Rozumiem, że oczekiwanie jest.... No to spróbuję coś napisać, ale nie gwarantuję, co z tego będzie.
Nikt Saloniku nie komentuje - czyżby się nie udał? Mogę powiedzieć tylko tyle, że starałam się, jak mogłam.
No, jak to wyglądało... W paru słowach.
Wstęp
Więc najpierw piekłam ciasteczka. Było to nieco upierdliwe i bolały mnie potem plecy, ale dla pochwały Parakaleina ("prawie jak śliwowica!") warto było! Potem spakowałam ciasteczka, bambetle i w ostatniej chwili nasz napis do torby, wystroiłam się, żeby ludzi nie odstraszać i przyjechałam do Rozdroża.
Przy wejściu spotkałam Leskiego i GW1990, którzy oczywiście spytali mnie o Jacha. Potem nadszedł Rosemann, który mnie poznał, co mnie zdziwiło. Chwilę potem pojawili się Followowie w pełnym czteroosobowym składzie i nadeszła chwila grozy, gdy okazało się, że nasz stolik jest zajęty. Wobec tego od razu się zmartwiłam, że nie przygotuję naszego kącika z wyprzedzeniem. Przycupnęliśmy przy innym losowo wybranym pod samą sceną i staraliśmy się nie przeszkadzać innym w przygotowaniach. Zostałam osobiście przywitana przez pana prezesa ;), Jankego, który dzięki temu nawet pamiętał, że jestem na sali :). Rozmawiałam z Zo i z Parakaleinem ("Słyszałem was w Trójce! Od razu was poznałem!").
W końcu poszliśmy czatować na nasz stolik i naszym uporczywym wystawaniem obok w końcu gości wypłoszyliśmy. Zajęłam się tworzeniem nastroju. W efekcie na stole leżała serwetka, stały wazoniki - na razie puste oraz wystawa ozdobnych świeczek. Taki jakiś miałam pomysł. Ciastka leżały zakonspirowane.
Wtem! Wszedł Koteusz, co każdy zauważył, bo obwieścił swe przybycie głośną trąbą! Wszedł, wręczył kwiaty specjalnie do Saloniku - więc Ci je przywiozę, Łyżeczko - oraz po róży dla każdej Damy. Ja wybrałam sobie fioletową pod kolor wszystkiego, co miałam na sobie. I razem z Koteuszem zawiesiliśmy napis, tradycyjnie krzywo. Owa krzywość znakomicie komponowała się z cudownie gryzącą się z czerwonym napisem rdzawą zasłonką. Na zasadzie kontrastów i kiczowatości.
Rozwinięcie
Do saloniku na początku wprowadził się Ras Fufu i zaczął częstować specjałem z zagranicy, zrobionym z ziarn soczewicy i czegoś. Bardzo to było dobre, a mi się od razu przypomniały słowa "dwa-trzy dziki do soczewicy i wszystko się ułoży!" :)
No i rozpoczęła się gadanina. Do saloniku raz po raz ktoś zaglądał, wszyscy zagadywali Jul o Lelka, który zrobił wielkie wrażenie na wszystkich, ale pierwszą część imprezy przespał. Harcowała Zo, biegając wokół stołu, ściągając wszystko po kolei ze stołu i pożerając buły przyniesione przez ChilliBite (przepyszne!).
Oni gadali, myśmy starali się nie zagłuszać. W Saloniku obecna była Julll z Zo i Lelkiem, od czasu do czasu Follow, prawie cały czas Coryllus, zaglądała Ufka, Publicysta, Marta Wawrzyn, Politiko, Parakalein, Artemida-moderna i inni, których nie przypominam sobie na bieżąco...
Kairos przyniósł całe cztery egzemplarze książki
A na scenie gadali. Igor zapowiedział, że mnie wywoła i dopiero to obudziło w mym sercu iskrę nadziei, że dostanę płytę... Bo przyznaję się bez bicia, w ferworze przygotowań urodzinowych zupełnie o konkursie zapomniałam... A najbardziej mnie rozśmieszyło, gdy w zapowiadaniu wyników konkursu drugi ważny pan, którego nazwiska nie pomnę, wymienił połowę moich refleksji z tekstu :)
Gadali, gadali... Próbowałam słuchać, ale gdy przestawiałam swą uwagę na odbiór w żaden sposób nie mogłam zrozumieć, co oni na tej scenie mówią. Nie wyłaniał się z tego bełkotu dla mnie żaden sens. I tylko okrzyk Ufki przebił się przez moją otępiałą świadomość i ból głowy.
Starałam się siedzieć cicho i nie przeszkadzać, a za to ładnie wyglądać. Niechże ktoś powie, czy mi się udało? :) Czekaliśmy na koniec gadania na scenie, by pogadać między sobą... I tak się to skończyło, że gdy można było swobodnie gadać, połowa gości Saloniku już poszła (między innymi Coryllus wraz z książką...)
Mniej więcej wtedy nadeszła Xiężna z całą swą dostojnością, Leski wpadł zwabiony wyciągniętymi z zaplecza ciastkami, Merlot zajrzał i uciekł przed Xiężną, sama Xiężna długi czas rozmawiała z Gniewomirem, a ja byłam w ogóle zauważana, co śmiem uważać za miłe urozmaicenie.
A po 23.00 dojechała nareszcie Nathii z uśmiechem i bukietem lipowych róż (który osobiście wręczyłam później mej mamie). Ochrona nie chciała jej wpuścić na salę :)
Najlepiej jednak zapamiętałam niezwykły uśmiech Lelka skierowany wprost do mnie :)
Zakończenie
O tej dwunastej poczułam się strasznie zmęczona, głowę miałam jak ściśniętą imadłem. Tata zadzwonił, że jedzie, więc zwinęłam plakat, złożyłam bambetle w kupę i zaczęłam czekać na sygnał, że już jest na miejscu... A tu Koteusz zapowiedział karaoke i kazał mi śpiewać... Wobec tego w stanie "ja właśnie wychodzę" zaśpiewałam piosenkę (w ogóle nie mogłam wymyślić, co śpiewać, więc pojechałam swoim standardem...). Mam nadzieję, że nie brzmiała ona fatalnie, mimo że nie miałam odsłuchu, więc sama siebie nie słyszałam wcale, oraz mimo tego strasznie trzęsącego się głosu... Gdybym miała tam więcej wysokich tonów, szybciej bym doszła do równowagi, dołem jest mi bardzo trudno śpiewać. Ufam, że nie było bardzo źle i chociaż finał zabrzmiał odpowiednio. A może był to tylko fałsz na fałszu?
No i potem pożegnałam się i poszłam, i jak to ja nie doczekałam się żadnej opinii i żadnego komentarza wygłoszonego w moją stronę. Więc powiedzcie, jak to wyszło, bo niewiedza mnie frustruje.
Więcej szczegółów sobie przypomnę, jak ktoś zada konkretne pytanie.
Pozdrawiam was serdecznie i nie mogę się doczekać kolejnego spotkania!
P.S. Kto był w Saloniku, a nie został wymieniony przeze mnie, niech koniecznie się dopisze w komentarzu:)
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości