Ulubiony cytat z automatycznej nawigacji: Jedź 300 kilometrów naprzód, a potem zawróć.
Dzisiaj po raz pierwszy w życiu robiłam za nawigatora.
Siostra powiedziała mi, że poradziłam sobie z tym znakomicie… A z sytuacji kryzysowych wychodziłam jak prawdziwa kobieta :). A to było tak.
Moja Starsza Siostra miała jechać ze swą małą córeczką na badania do naszej znajomej okulistki, która jest wspaniałą osobą i znakomitą lekarką, ale pracuje w szpitalu w Wołominie. Dowiedziałam się, że się do tego Wołomina wybierają i mówię: jadę z wami!– To zadzwoń i ustal to z ciocią. – odpowiedziano mi. Zadzwoniłam w niedzielę po południu na prywatny numer komórkowy i wbiłam się na krzywy ryj na wizytę siostry w poniedziałek o 13.00.
Jak już się tak udało wszystko, stawiłam się pod domem Siostry o 12.00, żebyśmy jakoś dojechały. Mama moja została z młodszymi córeczkami, a najstarsza córeczka, ja i moja Siostra ruszyłyśmy w trasę. Z piętnastominutowym opóźnieniem, bo chyba nie umiemy inaczej.
Wsiadam do samochodu, a Siostra podaje mi plan i mówi: – Będziesz prowadzić. Aaa, tego się nie spodziewałaś, co? No, nie spodziewałam się, trochę mnie zamurowało, bo jako żywo nie robiłam tego nigdy dotąd. A ona obok mnie już streszcza trasę, przerzuca mi kartki przed nosem, podaje nazwy kolejnych ulic i kończy wywód słowami: – Jeszcze nigdy tędy nie jechałam.
Świetnie, myślę, jak dojedziemy, to będzie cud.
Ruszyłyśmy. Siostra zdała prawko niedawno, jeździ od niecałego miesiąca i ściśle trzyma się przepisów, szczególnie tych dotyczących ograniczeń prędkości, a potem irytuje się, że nawet furmanki ją wyprzedzają. Coś za coś, albo komfort jazdy, albo wyscigi z furmankami, no…
Więc, jak w naszym ulubionym kabarecie: jedziemy! śmielutko! Na początek przyjrzałam się pokrętnej trasie, która wiodła ze strony 17 przez 16, 9, 10 na 36. Zapamiętałam nazwy ulic, a drogowskazy jak na złość wskazywały gdzie skręcić na jaką dzielnicę: za późno zauważyłam, jaką czcionką są zapisane w planie nazwy dzielnic. I tak trafiłyśmy po raz pierwszy na Płowiecką.
Pytanie: zawracać, czy skręcać? A tu się da? Da się, da się, skręć, pojedziemy tędy, dalej tak i tak, trafiłyśmy do planowanego punktu węzłowego, Siostrze bardzo się to spodobało.
Dalej dojechałyśmy bez komplikacji, choć przez chwilę miałyśmy zamiar wjechać na teren prywatny przed skrzyżowaniem, na którym miałyśmy dać w lewo…
Na zakończenie przygody numer jeden wjechałyśmy w las, z którego do szpitala dało się dojść pieszo w pięć minut, ale samochodem nie dało się przejechać. Jednak dojechałyśmy punktualnie, pod gabinetem byłyśmy z opóźnieniem wynoszącym dziesięć minut (dojście, parkowanie itp.)
Jak się okazało, mój wzrok właściwie się nie pogorszył, tyle że mam nosić okulary bardziej stale niż dotąd.
Córeczka mojej siostry pozwoliła na jedno badanie, a potem uznała, że już się naogogała i nie ma żadnej baki i nie dało się zrobić z nią nic więcej.
Wsiadłyśmy w samochód i ruszyłyśmy z powrotem na luzie (w sensie stanu psychicznego, gdyż na luzie dosłownym to nawet moja zdolna siostra nie ruszy :)), w końcu znamy już tę trasę, co z tego, że w drugą stronę ;).
Jedziemy sobie spokojnie za jakąś cysterną. Siostra narzekała, że znowu jedzie za sprzętem, który jej wszystko zasłania, a ja dodałam, że jeszcze się kręci. Zdenerwowała się i powiedziała, że mogłam jej tego nie mówić.
Cysterna zasłoniła nam świat i przegapiłyśmy nasz zjazd, więc znów musiałyśmy kombinować (to samo problematyczne skrzyżowanie co poprzednio). Zawróciłyśmy, skręciłyśmy wymuszając i jedziemy! jedynka, dwójka, trójka, czwórka, Houston!
Wydawało się, że wszystko będzie dobrze, gdy trafiłyśmy na rozjazd w przebudowie i nie udało nam się trafić w trasę Siekierkowską. Wylądowałysmy na Płowieckiej w tym samym miejscu, w które nas wyniosło na samym początku tej wielkiej przygody. Trzeba było zawracać, co nie było proste, gdyż przed samymi światłami, na pasie do skrętu i zawracania, rozkraczył się minivan na awaryjnych. Omijanie go w tym dzikim tłumie było wyzwaniem nie lada i mam dla mojej siostry szacun za to, ja bym tego nie zrobiła chyba…
W rezultacie wróciłyśmy inną trasą (drogowskazy na Wilanów wyprowadziły nas na Powsińską, zamiast planowanego wstępnie Sobieskiego), co zmieniło sytuację o tyle, że podjechałyśmy pod dom Siostry od drugiej strony.
Siostra najbardziej przeżywała estakady: dwa wąskie pasy, ściany z dwóch stron i zakręt. Za każdym razem była pewna, że na jednej z tych ścian wylądujemy. Nie czuje się pewnie z prędkością 80 km/h.
Dojechałyśmy do domu w końcu! Córeczka nie denerwowała sie, w samochodzie była grzeczna i nawet nie kichała (a jest po chorobie). W domu przywitałyśmy się z młodszymi córeczkami, zjadłyśmy pomidorówkę, po czym wyszłam, by zdążyć na lekcję fletu (z Sadyby na Bielany. Metrem na przestrzał, przecież zdążę...) Nie przewidziałam, że autobus do metra będzie mnie wiózł dwadzieścia pięć minut zamiast dziesięciu (korek-gigant w całym mieście). Wróciłam do domu własnego, odwołałam lekcję i padłam nieżywa. Załamanie ciśnienia.
Zakończyłam ten piękny dzień myciem lodówki ze wszystkich stron (praca zespołowa z mamą, czasem mi się zdarza).
Jestem bogatsza w nowe doświadczenia i polecam się na GPSa. Jak ktoś czyta na głos nazwy mijanych ulic (bo sama ich nie widzę, póki ich nie minę), to ja z planem radzę sobie nienajgorzej :).
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości