Rodzina taka jak nasza jest zbiorem wielu indywidualności. Każdy z nas jest zupełnie inny, a charaktery mamy niełatwe, nieustępliwe, kłótliwe. Zawsze wiemy lepiej i mamy na każdy temat dużo do opowiedzenia. W takiej sytuacji, gdy obok siebie żyje wiele oryginałów bardzo łatwo jest się zdystansować i odsunąć od innych, choćby z tego powodu, że „z głupkami nie gadam”, albo zupełnie inaczej: „przecież nie chcę powodować kolejnych starć”.
Jedyną obroną przed podziałami jest stworzenie i pielęgnowanie więzi z pozostałymi elementami tego szalonego zbioru. A do tego niezbędne jest przebywanie ze sobą, zabieganie o wspólne spędzanie czasu, rozmowy w najgorszym przypadku przez telefon… A także wspólna modlitwa.
Jednym z moich najdalszych wspomnień jest cowieczorna wspólna modlitwa, na którą wszyscy byli wzywani, od najstarszych do najmłodszych. Było przy tym zawsze sporo zamieszania, bo przecież każdy miał w danej chwili coś innego do zrobienia, lub właśnie wolał coś skończyć, niż przerywać. Na jednych trzeba było poczekać, na drugich pokrzyczeć, a ze względu na różnice wiekowe trzecich upominać, by stali spokojnie.
Ale w końcu udawało się ogarnąć bałagan i stawaliśmy w okręgu z uniesionymi rękami, mówiąc pacierz i dodając swoje intencje. I dopiero potem następowały życzenia dobrej nocy, bajki i kołysanki. Wszystko miało swoje miejsce.
Centralnym punktem tygodnia była wspólna niedzielna modlitwa – Laudesy. Wraz z całym Kościołem odmawialiśmy psalmy, a nawet częściej je śpiewaliśmy, robiąc przy tym dużo zamieszania „przeszkadzajkami”, grzechotkami, tamburynami, bębnami, a nawet zwyczajnymi łyżkami. A potem tata czytał fragment Pisma Świętego i zadawał nam do niego pytania. Bardzo to lubiliśmy. A było to naprawdę ważne. Zapewne dzięki temu dzisiaj znam odpowiedź na wiele różnych kwestii, budzących czasem wahania, a obecnych w życiu każdego.
Ale modlitwa dla mnie nie musiała być wspólna. Kiedyś mama powiedziała mi, że największą moc ma modlitwa małego dziecka. Dlatego będąc dzieckiem modliłam się o wszystko i było to moim lekarstwem na trudne chwile, na problemy, na zgubioną zabawkę. Kiedyś, w chwili wyjątkowej rozpaczy, ułożyłam swą własną modlitwę, śpiewaną, choć nie na moją melodię. Śpiewałam refren, dodając zawsze inne zwrotki zależnie od sytuacji:
Wysłuchaj modlitwy małej dziewczynki
Która swe ręce wznosi dziś do Ciebie
Panie Boże, Ty mi pomożesz
Wysłuchaj mnie, gdyż jestem w potrzebie
I prawdą było to, że ta modlitwa działała. Nie zawsze tak, jakbym się tego spodziewała, ale działała zawsze.
Ale najlepszą odpowiedź na to, jak się modlić, dał mi kiedyś tata, wspominając scenę ze „Skrzypka na dachu”. Gdy Tewje tuż przed piosenką „Gdybym był bogaty” mówi:
Dear God, you made many, many poor people.
I realize, of course, that it's no shame to be poor.
But it's no great honor either!
So, what would have been so terrible if I had a small fortune?
Dobry Boże, stworzyłeś wielu, wielu biednych ludzi.
Rozumiem oczywiście, że to nie jest wstyd, być biednym.
Ale to nie jest także taki wielki zaszczyt!
Więc, nie byłoby chyba tak strasznie, gdybym miał maleńki majątek?
(tłum. własne)
I tata mówi: pamiętasz tę scenę? Właśnie! Tewje tam rozmawia z Bogiem. Mówi zdanie – i milczy, czekając na odpowiedź. No i chyba tę odpowiedź słyszy, bo kolejne zdanie jest przecież wyrażeniem napływających wątpliwości… Tak właśnie jest. Rozmawiaj, pytaj, bo Bóg naprawdę odpowiada.
Każdy ma swój sposób modlitwy. I żaden nie jest gorszy, jeśli tylko modlitwa jest szczera. Nie chodzi o to, co pokazujemy na wierzchu, tylko o to, co mamy w sercu. I nie w sensie amerykańskiego sloganu „patrz w serce i podążaj za marzeniami”, tylko w sensie „twoje serce oznacza to, jak kochasz”.
Ale sam Jezus mówi: gdzie dwóch lub trzech gromadzi się w Imię Moje, tam ja jestem wśród nich (Mt 18, 20). Nie po to, by stawiać na przykład ludziom samotnym ograniczenia i jakieś wymagania, ale po to, by modlitwa, wzmocniona jednością i wspólnotą miała jeszcze głębszy wymiar i jeszcze większą moc.
***
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości