Gdy byłam w gimnazjum…
- Tato, dostałam zaproszenie od koleżanki, żeby pojechać z nią i jeszcze jedną koleżanką na Mazury. Co o tym myślisz?
- Żaden problem, chcesz, to jedź. Nie będziecie chyba tam same?
- Spokojnie, będą jej rodzice. I podam Ci dokładny adres ich domu oraz telefon, żebyś mógł się kontaktować…
- Nie trzeba, mam przecież numer Twojej komórki i więcej nie potrzebuję.
- Ale jadę w obce miejsce z obcymi ludźmi, nie boisz się o mnie?
- Jeśli ty się nie boisz, to czemu ja miałbym się bać? A poza tym całkowicie ci ufam, wierzę, że nie będziesz tam przeszkadzać za bardzo...
Gdy mój brat był w liceum…
Koledzy rozmawiali między sobą o sposobach na podrabianie zwolnień, usprawiedliwień i podpisów rodzicielskich. Który uczeń tego nie zna… Brat mój słuchał ich rozmowy, po czym wspomniał, że on nie musi nic takiego robić. Tata umówił się z jego wychowawcą, że brat ma sam sobie wypisywać usprawiedliwienia w ramach potrzeby, a wychowawca obiecał je respektować.
„Ooo, ale masz fajnie!” – stwierdzili kumple. „Możesz sobie iść kiedy chcesz i dokąd chcesz i sam sobie to usprawiedliwić, uau…” Mój brat wtedy im powiedział, że wcale tak nie jest. Że tak naprawdę ma o wiele gorzej niż pozostali koledzy, bo gdyby choć raz zawiódł położone w nim zaufanie i urwał się z lekcji bez ważnego powodu, wtedy na pewno takie usprawiedliwienie nie byłoby ważne, a jemu nie wierzyłby już nikt, ani wychowawca, ani ojciec. Mój brat rozumiał dobrze ciężar odpowiedzialności, który spoczął na nim wraz z owym zaufaniem.
Między rodzeństwem…
- Słuchaj, jest taka jedna sprawa… Muszę to komuś powiedzieć, bo potrzebuję rady, nie wiem, co o tym myśleć…
- No co jest?…
- Ja ci powiem, bo muszę się wygadać, ale nie mów nikomu, dobrze?
- Nie powiem nikomu, spokojnie. Możesz mówić.
- No to słuchaj co się dzisiaj stało…
- Co ty wyprawiasz! Co ty w ogóle sobie myślisz! Jak możesz się tak zachowywać! To niebezpieczne! Robisz sobie krzywdę! Nie rób tego więcej…
- Dobra, dobra, jasne, ale nie powiedz rodzicom, prawda?
- Oczywiście, że nie powiem. Ale masz tego nie robić!
- Słuchaj, jest taka sprawa do załatwienia, strasznie ważna, to można zrobić tylko jutro, ja jutro nie mogę, zupełnie nie mam czasu, ale to trzeba zrobić, zrobisz to dla mnie, co?… Ja ci pomogę następnym razem, obiecuję, ale jutro zupełnie nie mogę!
- Zrobię to, spokojnie, nie stresuj się tak.
- Ale jak nie załatwisz tego jutro, to potem już się nie uda, wiesz o tym, prawda, to trzeba zrobić jutro!
- Dobrze, zrobię to jutro, a ty wracaj do swojej roboty.
- Dzięki, ratujesz mi życie… Ale nie zapomnij, jutro!
Przez całe życie…
Wśród rodzeństwa zdarzają się różne sytuacje, gdy pokłada się w kimś zaufanie, takie, jak wspomniane wyżej i inne. I różnie w takich sytuacjach bywa, czasem warto jest zaufać, a czasem brat lub siostra wystawi do wiatru, nie załatwi, nie dopilnuje, wygada… Pojawia się dylemat, co zrobić następnym razem: uwierzyć, że następnym razem rodzeństwo zrobi to, o co chodzi, czy stwierdzić, że nie można ufać innym i robić wszystko samemu? Wyjście drugie jest pewniejsze. Nie ma obawy, że coś nie zostanie zrobione, bo wszystkiego pilnuje się samemu. Ale wychodząc z takiego założenia czyni się ze swej rodziny, a potem z innych ludzi, wrogów. Bo zaufanie na tym polega, że nie wiesz, czy ktoś cię nie wystawi, ale ryzykujesz. A ten ktoś widzi, że pokładasz w nim wiarę i stara się ze swego zadania wywiązać. To jest dwustronna umowa.
Na zaufanie innych bez zastrzeżeń trzeba długo pracować, albo dostaje się je w darze - bez uzasadnienia, tylko dlatego, że jesteś synem, bratem, ojcem. I wtedy najgorsze, co można zrobić, to je zawieść.
Bo potem nie da się go już odzyskać, nie w tym pełnym wymiarze. Do końca życia pozostanie blizna: on mnie zawiódł. Nawet jeśli poprawił się potem, przeprosił, to jednak…
Zaufanie zawsze wiąże się z odpowiedzialnością. Nie da się być godnym zaufania, jeśli nie jest się odpowiedzialnym za swe słowa i czyny. Zaufanie jest potrzebne, bo bez niego nie można zbudować mocnej i trwałej więzi. A człowiek – istota społeczna - bez więzi z innymi ludźmi jest nieszczęśliwy.
Zaufanie jest ryzykiem, postawieniem wszystkiego na jedną kartę, na drugiego człowieka. Może wydawać się trudne. Ale na dłuższą metę nie da się bez niego żyć.
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości