Ciekawe czy Wasze doświadczenia pokrywają się z moimi...
Generalna radość z ciąży jest zauważalna tylko przy pierwszym dziecku. Wtedy można liczyć na entuzjazm ogółu, miłe komentarze i radość na twarzach poinformowanych. Drugie dziecko raczej jest mało komentowane, entuzjazmu szczególnego nie wzbudza, bo przecież emocje już były, no chyba że ktoś bardzo czekał tym razem na chłopca i się udało.
Natomiast to co biedna matka musi wysłuchać przy każdej kolejnej ciąży >2 jest dołujące i deprymujące.
No bo przecież masz już parkę.
Dzieci tyle kosztują.
Kiedyś w końcu trzeba znowu zacząć żyć.
Jak długo można babrać się w pieluchach.
Jak się zmieścić do samochodu.
Jednak najczęstszą reakcją było zdziwienie, przerażenie i pytanie "ale czy to było planowane?!".
Nie żeby zależało mi na opinii 'ogółu' i wsparciu otoczenia, ale ile sprytnych odpowiedzi można wymyślić na takie pytanie. Tak, żeby rozmówca wiedział, że nie odczuwam potrzeby tłumaczenia się. Nawet nie próbowałam wytłumaczyć, że sądzę, że tak poważne planowanie powinno być głównie w rękach Stwórcy. To już jest bariera nie do przeskoczenia. W dobie powszechnej antykoncepcji akceptowalnej nawet u małych dziewczynek (bo pomaga w trądziku ;) niewyobrażalne jest, że to nie JA podejmuję decyzję o ewentualnych dzieciach.
Moją ulubioną odpowiedzią było, że planuję jeszcze co najmniej 6!
Żona i matka, która w międzynarodowym środowisku stara się zrozumieć i ogarnąć świat.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości