rodzinę, a zwłaszcza syna Andrzeja Leppera prawa do sądu. W wymiarze symbolicznym dotyczy to także samego zmarłego. Najbliżsi nie ustają jednak w wysiłkach i dochodzą sprawiedliwości na innej drodze. W listopadzie 2024 roku syn Andrzeja Leppera, Tomasz, pozwał czterech byłych szefów CBA, w tym Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika oraz skarb państwa o odszkodowanie „za 14 lat niszczenia godności ojca”.














mimm
O mnie mimm

mimmochodem...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Kultura