mtm mtm
1188
BLOG

Mąż stanu, czyli...

mtm mtm Polityka Obserwuj notkę 5

... kto?

Na różnych forach, w różnych artykułach czytam o tym kto jest, a kto nie jest mężem stanu.

Zacznijmy od definicji. Według Wikipedii (jednego z ulubionych źródeł wiedzy obecnego Prezydenta RP), mąż stanu to osoba, która "uzależnia każde swoje działanie polityczne od racji stanu". Zaś racja stanu to "nadrzędny interes państwowy, wyższość interesu państwa nad innymi interesami".

No i jak? pasuje w te ramy jakiś polityk?

Często czytam (szczególnie w Salonie, gdzie przyczółek ma wielu zwolenników PiS), że takim politykiem jest Jarosław Kaczyński. Wręcz oburzają się, że ktoś śmie twierdzić inaczej. Co ciekawe - nie mają żadnych słów na poparcie swej tezy. Ot tak - uznali, że Kaczyński jest mężem stanu i już.

To może ja w takim razie napiszę dlaczego nie uważam J. Kaczyńskiego za męża stanu.

1. Podziały
JK zamiast, jak prawdziwy mąż stanu, łączyć Polaków - dzieli ich. Już nawet nie pastwię się nad jego tekstami o tym, gdzie stało ZOMO, ale choćby ostatnie zachowania względem wybranego prezydenta, o którym powiedział, że został wybrany przypadkowo. O tym, że ostatnie wybory prezydenckie, w których brał czynny udział to nie było święto demokracji. To dzieli i boli - przynajmniej mnie.  Bo człowiek, który stoi na straży demokracji (według niektórych "mąż stanu) zachowuje się jak dziecko na placu zabaw, gdy się okazuje, że dzieci wolą się bawić z innym.

2. Po pierwsze interes własny
Czyli pochówek brata na Wawelu. Wiadomo, że ta decyzja podzieliła Polaków (a właściwie jeszcze bardziej uwidoczniła podziały). Tak jak na początku pisano o tym, że To była decyzja rodziny zmarłego (mówił o tym również kardynał Dziwisz), o tyle teraz, z biegiem czasu, gdy okazało się, że była to niefortunna dezycja - całą odpowiedzialność zrzuca się na duchownych.

3.  Po drugie interes partii
Czyli wygrać wybory za wszelką cenę. Nawet za cenę podlizywania się każdemu bez wyjątku. Nawet za cenę oszukania wyborców nowym image.

4. Obrażanie przeciwników politycznych
"przypadkowy prezydent", "ZOMO", "otumanieni ludzie" to tylko niektóre epitety, które sobie przypomniałem. Tak śmiejemy się z pewnego błazna politycznego, oburzamy za jego inwektywy zupełnie pomijając, że J. Kaczyński również czasem coś chlapnie.

5. Wykańczanie sojuszników politycznych
Wielu jest zachwyconych tym, że dzięki Kaczyńskiemu nie ma na polskiej scenie politycznej Leppera i Giertycha (ja również). Ale pomijając ten miły aspekt - czy tak postępuje mąż stanu?
Wykorzystując podległą mu służbę szykuje prowokację przeciw jednemu z własnych zastępców? Niszczy od środka rząd, który tworzył? Żeby to jeszcze miało uzasadnienie w czynach (tak jak np. akcja przeciw p. Lipcowi, który faktycznie był skorumpowany). Ale nie - akcja przeciwko własnemu rządowi była czystą prowokacją nie opartą na żadnych przesłankach.

Na razie tyle...

Żeby była jasność - celowo nie brałem na tapetę nikogo z partii rządzącej, bo chyba nie ma wątpliwości, że również tam daleko komukolwiek do męża stanu. Ale przynajmniej w tym przypadku nikt nawet nie pisze takich bzdur.

Prawda jest taka, że naszym politykom najbliżej jest do obrony własnego interesu i knuciu jakby tu wygrać kolejne wybory nie własnym programem, ale wytknięciem błędów przeciwnikowi.

mtm
O mnie mtm

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka