Mała Różyczka była bardzo rezolutną i bystrą dziewczynką. Uwielbiała się śmiać i z każdym chętnie rozmawiała. A najbardziej lubiła śpiewać – i tańczyć.
Tańczyła zawsze i wszędzie, do muzyki i bez muzyki, do rytmu i bez rytmu, do melodii, które miała w głowie. Tańczyła wesoło i poważnie, z zamyśleniem i z energią, tańcząc opowiadała historie lub podśpiewywała różne piosenki.
Jej największym marzeniem były różowe baletki.
Takie, które przylegałyby idealnie do stopy i miały długie, różowe wstążeczki do zawiązania dookoła. I jeszcze, żeby po ich założeniu stawało się prawdziwą, wspaniałą baletnicą. Najlepszą z najlepszych. I żeby tak zatańczyć w tych różowych baletkach, żeby opowiedzieć każdą historię, jakąkolwiek by zechciała. Takie baletki, które byłyby czarodziejskie.
- Ach, gdybym tak spotkała wróżkę, która mogłaby spełnić moje marzenie… - mówiła sobie Różyczka czasami.
Aż pewnego razu okazało się, że była pewna wróżka, która usłyszała życzenie Róży. Pojawiła się przy niej o tej porze, gdy człowiek jeszcze nie się nie obudził, ale zaraz-zaraz to zrobi: taka prawdziwa wróżka, z wróżkowego rodu. Żaden elf-żartowniś albo świetlik, tylko czarodziejska istota z fioletowymi, leciutkimi jak mgła skrzydłami, w przejrzystej, błękitnej, błyszczącej sukieneczce, cała świecąca od magicznego pyłku, który pozwalał jej latać oraz, wraz z machnięciem czarodziejskiej różdżki, spełniać wszelkie życzenia.
Różdżkę nasza wróżka oczywiście miała przy sobie. Zamachała Różyczce skrzydełkami przed nosem, a gdy dziewczynka się prawie-prawie obudziła, powiedziała do niej:
- Cześć, mała i mądra Różyczko. Obserwuję cię od jakiegoś czasu i bardzo cię polubiłam, dlatego chciałabym dać ci jakiś prezent albo spełnić twoje marzenie. Masz jakieś marzenie?
- Czy ty jesteś Dobrą Wróżką? Ale fajnie! Oczywiście, że mam marzenie i chyba tylko ty mogłabyś je spełnić! Chciałabym… Chciałabym mieć różowe baletki do tańca. Takie piękne i żeby dobrze na mnie pasowały. I żeby można było w nich wszystko najlepiej zatańczyć! Takie czarodziejskie baletki, w których byłabym prawdziwą baletnicą…
- Taki czarodziejski prezent naprawdę mogę dać tylko ja – uśmiechnęła się wróżka.
- Ale prosisz o wyjątkowo cenną rzecz. Żeby go otrzymać, trzeba udowodnić, że się na niego zasługuje. Nie mogę ci też twych wymarzonych baletek dać całkiem za darmo. Więc otrzymasz je, ale wraz z nimi dostaniesz zadanie do wykonania i musisz podjąć się pewnego wyrzeczenia. Czy zgadzasz się na to?
- Ale co to za zadanie i co to za wyrzeczenie? – spytała Róża z lekkim niepokojem.
- To trudne rzeczy. Może się okazać, że sobie z nimi wcale nie poradzisz. Czy mimo wszystko chciałabyś spróbować wypełnić – zadanie i wyrzeczenie?
- Chciałabym! - Odpowiedziała Różyczka zdecydowanie. – Na pewno sobie poradzę, no coś ty. Powiedz mi tylko, co mam robić.
- Nietrudno zgadnąć – Uśmiechnęła się wróżka, słysząc niezachwianą pewność siebie w głosie Różki. – musisz być grzeczna i wypełniać polecenia mamy, taty i innych, których mama i tata każą ci słuchać, babci, dziadka, cioci, wujka… Robić wszystko, co ci będą kazać, bez ociągania i dokładnie. Bo przecież wiesz, że ani mama, ani nikt inny nie wydaje ci poleceń, jeśli nie mówią o rzeczach ważnych, które trzeba zrobić, prawda?
- No wiem… - powiedziała Róża. – Dobrze, będę grzeczna, ja w ogóle jestem bardzo grzeczna – dodała, odzyskując pewność siebie.
- Ale jest jeszcze wyrzeczenie… - Ciągnęła wróżka. Wiedziała, że wymaga od Róży bardzo dużo. Była ciekawa, jak dziewczynka sobie z jej zadaniami poradzi. – Kiedy już dostaniesz baletki i założysz je na nóżki – mówiła dalej Wróżka – będzie mogła zatańczyć wszystko, co zechcesz, tak pięknie, jak zechcesz. Będziesz mogła opowiedzieć tańcem każdą historię. Ale nie będziesz mogła wtedy nic mówić. Gdy tylko założysz baletki – stracisz głos.
- Ale gdy je zdejmę, to mój głos wróci, tak? – Dopytała rozsądnie Różyczka.
- Tak, wróci.
- To w takim razie nic strasznego. Wypełnię i zadanie i dotrzymam wyrzeczenia. Możesz mi dać baletki.
Wróżka nigdy nie oszukała żadnego dziecka, dlatego po wypowiedzeniu ostrzeżenia dała Róży baletki bez wahania.
- Proszę – powiedziała. – I niech ci dobrze służą.
- Ach, dziękuję ci bardzo! – zawołała Róża i od razu założyła baletki. Chciała jeszcze dodać słowa pożegnania, ale z jej otwartej buzi nie wydobył się żaden dźwięk – tak, jak Wróżka zapowiedziała. Wobec tego Róża wykonała przed Wróżką przepiękny, dziękczynny ukłon i zatańczyła taniec radości. Wróżka uśmiechnęła się do niej i znikła, ale baletki na Różkowych nogach zostały i przykuwały spojrzenie najpiękniejszym odcieniem różu. A Różyczka pobiegła w podskokach do mamy i zaprezentowała jej nowy prezent, odtańcowując całą historię spotkania z wróżką i swój zachwyt. Mama chyba wszystko zrozumiała jak trzeba, bo nie pytała o nic.
Róża naprawdę się starała być grzeczną dziewczynką i wszystkich słuchać. Okazało się to wcale niełatwym zadaniem, bo poleceń do wypełniania było tak dużo! Tu „posprzątaj”, tam: „zjedz do końca”, gdzie indziej: „wypij soczek, nie colę”, a potem jeszcze: „załóż kapcie”. Na koniec: „umyj się grzecznie”, „nie zapomnij umyć szyi i wyszoruj dokładnie zęby”. No i co jakiś czas: „nie hałasuj”, „nie krzycz”, „nie biegaj” oraz najczęściej: „nie kłóć się!”, „oddaj to!” i: „to ostatnia bajka dzisiaj!”… Niektóre polecenia Różyczka wypełniała bez problemu, wykonywanie innych było dla niej bardzo trudne. Była bardzo ruchliwą, energiczną dziewczynką, bieganie i pokrzykiwanie było jej drugą naturą. Gdy była uciszana oraz strofowana za często, to zwykle reagowała płaczem albo obrażaniem się. A teraz musiała być grzeczna i słuchać wszystkich bez najmniejszego narzekania. Zdarzały się chwile, gdy chciała zaprotestować gromko przeciw jakiemuś poleceniu, obrazić się na ciocię albo babcię i pobiec do swoich zabawek. Ale wtedy przypominała sobie o baletkach, zakładała je na nogi, humor jej się poprawiał i bez słowa, za to „tańcząco” wypełniała wszelkie polecenia. Przez pewien czas udawało jej się być idealnie grzeczną. Jej mama patrzyła na to z niedowierzaniem i trochę bała się o swoją córkę, która stała się jakby mniej głośna, mniej widoczna, jakby jej samej było coraz mniej…
Pewnego dnia do Róży przyjechały jej siostry cioteczne. Nie było to wyjątkowym wydarzeniem, gdyż Różyczka spotykała się z nimi od czasu na wspólnych zajęciach i zabawie. Tym razem jednak siostry przyjechały na specjalną okazję – Różyczkowe urodziny. Przywiozły ze sobą mnóstwo prezentów, którymi Róża się zachwycała, po czym był tort ze świeczkami i ciasteczka, i owoce, i cukierki. A potem dziewczynki pobiegły do pokoju bawić się. Róża oczywiście musiała pochwalić się siostrom swoimi przepięknymi baletkami. I tu wynikł problem, ponieważ nagle okazało się, że wszystkie dziewczynki chcą je koniecznie przymierzyć i w nich potańczyć, a najlepiej by było, gdyby one też mogły takie dostać. A Róża pochwalić się baletkami bardzo chciała, ale podzielić nimi to już nie bardzo.
- To mój prezent od Wróżki! – powiedziała z wielkim zdenerwowaniem. – Jak chcecie takie, to same poproście Wróżkę, żeby wam dała!
- Ale ja chciałabym tylko raz założyć i trochę potańczyć… - powiedziała Nadziejka smutno.
- I ja też! – dodała Helena.
- I ja! – zawołała Łucja.
I zaraz zaczęły się krzyki i kłótnia.
- Co się dzieje? – zawołały mamy z kuchni, zaniepokojone hałasem panującym w pokoju.
- Ja chcę potańczyć w baletkach!
- I ja!
- I ja!
- No to chyba żaden problem? Różyczko, pożycz dziewczynkom na chwilę swoje baletki… - zaproponowała mama Róży, ale zanim dokończyła zdanie, cicha i grzeczna Róża nie wytrzymała:
- Nie dam wam, to moje! – krzyknęła, złapała baletki i uciekła od sióstr, byle dalej, byle nikomu ich nie dawać.
Mama Róży i mama Nadziejki, Heli oraz Łusi patrzyły na to niespokojnie z kuchni. Dobra Wróżka też to widziała, bo była obok Różyczki cały czas, niewidoczna w cieniu. I zrozumiała, że w tym momencie musi z Różą porozmawiać, bo dziewczynka złamała ustalone warunki. Wróżka rozumiała Różyczkę bardzo dobrze i jej współczuła, ale umowa to umowa, konsekwencje swoich działań każdy musi ponosić. Pojawiła się przed Różą ukrytą w najdalszym kąciku i spojrzała na nią smutno.
- Pamiętasz, jak się umawiałyśmy? – Spytała dziewczynkę cicho. – Nie dotrzymałaś słowa, Różyczko. I teraz musisz mi oddać baletki.
- Nie oddam! – Krzyknęła Róża. – Są moje! Nie chcę ich oddawać!
- Ale miałyśmy umowę, pamiętasz? Dostałaś baletki, bo obiecałaś, że będziesz grzeczna. A teraz byłaś bardzo niegrzeczna. Nie chciałaś się podzielić i nakrzyczałaś na swoje siostry. I uciekłaś od nich zamiast się razem z nimi bawić. Powiedz sama, czy tak się zachowuje grzeczna Różyczka?
- Nie… - przyznała dziewczynka. – Ale nie oddam baletek! – zawołała i wybuchła płaczem. Po czym założyła je na nogi i siedziała dalej, bez ruchu i oczywiście bez słowa.
Wróżka przyjrzała jej się z troską i z zaniepokojeniem.
- Różo, jeśli nie chcesz oddać baletek, będę musiała dać ci jakąś karę, chociaż nie chcę…
Róża z obrażoną miną nawet się nie poruszyła.
- Niech zatem będzie tak – westchnęła Wróżka. – Skoro tak bardzo przywiązałaś się do tych baletek… To zostaną one na twoich nogach, aż przemyślisz swoje zachowanie i postanowisz je zmienić – po tych słowach machnęła różdżką, a różowe baletki przykleiły się do różkowych nóg. – Mam nadzieję, że to cię czegoś nauczy i spokojnie porozmawiamy, gdy przyjdę do ciebie za jakiś czas… - obrzuciła Różyczkę jeszcze jednym smutnym spojrzeniem i rozpłynęła się w powietrzu.
Dziewczynka najpierw siedziała jeszcze chwilę w swoim kąciku, obrażając się na wszystkich i wszystko, po czym stwierdziła, że jest głodna. Wstała i podeszła do stołu tanecznym krokiem. Jej nóżki w różowych baletkach same tańczyły i bardzo to Różyczkę bawiło. Śmiała się w duchu aż do chwili, gdy jej siostry zaprosiły ją do zabawy, a ona nie mogła do nich nawet słówka powiedzieć. Nie mogła się nawet pożegnać, gdy wychodziły do swojego domu. A potem gdy mama spytała, czemu się obraziła i czemu nie może zdjąć baletek, to też nie mogła nic wyjaśnić. A wszystkie tańce, którymi Róża próbowała opowiedzieć o spotkaniu z Wróżką i jej czarze nic nie pomagały. Mama nie rozumiała Róży i złościła się, że dziewczynka tylko tańczy i tańczy, zamiast odpowiadać na pytania i szykować się do spania. Ale gdy sama mama spróbowała zdjąć Różyczce baletki i nie udało jej się, to zrozumiała, że to poważna sprawa i że musi trochę czasu minąć, nim Róża zdejmie baletki i coś normalnie opowie.
Różyczce było bardzo przykro, że dostała taką karę, a co najgorsze, że nic nie może wytłumaczyć. Mogła tylko potulnie wykonać polecenie mamy, która kazała jej się przyszykować do spania. Róża nie mówiąc nic – bo przecież nie mogła mówić – tańcząco zjadła kolację, tańcząco posprzątała zabawki, tańcząco umyła zęby i tańcząco położyła się do łóżeczka.
Mama przyszła poczytać jej do snu, jak zwykle. Ale bajka nieprzerywana komentarzami Róży i bez żadnej rozmowy wydała się i Róży i jej mamie bardzo smutna i nieciekawa. W końcu dziewczynka zasnęła, wciąż mając baletki na nogach.
Kolejny dzień wyglądał tak samo, Róża nie mogła dyskutować i kłócić się, dlatego wypełniała każde wydane jej polecenie, tańcząc przy tym pięknie i wdzięcznie. Ale robiła się coraz smutniejsza i smutniejsza.
Kiedy mama Róży usiadła do jakiejś swojej pracy, dziewczynka schowała się w swoim kąciku i zaczęła cicho płakać. „Przecież ja nie chciałam być taka niegrzeczna. I nie chciałam zatrzymywać baletek tylko dla siebie i na tak długo. Ale wtedy jakoś nie mogłam inaczej, chciałam się podzielić i nie mogłam…” – myślała Róża i pochlipywała. Było jej smutno i nudno. Nie mogła jakoś niczym się zająć, wszystkie zabawki były nieciekawe. Siedząc samotnie w kącie Różyczka zaczęła podśpiewywać pod nosem wszystkie smutne piosenki, jakie znała.
I nagle uświadomiła sobie, że gdy śpiewa, to słyszy swoje piosenki! Zaskoczona pomyślała, że może baletki spadły z jej nóg, ale nie, nadal były do nich przyklejone. Potem pomyślała, że może Wróżka z daleka odczarowała baletki i że może używać swego głosu nawet mając je na nogach. Spróbowała powiedzieć coś głośno, ale z jej ust nie wydobył się żaden dźwięk.
Zdziwiła się i przyszło jej do głowy, że tylko jej się wydawało. Po czym zanuciła sobie smutną piosenkę. I znów odkryła, że jej piosenkę słychać. Zrozumiała, że jak śpiewa, to jej głos wraca: że tylko mówić nie może. Pomyślała, że to jest jej szansa, żeby wszystko wytłumaczyć. Zerwała się i pobiegła do mamy.
- Mamo, mamo, spójrz na mnie! – zaśpiewała na swoją własną melodię, a mama spojrzała na nią zaskoczona.
- To ty jednak coś mówisz? – zapytała. – A wczoraj to nie chciałaś ze mną rozmawiać!
- Ja chciałam, bardzo chciałam – nuciła Różyczka. – Ale nie mogę mówić, gdy jestem w baletkach… - Tu zakręciła pięknego pirueta, by uświadomić mamie, że nadal ma różowe baletki na nogach. – A nie mogę ich zupełnie zdjąć, bo Wróżka założyła mi je na stałe, bo byłam niegrzeczna i do tego nie chciałam ich oddać! – melodia śpiewana przez Różę zrobiła się dramatyczna, bo czym przechodząc w okrzyk urwała się - …i tak mi jest z tego powodu przykro… - dokończyła Róża długim smutnym tonem.
Mama słuchała Róży cierpliwie, nie przerywając ani słowem. Róża zatańczyła smutny taniec, wyrażając dzięki baletkom zebrane w niej uczucia.
- Smutno mi i przykro, bo byłam niegrzeczna i kłóciłam się… - Podśpiewywała sobie do tańca cicho, tak że jej mama musiała wysilać słuch, by zrozumieć Różyczkowy śpiew. – Nie chciałam być niedobra, ale nie umiałam inaczej, bo tak bardzo podobały mi się te baletki… - nuciła Róża. – Ale teraz wiem, że trzeba się dzielić nawet tym, co się najbardziej lubi. Szczególnie, jeśli się lubi tego kogoś, kto też chciałby się ulubioną zabawką bawić… A ja lubię moje siostry, ale trudno mi się dzielić. Ale chcę się poprawić, mam nadzieję, że mi wybaczysz i pomożesz! – dośpiewała Róża głośno i zdecydowanie, zakończyła taniec wyskokiem, po czym zamilkła i ukłoniła się, kończąc swą opowieść.
- Och, Różyczko, dziękuję, że mi to wszystko wyśpiewałaś. Oczywiście, że ci wybaczam, twoje siostrzyczki też ci wybaczą. Musisz tylko im to wszystko opowiedzieć, tak jak mi i przeprosić je.
- Tak, dobrze. Przeproszę je. I podzielę się z nimi moimi baletkami. Ale jedne baletki dla nas wszystkich to mało. Nie możemy w nich tańczyć razem. Chciałabym, żeby Wróżka dała takie baletki w prezencie też moim siostrom. Ale Wróżka nie będzie chciała chyba ze mną rozmawiać, ostatnio nawet jej nie pomachałam na pożegnanie, taka byłam na nią zagniewana… - śpiewała Róża.
- Nic się nie stało, Różyczko – powiedziała Wróżka, wyłaniając się z cienia. – Znalazłaś sposób by przeprosić i wytłumaczyć swoje zachowanie. A do tego wymyśliłaś też co zrobić, by zapobiec dalszym kłótniom miedzy tobą i twoimi siostrami. Dlatego im też dam baletki. Każda z was będzie miała wyjątkowy prezent, a nie będziecie kłócić się między sobą, która ma lepszy – bo każda z was dostanie takie baletki, jakie jej się spodobają najbardziej, każde trochę inne, tak wy jesteście od siebie różne. Zatem teraz zdejmuję zaklęcie z ciebie – możesz zdjąć z nóg swoje baletki. A gdy je założysz, będziesz mogła mówić. Czas twej próby uważam za skończony. Jesteś Różo mądrą i dobrą dziewczynką. Najważniejsze, że odkryłaś, że musisz nad sobą pracować i starać się myśleć o innych. Jestem z ciebie dumna.
- Ja też jestem dumna – oświadczyła mama. Róża uszczęśliwiona rzuciła się mamie w objęcia i pomachała na pożegnanie Wróżce, która po chwili znikła.
A różowe baletki pozostały u Róży, która zakłada je zawsze, gdy chce przepięknie zatańczyć. Może kiedy do niej przyjdziecie, to zatańczy coś specjalnie dla was?…
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości