Michał Szułdrzyński Michał Szułdrzyński
214
BLOG

Demokracja wg A. Michnika. Panu już dziękujemy!

Michał Szułdrzyński Michał Szułdrzyński Polityka Obserwuj notkę 152
Odrobiłem dziś prawdziwą pokutę - przeczytałem w całości tekst Adama Michnika z GW. Z tekstu Naczelnego wyłania się ciekawy obraz, jak wyobraża on sobie demokrację. Dzięki opisowi obecnej Polski można sobie wyobrazić, jak by wyglądał kraj, w którym Redaktor chciałby żyć.

Wielki obrońca demokracji Adam Michnik pisze o współobywatelach w niezwykle charakterystyczny sposób. Gdy Polacy robią to, co podoba się Michnikowi nazywał ich społeczeństwem obywatelskim. Wtedy mamy do czynienia z normalną demokracją, konfliktami „normalnymi dla nowoczesnych społeczeństw".

Gdy jednak robią to, co mu się nie podoba - wówczas nie zasługują na straszne miano „ludu", który sterowany jest poprzez to, co w ludzkiej duszy jest „lękliwe, prymitywne, nikczemne". Gdy wygrywają ludzie, którzy uzyskali błogosławieństwo Michnika mamy do czynienia z prawdziwymi rządami. Gdy jednak ktoś rządzi inaczej - jest to szczucie i zastraszanie.

Kto decyduje o tym, że demokracja jest zagrożona? Ten, kto przyznał sobie prawo by ocenić, czy mamy do czynienia ze zwykłym i normalnym dla społeczeństw nowoczesnych konfliktem czy też ze złamaniem demokracji. Adam Michnik widzi więc siebie w roli arbitra, oceniającego granice normalności. Nie chodzi więc o wolność, debatę, prowadzenie wolnych sporów o kształt życia zbiorowego, lecz o to, by wprowadzić cenzurę tego, o czym wolno dyskutować. Dyskusja o np. tolerancji - to właśnie demokracja. Dyskusja o przeszłości, o lustracji - to już zamach na demokrację.

Ciekawą figurą retoryczną jest to, że Michnik opisując Polskę, maluje obraz kraju, którego nie ma. Pisze zresztą o tym uczciwie - IV RP to „projekt" Jarosława Kaczyńskiego i jego ekipy. A zatem to nie Polska AD 2007, lecz kraj, jaki według Michnika marzy się Kaczyńskim. Jest to figura świetnie nazwana przez Bronisława Wildsteina czasem przyszłym dokonanym - piszemy o tym, jaki autorytaryzm będzie w Polsce z taką pewnością, jakby to się już dawno stało, jakby najgorsze sny redaktora Michnika się już ziściły. A przecież to tylko „projekt".

Na przykład pisze Redaktor, że nie akceptuje sytuacji, w której archiwa aparatu bezpieczeństwa są traktowane jako podstawowe źródło wiedzy o nas wszystkich. Na litość boską - kto dziś w Polsce twierdzi, że archiwa SB to jedyne źródło wiedzy o nas wszystkich. O nas? Wiem, że Naczelny Wyborczej chciałby akta SB spalić, ponieważ przedstawiają inną wizję historii Polski, niż tak, w jaką by chciał wierzyć, ale to już jego problem. Pisze też, że PiS wierzy, że „represje i kara śmierci [...] mogą być lekarstwem na schorzenia polskiej demokracji". Kto w Polsce chce leczyć demokrację karą śmierci. Panie Redaktorze, litości! To ma być analiza polskiej rzeczywistości?

Całe szczęście jest jeszcze jedna ostoja w tym strasznym kraju - to niezawisłe sądy. Tak, one zyskują aprobatę redaktora Michnika, który pozywanie dziennikarzy z innych redakcji uważa za najlepszy sposób realizacji wolności słowa, która jest mu tak droga.

Najgorsze jednak jest to, że osobiste obsesje Michnika przedstawiane są jako realne plagi trapiące Polskę. Z autora kipi wprost nienawiść. Mówi, że to PiS szczuje i zastrasza, ale mam wrażenie, że to Michnik potwornie, demonicznie wprost nienawidzi Kaczyńskich i wszystkiego, co prawicowe. Z każdego jego słowa wręcz kapie złość, rozgoryczenie i nienawiść. Nie każdy musi kochać obecnego premiera i prezydenta, ale nie trzeba się posługiwać do opisu ich rządu takimi aż słowami: antykonstytucyjny, nikczemny, wstrętny, niegodziwy, małostkowy i zawistny.

To Adam Michnik gotuje się z nienawiści wobec tego, co się dzieje w Polsce, ponieważ stracił rząd dusz w Polsce. Michnik pisze - oczekuje codziennie na wezwanie prokuratury, uważa, że każdego dnia ktoś szuka na niego artykułu kodeksowego, za który zostanie skazany. Ale to megalomania. Adam Michnik nie może się pogodzić się z myślą, że - z naprawdę drobnymi wyjątkami - nikt się już dzisiaj nim nie przejmuj. To nie tak, że jeszcze nie znaleziono na niego paragrafu. Naczelny Wyborczej chętnie by dziś poszedł do więzienia, dał się ukrzyżować - jak Bronisław Geremek. Jego nieszczęście polega na tym, że nikt o nim dziś nie pamięta.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (152)

Inne tematy w dziale Polityka