W samochodzie ja - Polka, Niemiec i Rumunka. Zmierzamy do duża fabryki gdzieś w Czechach. Rozmawiamy o przemianach jakie zaszły u tego naszego klienta, który zarówno mentalnie, jakościowo, produkcyjnie,..., wyrwał się z oparów ciężkiego komunizmu. Nie dość, że konkurują z powodzeniem z firmami światowymi, zatrudniają na stałym etacie dwóch ogrodników, którzy tworzą przepiękne zielone przestrzenie pomiędzy halami produkcyjnymi.
Koleżanka z Rumunii, mieszkająca obecnie z mężem Niemcem w Austrii, na początku z nieśmiałym zachwytem, potem z żywym entuzjazmem opowiadała o komunistycznej młodości w Rumunii. Powolnym życiu, bez konsumpcjonizmu, wśród życzliwych ludzi.
Ja wspomniałam, że pamiętam z podstawówki, że chłopcy bawili się rozstrzeliwanie Ceausescu, co było dla mnie wtedy traumatyczne.
Niemiec, który był wtedy młodym gniewnym chłopakiem, opowiadał, że im Ceausescu był przedstawiany jako zwyrodniały potwór. Jeden z najważniejszych filmów jego młodości to "Bandyta" z Tilem Schweigerem.
Chciałabym wyrzucić z pamięci szkolne wspomnienie o Ceausescu. Natomiast nie mogę sobie wybaczyć innej ignorancji z czasów wczesnej podstawówki.
Niedawno minęła 30-ta rocznica śmierci Andrzeja Zauchy.
Pamiętam jak moja koleżanka z ławki - Ala przyszła zaaferowana do szkoły i opowiadała mi, że był taki piosenkarz i ktoś go zastrzelił. Przyznaję, że nie byłam zbyt rozgarniętym dzieckiem w edukacji wczesnoszkolnej i nie miałam pojęcia o kim i o czym ona mówi. Nie miałam pojęcia kto to Andrzej Zaucha, a już samo morderstwo z zazdrości nie było w stanie mnie poruszyć, bo wywoływało u mnie absolutnie żadnych powiązań. Żyłam raczej w świecie Beatlesów (których nikt z moich szkolnych koleżanek wtedy nie kojarzył) oraz radykalnych zmian polityczno-społecznych i przekształcania się mojej rodziny z walczących opozycjonistów w raczkujących kapitalistów.
Pamiętam swoją obojętność na los Andrzeja Zauchy i totalne niezrozumienie Alicji, która poszła dyskutować to wydarzenie z bardziej 'światowymi' dziewczynkami.
Och, teraz go doceniam! A wszystko zaczęło się od 2009 roku, kiedy w podróży służbowej na stacji benzynowej kupiłam sobie przez przypadek płytę Kuby Badach "OBECNY Tribute to Andrzej Zaucha". Płyta mnie zachwyciła. Słuchałam jej na okrągło, zresztą nadal jest jedną z moich ulubionych. Dopiero pod jej wpływem poznałam oryginały.
Niedawno w NCK w Krakowie miałam ogromną przyjemność być na koncercie Kuby Badacha, który z zespołem grał piosenki Zauchy. Dawno nie byłam na tak rewelacyjnym koncercie, gdzie publiczność bawiła się tak samo dobrze, jak i muzycy.
A piosenka "Byłaś serca biciem" została chóralnie odśpiewana przez całą salę.
Żona i matka, która w międzynarodowym środowisku stara się zrozumieć i ogarnąć świat.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura