Być może już wam o tym pisałam, ale ta historia jest tu niezbędna, jest po prostu podstawą. Zatem - być może się powtarzam... Chyba tak musi być.
* * *
Znacie Abrahama? Taki facet z bardzo, bardzo dawnych czasów, tak dawnych, że nazywany jest patriarchą. Od niego bierze początek historia narodu wybranego - Izraela. Zaczyna się dokładnie od tego, że Abraham był człowiekiem przegranym. Miał wielki dobytek, liczne stada i pieniądze, piękną żonę i wygodnie ułożone życie. Ale nie miał syna. Nie miał komu przekazać wszystkiego, co w życiu osiągnął, co wypracował. Całe to bogactwo nie miało dla niego sensu. Nie mogło go uszczęśliwić.
I ten Abraham, wtedy jeszcze nazywający się Abramem, usłyszał głos Boga. Boga nikomu nieznanego, zupełnie nowego. "Zaufaj mi, a dam Ci syna. Wstań i wyrusz w drogę". Jak to dokładnie się odbyło, nie wiemy. Te podania mają jakieś 4 tysiące lat, wtedy jakoś nie zapisano zbyt wielu szczegółów. Ale wiemy, że Abram opuścił swoje miasto, porzucił wygodne, ułożone życie i wyruszył.
Jego historia jest barwna i pełna zwrotów akcji. Nie chcę jej tu całej opowiadać. Abram był w drodze, pamiętał o obietnicy, ale kolejne lata mijały. Był starcem. Jego żona była w podeszłym wieku. Syna nie było. Wątpił nieraz. I któregoś dnia, gdy siedział pod dębami Mamre, przyszło trzech ludzi, którzy zwiastowali mu narodzenie syna za rok o tej porze. Usłyszała to żona Abrama, Sara i się śmiała. Miała już przeszło 90 lat. Dawno uznała to za niemożliwe.
Pan Bóg jest specjalistą od rzeczy niemożliwych.
Minął rok i urodził się Izaak - jego imię oznacza śmiech. Kiedy stajemy twarzą w twarz z ogromnym cudem zdziałanym mocą Bożą, chcemy śmiać się z całego serca, wypełnieni nieskończoną radością.
Abraham nazywany jest ojcem wiary. Tym, który "wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów zgodnie z tym, co było powiedziane: takie będzie twoje potomstwo" (Rz 4,18). Jest taka opowieść, że gdyby spytać Abrahama, co dla niego oznacza wiara, to by nic nie mówił, tylko pokazał swojego syna Izaaka. I to by wystarczyło za odpowiedź. Patrz - oto, jakich cudów dokonuje Bóg. Działa w życiu człowieka rzeczy niemożliwe. Obdarza niewiarygodnym szczęściem.
A ja - też nie mam nic mądrego do opowiadania. Mogę tylko pokazać moją Córeczkę i Męża. Oto jest niepodważalne świadectwo miłości i wszechmocy Boga w moim życiu. Wszystko to dostałam, niczego tu nie dokonałam sama.
Mała DD ma dwa miesiące. Jest taka śliczna! Bardzo spokojna. Płacze tylko, jeśli naprawdę coś jej przeszkadza. Ładnie śpi, ładnie je. Przepięknie się uśmiecha. Ma dwa dołeczki! Jest dzieckiem wymarzonym. Spełnieniem obietnicy, na które nie miałam już nadziei. Ale od kiedy oddałam Bogu moje życie kompletnie i nieodwołalnie, od tego momentu On zaczął działać i krok po kroku dawał mi wszystko, o czym już nie miałam odwagi marzyć. Narzeczonego, później Męża, ślub z bajki, spokojną i nietrudną ciążę, szybki i bardzo dobry poród, przepiękną Córeńkę. I czasem, gdy trzymam ją w ramionach, to jest naraz takie normalne i oczywiste: jest dziecko, jest głodne, trzeba nakarmić, no to karmimy. Ale zarazem jest to tak bardzo niesamowite. Że to ja jestem Mamą. Że mam w ramionach taki Cud. Że ona jest, cała i zdrowa, i taka wesoła. Że mogę ją karmić, że to się tak po prostu samo dzieje. Nie znaczy to, że jest znów tak łatwo, kilka zmartwień przebrnęliśmy, karmienia też się jakiś czas uczyłyśmy. Ale wspomnienie trudów szybko blaknie. A każdy promienny uśmiech jest stukrotną nagrodą, całkowicie niezasłużoną. Kolejnym ogromnym darem.
Przez wiele lat zajmowałam się dziećmi w każdym wieku. Zupełnie malutkimi w obecności ich rodziców, ale zostawałam już nawet z trzymiesięcznymi. Umiałam przewinąć, nakarmić, zabawić, umyć, ułożyć do snu i tak dalej. A jednak opieka nad swoim własnym dzieckiem to coś zupełnie innego. Zupełnie inne poczucie odpowiedzialności. I konieczność reagowania na wszelkie sytuacje, bo tu już nie ma opcji "wrócą rodzice i zrobią porządek". Ale też zupełnie inne uczucia ta opieka budzi. Osobistą satysfakcję i głębokie wewnętrzne spełnienie. Opiekując się dziećmi w trybie codziennym zawsze się do nich przywiązywało. Ale jakoś człowiek czuł, że nie ma pełnego prawa do tego mocnego tulenia, do tych słów "kocham cię". A teraz miłość przepełnia mnie całą i już się nie mieści. Mogę ją tulić ile chcę i nigdy nie mam dość. Ale są też trudne momenty. Każdy płacz z powodu brzuszkowych problemów dużo bardziej boli, bo chciałoby się zabrać dzieciątku to cierpienie, wziąć je na siebie, a się nie da. Są noce, gdy Malutka pięknie śpi, budząc się regularnie co 3-4 godziny. A są takie, gdy 4 godziny nie chce się uśpić, a potem znów budzi się po dwóch. Są dni, gdy nie da się jej odłożyć i wymuszona bezczynność z dzieckiem na rękach budzi frustrację. A potem płacz się kończy i pojawia się ten cudowny, promienny uśmiech. "Słońce wychodzi zza chmury, a pomoc przychodzi z góry".
Jest w Piśmie Świętym powiedziane, że kobiety będą zbawione przez rodzenie dzieci (1 Tm 2,15). To zdanie powinno być oznaczone gwiazdką, która głosi: i przez zajmowanie się nimi, przez bóle karmienia, przez nocne wstawanie, przez wszystkie obawy i modlitwy gdy dziecko kaszle, katarzy, płacze. Przez wszystkie te sprawy, gdy matka w sensie dosłownym oddaje życie. Kobieta ma to w siebie wpisane i jeśli tylko nie wyprze się tego - ma zbawienie "jak w banku" ;). Mężczyźni mają trudniej. Oni muszą się tego oddawania życia nauczyć. To nie leży w naturze wojownika, zdobywcy, bohatera. Muszą je specjalnie wybrać.
"Kobieta jest macierzyństwem, cała jest stworzona z myślą o dziecku. Od niej zależy istnienie ludzkości." - powiedziała Wanda Półtawska. Dzisiejsze trendy feministyczne każą tę myśl odrzucać, bo jak to można się tak zaszufladkować i z góry skazywać na te pieluchy i gary. A przecież to nie jest przekleństwo - to jest największe wyróżnienie, przywilej, zaszczyt. Małżeństwo współpracuje ze Stwórcą w akcie stworzenia nowego życia, ale to w kobiecie, w matce, to życie się rozwija i to od niej jest zależne w pierwszych dniach, kiedy jest najbardziej kruche i delikatne. Rola mężczyzny-ojca jest też szalenie ważna. Moja Córeczka ma dwa miesiące, a już widzimy, że dla niej Mama to nie jest to samo, co Tato, że Taty też potrzebuje i szuka. Ale rola Matki jest tu zupełnie wyjątkowa i mój Mąż wprost to przyznaje. Moje wyróżnienie go nie deprecjonuje, tylko ubogaca. A ja - wciąż patrzę na to wszystko ze zdumieniem i niedowierzaniem. I zachwytem. I mam niezachwianą pewność, że "dalekie to jest od nas, by opuścić naszego Boga, który dokonał przeogromnych cudów na naszych zdumionych oczach".
Co prawda wyobraźnia podsuwa różne trudne wydarzenia, które mogą nas spotkać, różne scenariusze pełne niepowodzeń. Staram się odpychać je, wyrzucać z głowy. Cokolwiek by nas nie czekało, Pan Bóg nas wspomoże, w końcu doświadczyliśmy tego, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.
Aktualnie prosimy o dom... ;)
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości