Obejrzałam ostatnio film Mela Gibsona “Braveheart”.
I od tamtej chwili historia Williama Wallace’a nie daje mi spokoju. Ciągle do niej wracam w myślach, do tej postaci, do jego ideałów…
Przejrzałam parę opracowań o Wallace’ie i zauważyłam, że wiele scen w filmie jest swobodną interpretacją wydarzeń historycznych. O dzieciństwie Williama nic nie wiemy. Czy naprawdę zobaczył na swoje własne oczy zbrodnię Edwarda Długonogiego dokonaną na szkockiej szlachcie?... Czy naprawdę ożenił się z Marion, czy nie?... W opracowaniach, które przejrzałam, nie znalazłam ani słowa o romansie francuskiej żony młodego królewicza z Wallacem.
Ale sama sobie odpowiadam, że te szczegóły wcale nie muszą mieć potwierdzenia w historii. Są częścią innej opowieści, która może nie jest co do joty zgodna z rzeczywistością, ale nie traci przez to nic ze swego przesłania, ze swego znaczenia, ze swej wartości.
Mel Gibson zrobił wielką rzecz tym filmem. Tak, jak wcześniej pokazywał ekstremalnie trudne sytuacje w MadMaxie. Tak, jak później “Pasją”. Odmienił życie wielu ludzi.
Pokazał tu człowieka, który chciał normalnie żyć. A nie mógł, bo mu to uniemożliwiono. Który nie schował głowy w piasek, tylko stanął do walki. Bo, jak to powiedział jeden ze Szkotów z jego wioski: jeśli teraz nie staniemy do walki, to nie będziemy mieli domu, by móc do niego wracać...
I ten człowiek, powodowany wieloma względami, staje na czele powstania. Walczy za Ojczyznę, która jest zniewolona. Ojczyzna może się wielu wydać wielkim i abstrakcyjnym słowem. Ideałem, a może utopią. On jednak wie, co to znaczy – wie, że tu chodzi o dom, o rodzinę, o to, by mieć nadzieję na jakieś jutro…
Przypominają mi się słowa, które mój ojciec wypowiedział, decydując się, że weźmie udział w strajku studenckim: że to dlatego, by każdego kolejnego dnia móc bez wstydu spojrzeć w lustro – na siebie samego.
Przypominają mi się Ci, którzy nie poddali się komunizmowi i żyjąc w PRLu walczyli o wolną Polskę.
I inny film: “Popiełuszko. Wolność jest w nas”.
Przypomina mi się prezydent Kaczyński i moment, w którym zginął.
Że jechał do Katynia, by tam świadczyć o prawdzie.
William Wallace walczył o wolność. To to samo? Czy to po prostu tak mocno jest ze sobą związane?
Nie ma wolności bez prawdy i nie ma prawdy bez wolności. Tak myślę.
I potem, jakiś czas po obejrzeniu filmu przeze mnie, ukazał się ten artykuł w “Fakcie”: Piloci tuż przed śmiercią krzyczeli: Jezu! Jezu!
Przypomniało mi się, że William Wallace miał krzyczeć: Mercy!, a krzyknął: Freedom!
Jezus przed śmiercią powiedział pierwszy wers psalmu 22. Psalmu o Zmartwychwstaniu. O zawierzeniu.
Panie mój, Panie, czemuś mnie opuścił?
Tam potem są słowa:
Lecz Ty, o Panie, nie stój z daleka;
Pomocy moja, spiesz mi na ratunek!
Jaką cenę ma wolność i prawda? Czy trzeba aż oddawać za nią swoje życie, jak Ci, których tu wymieniłam?
William się nie wahał. Wiedział, że jego gniew jest słuszny, że idzie w dobrą stronę. Jak Anioł z mieczem ognistym zabijał setki ludzi.Nie robiłby tego, gdyby nie musiał.
A potem zabito jego. I cierpiał bez krzyku.
Kiedy patrzyłam na tę scenę, jak wiozą go przez tłum przywiązanego do belki, a ludzie go opluwają i z niego szydzą – stanęła mi w oczach droga krzyżowa.
I wiecie, jakie pytania pojawiły się w mej głowie? Na przykład…
Co William dostał za swe poświęcenie?...
Wszyscy go opuścili. Potem szydzili z niego, odwrócili się i tak jak wcześniej on pokazał tyłek Anglikom, tak potem inni pokazali tyłek jemu. Bo woleli łatwe tytuły i ziemie zamiast wolności i ciężkiej pracy.
Wszystko przegrał. Został sam. I zabito go w okropny sposób. Nie umarł niewinnie, przecież tylu ludzi zabił. Ale umarł bez słowa skargi. Bez wyrzutów.
Czy przegrał swoje życie? Czy wszystko, o co walczył, jego ideały i wiara były mrzonką, a jego trudy nic nie dały? Zmarnował czas, siły, młodość?
Myślę, że nie.
W końcu niewielu ze współczesnych może się pochwalić takim pomnikiem, jak ten bohater odległych czasów:
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Wfm_wallace_monument.jpg&filetimestamp=20050731232055
Niewielu bohaterów zmienia swą historią świat stulecia później.
Prawda nie umiera, nie ginie. Wraca do człowieka w najmniej oczekiwanym momencie i zmienia losy świata.
Tak myślę.
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości