Niedawno tata spojrzał na mnie od telewizora i skupił uwagę na tym, co mu opowiadałam. A była to refleksja dotycząca mojego blogowania. Powiedziałam mu: piszę takie notki, że ludzie je czytają, uśmiechają się i najczęściej nie komentują. Ale potem wracają do mnie. I ja mam mało komentarzy, za to więcej odsłon notki (nawet pomijając moje własne wejścia na bloga). I potem znienacka obcy ludzie, blogerzy nieznani mi często z nicków lub nazwisk cieszą się, gdy mnie poznają, dodają do znajomych na Facebooku z entuzjazmem i mówią mi: ty masz talent! Pisz, pisz jak najwięcej! A mnie to cieszy, jasne, ale nie do końca to rozumiem.
A tata uśmiechnął się i powiedział: "to znaczy, że masz przed sobą trudną misję. Będziesz mediatorem".
Zdzwiłam się. Co?
Niby dlaczego? Z czego to wynika? O czym to świadczy? Czy naprawdę? I co ja mam z tym zrobić właściwie?
Jakoś tak we wrześniu siedziała mi w głowie moja druga bratowa. Osoba, która jest inna niż członkowie naszej rodziny. Chciałam ją opisać, bo ona przez swój spokój, opanowanie, nie popieranie żadnej ze stron konfliktu wydawała mi się kandydatem na naszego rodzinnego mediatora. Na osobę, która leje zimną wodę na rozpalone głowy albo wkracza w odpowiednim momencie, żeby powstrzymać rozlew krwi. Ale ona nie popierając nikogo jest z naszego punktu widzenia niewiarygodna. Coś mi tu nie grało. Tak naprawdę jej nasze kłótnie nie interesowały. Więc po prostu nie brała w nich udziału. To chyba nie jest cecha charakterystyczna mediatora. On chyba nie pozostaje obojętny wobec problemu i rozbijających się o niego ludzi.
I znienacka to określenie dopasowano do mnie. Z jakiej paki?
Więc zaczęłam się zastanawiać, czy moje notki i blogowanie faktycznie ma takie cechy? I czy moje pisanie jest czymś zupełnie oddzielnym od codziennego, rodzinnego życia czy raczej zawsze zachowuję się podobnie? Właśnie mediacyjnie?
Nie wiem, jak to wygląda na zewnątrz, nie wiem też, jakie to daje efekty, ale wiem, jakim torem biegną moje myśli. Gdy słucham wyrzekań jednej skłóconej strony na drugą, zawsze staram się wyłowić wszystkie możliwe pozytywy przeciwnika. Wyciągam je i stawiam awanturującemu się ktosiowi przed oczy. A on czasem musi się zastanowić.
Poza tym zawsze, na ile pozwala mi (słaba niestety) cierpliwość, słucham obu stron. Denerwuję się tylko, gdy jedna (albo i druga) strona nie mówi, o co chodzi, tylko się obraża i strzela focha. W takich chwilach ja mam ochotę coś rozszarpać.
Sama nie odzywam się, jeśli nie mam choćby słabego przekonania, że kogoś moja wypowiedź zainteresuje.
Nie poruszam kontrowersyjnych problemów, które przecież nie mają znaczenia. Piszę o sprawach codziennych, a dla każdego ważnych, lub takich ponadczasowych, które w końcu kiedyś się przydadzą.
Gdy rozmawiam z ludźmi, głównie słucham. Czasem zdaje mi się, że ktoś chce słuchać mnie. Wtedy mu nawijam dużo i szybko, wykorzystując okazję (jak wczoraj jul ;)). Od czasu do czasu ktoś mi mówi: dobrze się z tobą rozmawia. Słuchasz. Interesujesz się. Zadajesz dobre pytania.
Czasem zadaję trudne pytania. Bardzo. Ale ważne. Takie, których nie zadaje nikt inny. Stawiam drugą osobę pod ścianą: pomyśl nad tym! W takich chwilach ludzie się na mnie wkurzają.
Najtrudniej jest mi żyć obok takich ludzi, którzy nie rozmawiają. Którzy zrywają każdy dialog, bo nie mowią słowa, albo zafiksowują się na swoich pomysłach i swom gadaniu. Nie umiem w ogóle być obok takich ludzi. Uciekam od nich. Najpierw próbuję się kłócić, ale to po nich spływa, nie robi wrażenia, więc dalej nie mówię nic, a potem wychodzę i nie wracam.
A może to nie o to chodzi? Może to mediowanie inaczej wygląda i na czym innym polega?
Może tak naprawdę nie ma żadnego związku ze mną?
Wątpię, więc myślę, myślę, więc jestem... Ale za dużo tych wątpliwości, za dużo.
Potrzebuję nareszcie pewników.
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości