Nigdy nie chciałam robić z bloga mojego drugiego pamiętnika, choć zdarzały mi się notki prywatne, albo takie gawędzące. Zawsze jednak miałam świadomość, co na bloga się nie nadaje i może być zapisane tylko na tych kartach, do których “byle kto” nie zajrzy. Teraz też o tym pamiętam i wefekt jest taki, że w pamiętniku nic nie piszę. Aż mi żal.
Na blogu ostatnio starałam się nie pisać o sobie. Wystrzeganie się takich wpisów doprowadziło niestety do tego, że w ogóle pisałam niewiele. Dlatego teraz, gdy siadam nad kalwiaturą, bo chcę i mam czas, będzie parę słów prywatnych, bezsensownych, rozpaczliwych. Przapraszam, nie chciałam, to tak samo wyszło.
Otóż, dwa dni temu skończyłam dwadzieścia lat.
Po tym zdaniu, wygłoszonym odważnie i bohatersko, należy wypuścić powoli z płuc wstrzymany z wrażenia oddech.
Odczekać minutę, a potem zadać to chyba dobrze?
Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Chcę powiedzieć tak, ale nie umiem, chcę powiedzieć nie, a nie mam powodu.
Cały czas biję się z myślami, walczę ze sobą, siłuję się jak Jakub z Bogiem i czuję, że już nie tylko nogę mam przetrąconą, a wciąż nie spoczęło na mnie błogosławieństwo.
Czuję żal i niedosyt, że jako nastolatka powinnam była więcej przeżyć, bardziej poszaleć, zrobić coś głupiego: czuję się jakby przez moje świętoszkowate podejście do życia, przestrzeganie zasad i takich tam, coś mnie ominęło. Jakbym była poszkodowana. Wyrzucona poza margines. Na nastolatkę za mało szalona, na dorosłą za mało doświadczona i tak dalej. Rozdarta między dwoma światami, zmuszona do zmian, do żegnania tego co znam i zaczynania nowych rzeczy, które mnie przerastają chocby z tego powodu, że są nowe.
Rany, co za bzdury wychodzą z mojej głowy.
Dziś odkryłam, że uciekam od siebie i swoich myśli, a tym bardziej od uczuć. Jechałam autobusem rozmyślając o wszystkim i o niczym, przeskakując z jednego skojarzenia na drugie, aż złapałam się na myśli – dosłownie: “Nie myśl o tym, to zbyt boli.”
Przestraszyłam się. Tego, że mam takie myśli. Że sama sobie karzę uciekać i się do tego przed sobą nie przyznaję.
Stanęłam i wyliczyłam sobie kolejne rzeczy, o których nie myślę, bo to zbyt boli, które wypieram. Z każdą sekundą było ich więcej. Zachciało mi się płakać, sama nie wiem nad czym: nad tym bezmiarem bolesnych rzeczy, które mnie znienacka opadają, czy nad tym, że jest słaba i uciekam, czy nad tym, że jestem głupia i się do tego nie przyznaję?
Nie tylko uciekam, ale chowam się. Do nory. Zasklepiam i nie wychylam na zewnątrz. Alienuję. Bo w innej rzeczywistości nie ma tych rzeczy. Bo sobie nie radzę. NIe chcę tego wszystkiego. Nie umiem inaczej. Gdy tylko zaczynam się zastanawiać, zatracam się w żalu. Frustracji. Czyz nie lepiej o tym nie myśleć? Koło się zamyka.
Mam dwadzieścia lat, co jest niepojęte. A co gorsze, kojarzy mi się to tylko negatywnie: ze straconym, zmarnowanym czasem (przecież nie był zmarnowany, jak mogę tak myśleć??), z obowiązkami, których jest tylko więcej, z coraz większymi wymaganiami innych, z obciążeniem, z którym nikt nie może mi pomóc.
Każdy ma wystarczająco własnych problemów, co to za pomysł, by ktoś miał jeszcze mnie nieść na swoich plecach?
Pomijając moją psychiczną histerię, coś się dzieje. Troszeczkę jakby zmienia. Na przykłąd, po raz pierwszy odkąd siegnę pamięcią, nie byłam na swych urodzinach u nas na wsi. To była moja własna mała tradycja, wyjeżdżać na wakacje najpóźniej 5 lipca, tak by szóstego “być tam”.
W tym roku tego dnia byłam w Warszawie i wciąż jestem. Co lepsze, zostałam tu sama, gdyż rodzice i młodsze rodzeństwo pojechali. Zostałam sama i moge rozkoszować się złudzeniem wolności przy myciu okien i odkurzaniu podłóg, mogę cieszyć się siedzeniem w nocy, gdy wstaję o 9.00 rano kolejnego dnia, mogę robić co chcę, pomagając siostrze i mobilizując się do nauki (co mi nie wychodzi). Mogę cieszyć się ciszą, słuchając swojej muzyki, mogę odzyskiwać spokój i równowagę zagubioną w gwarze robionym przez moją rodzinę, ale tylko wtedy, gdy “nie myślę o tym…”
Mogę odbudowywać poczucie własnej wartości.
Ale to nie działa.
Bez rodziny czuję się super, naprawdę, jestem zadowolona, mogąc planować swój dzień, podejmując decyzje na swoją odpowiedzialność, na przykład na temat zakupów: co potrzebne, co nie, co się bardziej opłaca, co jest bzdurą i co mam zjeść na obiad w piątek.
Ale na moją poszarpaną psychikę to nie działa.
Nie wiem, co może zadziałać.
Tata mi mówi: “znajdź obejście”.
Nie wiem, jak go szukać.
Coraz bardziej się gubię, tracę punkty odniesienia i zaczynam wątpić w dotychczasowy pewnik, że to się przecież kiedyś skończy i znów wszystko będzie dobrze.
Zaczynam wątpić w szczęśliwe zakończenie, w które przecież święcie wierzyłam.
Czy w ogóle jest sens o tym pisać?
Znów nie wiem, ale tyle czasu milczałam i w niczym mi to nie pomogło. Nie mam nic do stracenia.
Moja Siostra opowiadała mi o jednej swej wizycie u szkolnej pani psycholog, która jej wysłuchała i powiedziała:
Wszystko, co mogę ci powiedzieć, ty wiesz i sobie to mówisz. Tylko u ciebie to jakoś nie działa.
Mam to samo. Wiem i sobie powtarzam. Tylko jakoś nie działa.
Ten wpis nie ma puenty. Może kiedyś, jak już będę sławna i spełniona, przyda się komuś do napisania mojej biografii, hahaha.
A może tylko do epitafium.
Obiecuję, że następnym razem nie będzie o mnie. Planuję kolejną scenkę z oknem. I z muzyką. O.
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości