Wszystkim, którzy uważają, że Marsz Niepodległości to kibole i wandale, którzy nie rozumieją święta, a tylko przyjechali się ponawalać i coś zdewastować, szczerze polecam obejrzenie wypowiedzi tego chłopaka.
* * *
Bynajmniej nie jestem narodowcem z przekonania.
Szczerze mówiąc, trzymam się jak najdalej od wszelkich nacjonalizmów.
Nie jestem także kibolem. W moim wypadku określenie "słaba płeć" sprawdza się stuprocentowo. Moje silne emocje nigdy nie objawiają się agresją. Sama z siebie zwykle nawet nie krzyczę.
Tym bardziej więc nie ma we mnie nawet cienia skłonności do robienia zadymy. Podejrzewam, że w kominiarce nie umiałabym w ogóle oddychać.
Całkowicie nie nadaję się na prowokatora. Jestem na to zbyt prostolinijna, szczera i otwarta. Każdą zaplanowaną akcję spaliłabym, zanim by się na dobre rozkręciła.
Właściwie to jestem katolem.
Jak mnie kto nie zna, to nazwie pewnie moherem. Osobiście uważam, że do tegoż trochę mi brakuje, ale jak ktoś się chwilę nie zastanowi, to często myli radykalizm z fanatyzmem.
Tak, jestem radykalnym katolikiem. Uważam, że po co szukać innych dróg, skoro tylu ludzi przede mną, którym ufam, sprawdziło, że ta droga jest najlepsza?
Na co dzień jednak mawiam, że moje poglądy są proludzkie. Za życiem, we wszystkich jego odsłonach. Zawsze przeciw temu, co jest przeciw życiu.
I oto ja byłam w tym roku na Marszu Niepodległości. Drugi rok z rzędu. Nic mi się nie stało, mimo że zjeżdżałam ze skarpy w stylu dupping po mokrej ziemi, spodnie się upierze, a ja jestem cała i zadowolona.
Równocześnie jednak jest mi wstyd. Za to, co działo się PRZY marszu. I jestem zła - na niepotrzebną interwencję policji (kto to w ogóle zaplanował w ten sposób? kto im wydał te rozkazy?...), na ich działania, na prowokowanie zadymiarzy i organizowanie prowokatorów...
Byłam tam i widziałam. Słyszałam niewiele, jeszcze mniej rozumiałam być może, ale Marsz i wydarzenia wokół niego wciąż owiane są mgłą nieporozumień i niedopowiedzień. Wszystkiego, co widziałam, nie dam rady opowiedzieć, ale chcę wspomnieć te kilka szczegółów, które zrobiły na mnie największe wrażenie... Co było na Marszu tak wyjątkowe?
Po pierwsze, ogromna różnorodność osób, zachowań, frakcji ideologicznych, haseł; ludzie w każdym wieku, z wszelkich stron, różnych języków, przyjezdni z różnych miast i krajów. Kogo tam nie było! Mnóstwo młodzieży, chłopaków, dziewczyn; pary idące cały Marsz obejmując się; matki i ojcowie z dziećmi na barana, w wózkach, za rękę; starsze panie z różańcem bądź laską w dłoni; księżulo z brodą, ojcowie, siostry zakonne...
Może i dresy, może i kibole, może anarchiści, może punki (widziałam kogoś z irokezem ;)); może katole i mohery; może narodowcy, młodzież wszechpolska.
Szłam z nimi, rozglądałam się i myślałam: "A to Polska właśnie!..." Dobrze jest czasem zobaczyć swój kraj i swoich rodaków trochę bardziej; wyjrzeć poza swoje podwórko i telewizję.
Zobaczyć transparenty z hasłami społecznymi, historycznymi, z symbolami, cytatami, modlitwami.
Tu Wielka Polska Narodowa, tam DzielnyTata.pl, obok Gender to śmierć, gdzie indziej Maryjo, módl się za nami i Rzeź wołyńska - pamiętamy.
To wszystko tam było.
Bo to jest właśnie Polska.
I ci sami faceci w czarnych bluzach, którzy darli się na całe gardło: raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę - najgłośniej śpiewali Hymn Narodowy. Głośniej niż katole stojący obok zwartą grupką. Ale już Bóg, Honor i Ojczyzna oraz Cześć i chwała bohaterom! krzyczeli i jedni, i drudzy równo. A gdy zbyt wylewni młodzi mężczyźni zaczęli się wychylać przez barierki i trochę za bardzo machać rękami w wiadomym kierunku, krzycząc zawsze i wszędzie policja je*ana będzie - to Marsz minął ich bez słowa komentarza i szedł dalej, nie oglądając się. Bo Marsz nie identyfikował się z krzykaczami szukającymi rozróby od samego początku.
Jak to ujęła moja mama, niepodległość w naszym kraju jest reglamentowana. W dniu 11.11.2014 było widać, komu tą niepodległość przyznano, a komu postanowiono dać tylko kawałek... Najbardziej przykre jest, że znów trzeba się bać tych, którzy przecież pracują, by nas chronić. Mam dziwną wewnętrzną pewność, że działania policji były całkowicie pomylone. Kiedy trzeba było wyłapywać zadymiarzy szykujących aferę, ci stali i się przyglądali bez ruchu i bez reakcji (kuzynka widziała na własne oczy). A kiedy można by nie wtrącać się w Marsz, żeby ten spokojnie poszedł swoją drogą, to robili utrudnienia, (najprawdopodobniej) sami prowokowali zamieszki (to wyglądało, jakby stali i czekali, aż ktokolwiek wykona zły ruch, żeby błyskawicznie zareagować słusznym gniewiem). Mam wrażenie, że bez ich obecności tam połowa zamieszania i strat w ogóle nie miałaby miejsca...
Z resztą każdy, kto oglądając relacje używał rozumu, doszedł zapewne do wniosku, że przepychanki, nawalanki i wandalizm nie miały żadnego związku z Marszem. W większości działy się one tam, gdzie Marsz nawet stopy nie postawił. Przypadek? Nie sądzę...
Na zakończenie Marszu, finał i przemówienia dotarła mniej niż połowa uczestników Marszu, tak na moje gołe, nieuzbrojone oko. Część ludzi zdenerwowana obecnością policji, blokowaniem Marszu i przymusowym staniem po prostu wyszła z tłumu gdzieś na boki, chwilę obserwowali, a potem się rozchodzili. Jednak większość uczestników dzielnie stała, nie mając żadnego wpływu na zadymiarzy i rozróby. Wydaje się też, że dzięki ochronie Marszu (która działała wzorowo, skutecznie i bohatersko - wielki szacun) uczestnicy nie byli narażeni na niebezpieczeństwo. Zamieszki miały miejsce całkowicie poza kolumną Marszu, który po chwili został skierowany do przejścia na błonia stadionu i dalej lewą stroną ronda. Ludzie szli spokojnie dalej, kiedy mogli lub cierpliwie stali i czekali.Nie wszyscy jednak dotarli przed scenę, wielu ludzi pozostało na moście, żeby w końcu dowiedzieć się, że muszą zrobić w tył zwrot i wracać do domu... Tak to wyglądało panoramicznie. Może ktoś lepiej wie, jak to było w środku?
Nie mylę się na pewno twierdząc, że policja zablokowała Marsz i uniemożliwiła mu przejście zaplanowaną trasą. Jaki był powód? Czy było to konieczne?
Marsz szedł spokojnie, równo, porządnie. Straż Marszu pilnowała porządku, a w pochodzie żaden z zamaskowanych zbrodniarzy nawet nie popchnął żadnej moherowej babci... Prócz okrzyków i petard (od których nikt ani nic nie ucierpiało, na przykład ani jeden samochód po drodze nie zawył), a te chyba należy uznać za element Marszowego krajobrazu, nie było żadnych incydentów. Póki nie doszło do interwencji policji, nikt nie trafił do karetki. Ambulansy jechały obok dla bezpieczeństwa, ale jakoś żaden nie miał powodu, żeby uruchamiać sygnał alarmowy. A może się mylę? Może czegoś nie widziałam i czegoś nie wiem? Marsz był długi i nawet idąc raz szybciej, raz wolniej, całego nie zwiedziłam...
Widziałam za to, jak obok czarno ubranych młodzieńców śpiewających gromko a na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści szły nieustraszone kobiety, babcie, matki, dziewczyny, modląc się lub skandując z nimi. Była to pewnego rodzaju wspólnota.
Taka jest nasza Polska. Tacy jesteśmy my, Polacy. I czemu nam nie daje się tu po prostu żyć?
Poszłam na Marsz, bo jestem zwolenniczką różnorodności. Jestem za tym, by każdy miał głos. I zawsze będę z tym, komu się odbiera jego głos i wolność.
Zawsze będę protestować przeciw niesprawiedliwym oskarżeniom.
Wczoraj z całą mocą dotarło do mnie, jak bardzo telewizja i media manipulują faktami, pokazując ludziom zupełnie inny obraz rzeczywistości, tym samym całkowicie ją przekłamując, zmieniając sens rzeczy, a nawet przebieg wydarzeń.
I doświadczyłam tego - znów, że dużo bardziej przeraża mnie zastęp policjantów w białych kaskach, zasłoniętych tarczami, niż krzyczący faceci w kominarkach. Irracjonalne trochę. Ale, o dziwo, to ci drudzy nic mi nie chcieli zrobić...
Oto zapisane przeze mnie (na pewno nie wszystkie) hasła, skandowane lub śpiewane podczas tegorocznego Marszu (prócz tych już wspomnianych w tekście):
Wyrzuć do śmietnika kłamstwa Michnika
W górę serca i je*ać TVN(na mel. ref. Yellow Submarine)
Rzeź wołyńska pamiętamy, banderowcom żyć nie damy
Lwów i Wilno pamiętamy
Ponad granicami jeden Naród
Polska to my, Polska to my, a nie Tusk i jego psy
Tylko idiota głosuje na Palikota
Biało czerwone to barwy niezwyciężone(na mel. Guantanamera)
Zakaz pedałowania(na mel. Go west)
Na koniec chcę zamieścić dla wszystkich odpowiedź na pytanie: kto jest winny?
I, żeby trochę spuścić z tonu: Marsz z przymrużeniem oka. Relacja ta naprawdę mnie ubawiła.
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo