Jeszcze parę tygodni myślałam o wypadku, w którym zginęła Anna Jantar. A innym razie o Aaliyah. I pomyślałam, że to bezsensowne strasznie, zginąć w katastrofie lotniczej.
Innym razem pomyślałam o braciach Kaczyńskich, zastanawiając się, ile mają lat i że ciekawe, kiedy umrą. Bez podtekstów, po prostu taka myśl.
Przypomina się i aż człowiekowi głupio.
* * *
Dziś na poczatku zajęć mieliśmy minutę ciszy, a potem robbiliśmy rzeczy zupełnie niespodziane. Przerabiamy teraz kurs “Kreatives schreiben”. W ramach tego pani mgr zadała pracę: “Kartka z pamiętnika z datą 10. 04. 2010” (po niemiecku, oczywiście).
A zadanie drugie brzmiało: skomentuj fragment wpisu z bloga, potem przetłumacz. Po polsku, co nieoczywiste, po to, by nie ograniczać swych myśli.
Wpis z bloga pani zacytowała:
Najbardziej działa mi na wyobraźnię, że jeden z pasażerów samolotu być może wybierał się z wnukiem na mecza, inny miał do pogadania z nastoletnim synem, który ostatnio zaczął palić zielsko, a jeszcze inny planował, że gdy się skończy ta cała wyborcza zadyma, to sobie nareszcie przeczyta tego Larssona, o którym tak wszyscy trąbią, a na którego wciąż nie ma czasu.
Ktoś z nich pewnie planował wypożyczyć i obejrzeć tego durnego Avatara, podczas gdy innemu chodziło po głowie, że w poniedziałek odbiera nissana od lakiernika. I ciekawe, jak to będzie wyglądać, bo tamten merc to przecież przydzwonił porządnie. Spłycam? Oczywiście, ale niekoniecznie.
Pewnie niejeden z Nich miał dosyć tych wszystkich wycieczek, apeli poległych, defilad, rozliczania sowietów i przecinania wstęgi na otwarciu Trasy Łazienkowskiej, autostrady A4 albo innej oczyszczalni ścieków. Ktoś z nich być może miał w torbie świetny, nowy lek, który nareszcie miał przerwać udrękę i napieprzający kręgosłup. Inny obiecał dzieciom, że przestanie grzać i mocno w to wierzył.
Ktoś tam nasadził żonkili przed domem i po powrocie miał jeszcze tylko rzucić nawozu na grządki. Innemu na Wielkanoc nie dojechała córka, która siedzi już osiem lat w Kanadzie i tylko przez skajpa parę słów bąknie przy niedzieli. Ale obiecała, że na długi, majowy weekend to już na mur przyleci. Nawet już ma bilet.
I to jest Tragedia.
http://stardog.blog.pl/
Więc wzięłam ołówek i pisałam, aż przestałam. Wyszło mi coś takiego, chyba dla pokrzepienia serc. Przeczytałam, zapadła cisza, a pani powiedziała, że ładnie napisane. Więc chcę się tym podzielić...
* * *
Bo to jest to, co przemawia do nas, ludzi, najbardziej – cierpienie prostego człowieka. Takiego jak każdy z nas. Które dotyczy rzeczy codziennych, zwykłych, a przecież najważniejszych. Rzeczy, które znamy, rozumiemy i dlatego mocniej możemy współodczuwać ich brak.
A wielkie nazwiska, znane persony, twarze ze zdjęć – nawet jeśli są rozpoznawalne dla nas – pozostają obce, dopóki nie zobaczymy w nich tych zwykłych ludzi, podobnych do każdego z nas.
Póki nie przeczytamy o książce, którą znajomy dziennikarz pożyczył od Rzecznika Praw Obywatelskich; póki nie usłyszymy, że zginał tez proboszcz parafii naszej siostry, który był sercem, mózgiem życia parafialnego, który dawał ludziom ducha; póki nie przeczytamy wspomnień... znajomej, która z innym zmarłym w wypadku księdzem podrzucała zabawki do sufitu… lub znajomego, którego egzaminował Kurtyka…
Póki nie usłyszymy długiego sygnału w telefonie i rosyjskiej automatycznej sekretarki…
Póki nie spojrzymy na zdjęcie, na którym roześmiana Maria Kaczyńska przytula córeczkę...
A dziś ta córka ma w oczach łzy żalu i bólu. A jej stryj stoi jak skamieniały i nie mówi ani słowa.
Gdy politycy szczerze płaczą...
...Wtedy my próbujemy rozumieć, co oznacza śmierć.
Ale śmierć to nie jest KONIEC.
śmierć jest tylko przejściem.
I choć trudno pogodzić się z tragedią – odejściem tak nagłym wielu ważnych i mądrych ludzi – musimy pamiętać, że dla nich to początek Nowego Życia.
Im tam jest lepiej.
A co mamy robić my, pozostawieni sami, w żalu, rozpaczy?
Modlić się o zbawienie dla nich – i dla nas.
I działać, by to, w imię czego on zmarli, nie zostało zapomniane lub pozbawione znaczenia.
Bo to od nas żywych zależy, co będzie dalej, my musimy zadbać o przyszłość.
Zwykłe ludzkie cierpienie boli, śmierć każdego dotyka, ale musimy pamiętać, że my żyjemy i to nas do czegoś zobowiązuje.
* * *
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości