Poprzednia notka była taka pozytywna, niektórzy mogliby rzec, że przesłodzona. Wszystko dobrze się układa, a ja dostałam megapakę szczęścia od losu i mam czelność się tym cieszyć. I jeszcze do tego publicznie chwalić.
Mam czelność tylko trochę, a to wszystko dlatego, że nie mam sił do czytania o dziejących się wokół tragediach, dramatach, życiorysów nieudanych, nieposkładanych, nieszczęśliwych. Dzielę się tym dobrem, które przeżywam, żeby trochę więcej dobra rozlało się wokół i może ktoś niezbyt szczęśliwy choć na chwilę się uśmiechnął. Większych ambicji przy pisaniu tych moich tekstów nie mam.
Ale teraz wymyśliłam sobie, że napiszę kilka słów przekornie, na odwrót, żeby nie było tak różowo i słodko; otóż, zamierzam zmierzyć się z odpowiedzią na pytanie, co nam w małżeństwie nie wyszło. Bądź nie wychodzi, jeśli to coś wciąż trwa.
Wiadomo, wszyscy jesteśmy słabymi ludźmi, tymi maluczkimi, a już na pewno ja siebie samą za taką mam. Codziennie doświadczam różnych niemożności i niepowodzeń. Zatem, dla równowagi, teraz napiszę właśnie o tym.
* * *
Wbrew pozorom spojrzenie od tej strony nie jest wcale dla mnie łatwe. Chociaż mam jako typowa Polka (tu emotikon puszczający oko) tendencję do narzekania, to przecież wolę marudzić o czymś, co nie dotyczy mnie zbyt blisko. Co dzieje się obok albo w ogóle gdzieś dalej. Na sytuację w polityce, na głupoty robione przez innych ludzi, szczególnie tych osobiście nieznanych, jak powiedzmy celebryci. Można oczywiście ponarzekać na rodzinę, no ale takich spraw nie wyciągamy publicznie... Z resztą osobiście nie mam żadnych uwag w tym temacie. Może to chwilowe, ale jest dobrze, chciałabym, aby to się utrzymało.
Ale obiecałam sobie znaleźć to coś, co nie wyszło i zastanawiałam się nad tym czas jakiś.
Hurra! Wiem, już wiem, o czym mogę napisać!
* * *
Zatem!
W małżeństwie nie wychodzi nam utrzymywanie porządku.
Szczerze, porządni z nas bałaganiarze, a fakt, że mamy niewiele ponad 20 metrów powierzchni i naprawdę nie ma gdzie układać rzeczy, nie bardzo nam w tym pomaga. Codzienność naszą można by opisać jako nieustanną zabawę w tetrisa. Gdzie mogłabym to wetknąć, żeby nie spadło / żeby się o to nie obijać / żeby nie stało na środku? O uporządkowaniu rzeczy, ułożeniu logicznie i sensownie przestałam marzyć. Jedna osoba w tym mieszkaniu jeszcze mogła o to walczyć, dwie z trudem, ale od kiedy zbieramy wyprawkę dla maluszka, to już nieustannie coś stoi na środku.
Osobiście jestem bałaganiarzem nietypowym - zawsze tworzę jakieś sterty na tak zwanym "wierzchu", ale z drugiej strony marzę o jakimś zorganizowaniu rzeczy w domu. Ostatnio jednak doszliśmy do wniosku, że takie rzeczy to po przeprowadzce do większego metrażu.
Wiem, wiem, wiele małżeństw, szczególnie młodych, jest w takiej sytuacji, wielu mieszka kątem u rodziców albo w jednym pokoju w akademiku. Nie mówię, że się nie da, bo da się i jest całkiem miło. Ale o porządku, w sensie - organizacji rzeczy, należy zapomnieć. Albo zrezygnować z rzeczy - to też pomaga.
Co jeszcze nam nie wyszło w małżeństwie?
Kłócenie się.
Naprawdę, tego nie umiemy. Czasem się na siebie irytujemy. Bardzo szybko nam przechodzi. Ja od razu wyczuwam, że mój Mąż się zaciął i tak długo go męczę, aż mi powie, co go gnębi. Za to on nie może patrzeć, jak płaczę, a ja staję we łzach z byle powodu. To prawdopodobnie z powodu ciąży, po prostu przereagowuję trudne emocje, ale on od razu przychodzi mnie przytulić i pocieszyć. Póki co to działa. I niech działa jak najdłużej.
Nie wychodzi nam też wstawanie rano.
To znaczy walczymy jak umiemy, budziki trzy, jakiś tam plan poranka, prysznic i robienie kanapek, modlitwa w miarę możliwości wspólna (czasem się nie da, bo ja po prostu śpię i już, ale o to należy już winić Malutką, nie mnie). Także wstajemy jakoś, bo musimy, ale nie mamy do tego talentu. Przy czym mój mąż nabiera rozpędu i od tej ósmej już jakoś funkcjonuje.
Ja zaczynam być przytomna około dziesiątej-jedenastej, zależnie od dnia. Poprzednie godziny są stracone. Zatem ostatnio, zamiast siedzieć i "nie ogarniać", po prostu idę z powrotem spać.
Dzidzi to chyba też pasuje.
Nie wychodzi nam w małżeństwie to, żeby mieć inne zdanie. W sprawach najważniejszych się zgadzamy, myślimy tak samo. W sprawach mniejszej wagi, codziennych, ustalamy wspólną wersję.
Muszę przyznać, że mi nie wychodzi owo już wspomniane "ogarnianie". Codziennie planuję kilka rzeczy i zawsze jest coś, czego nie zrobię. Wszędzie się spóźniam, bo nie umiem wyjść z domu na czas. Mam jeszcze chwilę, a potem oj, już spóźniona. A jeszcze do tego od jakiś dwóch miesięcy ruszam się dwa razy wolnej. A myślę jakieś dziesięć razy wolniej. Zapominam wszystkiego, co powinnam pamiętać i prawie wszystkiego z tego, co przecież wiem.
W efekcie w naszym małżeństwie nie wychodzą na przykład obiady na czas. Albo czasem brakuje czystych podkoszulków. Tak to jest...
Nie mam już więcej pomysłów, co jeszcze mogłabym wyliczyć w odpowiedzi na "pytanie, w tytule zadane tak śmiało". Może to przez te dziury w pamięci po prostu...
Podsumowując... Jest kilka rzeczy, które nam nie wychodzą. Ale uważam, że wcale nie odbierają one polotu naszemu wspólnemu życiu. Być może powinnam teraz polecić małżeństwo mimo to, co powyżej opisałam. Ale ja polecam razem z tym. W końcu miało być przekornie, to i niech będzie.
Małżeństwo jest super, po prostu, a bycie z kimś nie jest takie straszne, kiedy się trochę zrezygnuje z siebie.
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości