Obiecałam, więc jest. Przepraszam, że trwało to tak długo, ale jest ostatnio pod każdym względem nieogarnięta…
Najpierw nie było nic. Żadnych plnów i zamiarów. Nic nie zamierzałam szykować, bo po co i dla kogo?...
Potem narodziła się myśl: a może?... Jeśli już?... To jak?... I powstało w mojej głowe marzenie: tak jak zawsze. W tym miejscu jedynym, najmilszym. Przy ognisku, gitarze i kiełbaskach pieczonych na widełkach. Przy śpiewie i żartach. Z kim: z najlepszymy przyjaciółmi i kolegami. Żeby nie można było się znudzić. Żeby się bawić jak najlepiej, żeby każdy się dobrze czuł.
I w końcu pomyślałam: czemu nie? To się da zrobić! I zaczęłam realizować marzenie. Chciałam, by te urodziny były wyjątkowe: czyli tradycyjne ognisko, ale w innym składzie, niż tylko rodzina. Miało być niezapomniane i trwać na tyle długo, żeby nikt nie czuł niedosytu.
Tak miało być. A jak było?
Moja siostra i bratowa na początku lata miały rodzić. Zatem rodzice moi zostali w Warszawie, żeby być na każde zawołanie. A ja potrzebowałam kogoś dorosłego, kto zgodziłby się sprawować pieczę nad gospodarstwem. I żeby tata się zgodził – bez obecności dorosłego pomysł by nie przeszedł.
Udało się takiego kogoś znaleźć – przyjechał mój wujek ze swoją córką jako ów “nieodpowiedzialny dorosły”, przy którym będzie można sie bawić. Najlepsza opcja: człowek odpowiedzialny, gwarant bezpieczeństwa, uwielbia ten dom jak i my, a przy tym na każde szaleństwo przymykał oko.
Przyjechali wszyscy, jak prosiłam. Z przyjaciółką K. spędziłam cał tydzień na przygotowaniach i zabawie. Rąbaliśmy w Eurobiznes (inną wersję Monopolu) bez końca.
Dwa dni przed urodzinami przyjechały przyjaciółka A. i kumpela A. Spędziłyśmy razem fantastyczny wieczó przy grze fantasy.
Tak dobrze mi było spędzać z nimi czas, niefrasobliwie, bez przerażających wizji obowiązków, które nastąpią po zabawie. Nic przchodziłą na gadaniu i grach, ranek przesypialiśmy, w dzień pracowaliśmy od czasu do czasu. Przygotowywałam jedzenie, a mó brat kosił i rąbał drzewo na ognisko. Trochę roboty było. Ale gdy pogoda była deszczowa to cały dzień siedzieliśmy razem nic nie robiąc :). I gdzie ta dorosłość...
W wieczór przed urodzinami zjechali główni goście. Dom na wsi wzbudził w nich zrozumiały zachwyt. Sad i ognisko, podobnie, a największy entuzjazm zgromadzonych wywołała huśtawka. Goście zapowiedzieli, ze jeszcze tu wrócą...
Razem spędziliśmy lwią część nocy na grach i gadaniu. A rano przyjeciółka A. niestety musiała wracać...
Wręczyli mi prezenty i posprzątali po sobie. To ciekawe…
A wieczorem 6-tego lipca spuentowaliśmy zabawę trwającą już właściwie dwie noce. Dojechała jeszcze koleżanka S. i mało znany, a co lepsze, nie zaproszony, kolega A.
I tak właśnie było. Najlepsi przyjaciele świetnie się czuli na niepozornej posiadówie przy ogniu, gitarze, czipsach i sałatkach, z pieśnia na ustach… Nawet ułożyli piosenkę specjalnie dla mnie, to dopiero była niespodzianka :)!
Koleżanka A. miała nastrój na spacerki. Wyciągała po kolei różne postacie i szwendali się po wsi. Wszystko odbyło sie tak kulturalnie, że nie było najmniejszych komentarzy ze strony sąsiadów…
Największym powodzeniem, jak już wspomniałam, cieszyła się huśtawka. Co sie przy niej działo, sama nie wiem, ale pewnie to lepiej…
Gapiliśmy się w gwiazdy i oglądalismy wschód słońca. Kto nie wytrzymał, ten kładł się, gdzie popadło. Najśmieszniejsze było to, żę kazano mi usiąść i przetsać się krzątać, bo to jest mój dzień i ja powinnam się bawić, a nie martwić, czy każdy ma co jeść i pić. W związku z tym wszelka odpowiedzialność została z mojej głowy zdjęta i nikt mi nawet nie mówił, czy się bawi, czy idzie spać.
Przawie wszystko wyszło tak, ajk sobie wymarzyłam. Naet mój “głupi bart” przestał mi dokuczać i zachował się bardzo odpowiedzielnie, pilnując porządnego zakończenia, bez awantur i ekscesów. Ale wtedy, z powodu rozstroju hormonalnego i zmęczenia przygotowaniami, stresu, czy wszystko wyjdzie jak trzeba, kto i kiedy przyjedzie, czy każdy będzie się dobrze czuł, nie umiałam się z tego cieszyć. Ale teraz cieszą mnie wspomnienia.
W poniedziałek rano większość gości zebrała się do powrotu. trzeba było rano wstać na PKS, więc niektórzy profilaktycznie się nie położyli.
Ponieważ ja (też bez chwili snu) pojechałam z wyjkiem do pobliskiego miasteczka na targ, kupić sobie niezbędne spodnie (wtedy większoćś gości spała, a targ niestety tylko w poniedziałki), więc nie odprowadziłam czeredy na przystenk. Ofiarnie zrobił to mój brat.
o był, ajk się mówi wśród młodzieży, hardkor. Całą noc nie spałam, a w dwie poprzednie też zaliczyłam mało snu. Półprzytomna kupiłam spodnie, wróciłam, i dogoniłam na rowerze gości, żeby ich przed wyjazdem elegancko pożegnać. Pożegannie było krótkie i treściwe, bez wybuchó radości czy żalu: nikt nie miał na to siły, wszyscy byli raczej nieprzytomni.
A co ja zrobiłąm dalej? Zaspanemu i ofiarnemu bratu oddałam rower, a sama wracałam do domu na nogach. Pierwszy raz w życiu szłam i spałam równoczesnie. Nawet nie przeszladzały mi przejeżdżające obok tiry.
Po powrocie do domu walnęłam się do łóżka i spałam do 16.00.
A potem trzeba było dprowadzić mieszkanie i życie do codziennego porządku.
A piliśmy tylko wino (różowe!). Zawsze uważałam i uważam nadal, ze dobra zabawa nie zależy od ilości alkoholu…
Jest co wspominać...
A przykre rzeczy przemilczałam. A co!
:)
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości