To, co wyzwala, silniejsze od nas samych jest…
Byłam kiedyś w górach. Miałam ze dwanaście lat. Wdrapałam się ciężko zipiąc na Śnieżkę. Spojrzałam ze szczytu i ogarnął mnie zachwyt. Jak zawsze, gdy podziwiam widoki. Tam od od przewodnika usłyszałam, że to specyficzne miejsce. NIE wieje tam tylko 3 dni w roku. A tak, to wieje zawsze, najczęściej mocno. “To jak u nas na wsi”, pomyślałam i uśmiechnęłam się radośnie. Poczułam się szczęśliwa.
Uwielbiam wiatr. Już nawet o tym pisałam. Kiedy wieje — ciepły, delikatny – mocny, świszcący, porywisty – kiedy omiata, szarpie — czuję się, jakby mnie przywoływał, jakby miał porwać. Niestety, jestem zbyt ciężka, żeby oderwać się od ziemi.
Ten wiatr budzi moje marzenia. Budzi pragnienia. Budzi radość. Ten wiatr prowadzi przez pola i szumi w koronach drzew.
W lekkim powiewie przychodzisz do mnie, Panie…
Wśród gałęzi wiatr brzmi inaczej. Im dalej jesteś od ziemi, tym bardziej nierealnie się czujesz. Wysoko, gdzie wydaje się być bliżej nieba niż ziemi, tam człowiek czuje się wolny.
Zawsze bliskie mi było marzenie budowniczych katedr — wspiąć się jak nawyżej, żeby spotkać Boga.
Między niebem a ziemią
Gdy wspięłam się i usiadłam wśród gałęzi, najwyżej jak mogłam, tam zostałam tylko ja, sama. Siedziałam na konarze, patrząc przez liście na pola, drogę, dachy znajomych domów. A wiatr był tam ze mną, jak stary, wypróbowany przyjaciel. Jak łącznik między ziemią — mną — i niebem.
Wieje, dmucha, szarpie, szczypie…
Wiatr zawsze jest inny.
Są dni gorące, gdy powietrze jest suche, a wiatr czasem lekko trąca liście drzew. To wiatr leniwy. Nie chce mu się wysilać.
Innym razem wiatr ma ochotę na zabawę. Wtedy lata, podskakując, pląsając po niebie, zaczepia obłoki, zapraszając je do tańca. A ludzi otula ciepłym szalem swego oddechu i w każde znękane serce wlewa otuchę.
Jest wiatr, który się spieszy. Ma mnóstwo do zrobienia i nie ma czasu na zabawę. Gdzieś leci, pędzi, nie zważając na przeszkody. Nie bawi się w subtelności. Kiedy staniesz mu na drodze, owieje cię w rozpędzie i poleci dalej.
Wiatr nie zawsze jest przyjazny. Czasem się gniewa. Wtedy robi groźne miny, srożąc się na niesforne chmury. Wtedy podnosi głos i w zdenerwowaniu szumi, jakby chciał nas okrzyczeć. Złości się nagania chmury w wielkie, zbite stado. Wtedy całe niebo szarzeje i ugina się pod tym gniewem, który spływa dopiero w łzach deszczu.
Jest jeszcze wiatr złośliwy, który pojawia się zwłaszcza zimą i szczypie mrozem w uszy, nos i policzki, wnika w każdą szparę ciepłego ubrania, przeszywając przenikliwym chłodem, a potem się z nas wyśmiewa, świszcząc obok uszu. Tu chyba najbardziej antypatyczny wiatr, ale trzeba go rozumieć. Nie ma łatwego życia, skoro nikt go nie lubi.
Wiatr ma różne oblicza — a może raczej różne plecy — i różne humory. Różnie się zachowuje. Ale dla mnie – jest przyjacielem.
Oda do wiatru
Był taki dzień, w czasie wakacji, parę lat temu. Spokojny i słoneczny. Siedziałam na kamiennych schodkach przed werandą, pisząc coś tam i słuchając szumu wiatru. Próbowałam zrozumieć, co on mi mówi. Najpierw szemrał cichutko, a potem zaczął się nasilać.
Wstałam i poszłam na ścieżkę pod brzozy, słuchając jego melodii, a w moich myślach pojawiały się słowa.
Wiatr szemrał, potem szumiał, następnie podniósł głos. Szarpał gałęziami, omiatając mnie coraz silniejszymi podmuchami. Byłam w środku jego tańca, który stawał się coraz bardziej burzliwy. Wiatr szumiał coraz mocniej, ogarniał mnie i porywał, ale ja nie mogłam oderwać się od ziemi, by z nim polecieć. Czułam tylko, jak moja dusza wyrywa się i ucieka z wiatrem.
I wtedy, w akompaniamencie poszumu crescendo i ritendanto, ułożyłam taką piosenkę. Oczywiście cały jej wyraz zawierał się nie w słowach, tylko w tej nieziemskiej melodii wyszumianej prze wiatr. Mimo to zamieszczam ją taką, jaka wyszła z moich mysli tego dnia. Melodię ciekawym zanucę ;)
O wietrze, przyjacielu
O wietrze, wspomożycielu
O wietrze, bracie mój
O wietrze, jestem tu…
Jestem tu…
O wietrze, czuję cię
Twój oddech, skrzydła twe
O wietrze, zabierz mnie
Polecieć z tobą chcę
Lecieć chcę...
Na skrzydłach, twym oddechu
Przy tobie, bez pośpiechu
Lecz z mocą... Kocham cię...
O wietrze, zabierz mnie!
Zabierz mnie…
Ja z tobą lecieć chcę
Chcę, wietrze, czuć twój dech
Na skrzydłach twych mnie nieś
Tam, gdzie nie będzie mnie
Będziesz ty…
...tylko ty!..
P.S. Na zarzuty o infantylizm nie odpowiadam. Zaznaczam, że pisałam to parę lat temu :)
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości