Michał Szułdrzyński Michał Szułdrzyński
147
BLOG

O intelektualistach raz jeszcze - prof. Bartoszewski, prof. Nies

Michał Szułdrzyński Michał Szułdrzyński Polityka Obserwuj notkę 97
Czytając komentarze do słów Bartoszewskiego przypomniałem sobie reakcje na mój wczorajszy post, w którym ukradkiem przemyciłem myśl, że Jarosław Kaczyński jest intelektualistą, która wywołała święte oburzenie Salonowiczów.
 
Na początek więc wyjaśnienie wczorajszej myśli, a raczej małe rozróżnienie – intelektualista i inteligent. Inteligent to członek inteligencji, czyli grupy społecznej, której cechą charakterystyczną jest to, że nie troszczy się wyłącznie o swoje sprawy, lecz również o coś więcej – o społeczeństwo, państwo, naród. Według tej definicji dużą część polityków (lokalnych i ogólnopolskich) można nazwać inteligencją. Intelektualista zaś to człowiek, który dużo posługuje się intelektem – najczęściej pracuje za pomocą głowy – to więc człowiek oczytany, zajmujący się myśleniem, na przykład profesor, wykształcony dziennikarz itp. Często inteligent i intelektualista to ta sama osoba, ale nie ma tożsamości pomiędzy tymi dwoma zbiorami. W tym sensie podtrzymuję twierdzenie, że osoby które zajmują się dobrem publicznym, dużo czytają, zajmują się różnymi ideami to inteligenci i intelektualiści. W tym rzędzie więc podtrzymuję, że można do nich wliczyć Jana Rokitę, Jarosława Kaczyńskiego ale też prof. Bartoszewskiego, prof. Niesiołowskiego a nawet red Jacka Żakowskiego. Innymi słowy – inteligentem lub intelektualistą nie jest wyłącznie ten, z którym się zgadzam, zaś mój przeciwnik jest chamem i prostakiem.
 
Wydaje mi się, że istnieje, albo przynajmniej powinna istnieć inteligencja lewicowa, prawicowa, konserwatywna i liberalna, tradycjonalistyczna i postępowa. Tak wyobrażam sobie zdrową tkankę społeczną. Dlatego też nie widzę powodu, by uważać, że cała inteligencja jest przeciw PiS, albo że cała inteligencja jest z PO. Ma rację Łukasz Warzecha – PiS popełnił sporo grzechów w stosunku do dużej części elit, do dużej części inteligencji. Nie zajmował się wykładaniem swoich racji, raczej niekiedy uderzał na oślep – starając się często zaliczyć elity do oligarchii a potem dziwiąc się, że elity są przeciw niemu. Mimo to wciąż istnieją elity pro i antyPiSowskie, istnieją też elity pomiędzy tą dychotomią.
 
Przechodząc zaś do wczorajszego wystąpienia prof. Bartoszewskiego. Jeśli uważa się go za autorytet – a wszystko, wskazuje na to, że nim jest – trzeba posłuchać, co powiedział oraz, co chciał powiedzieć.
Co wyróżnia autorytety? To, że im więcej wolno. Ze względu na to, że są autorytetami słuchamy ich uważniej, niż ludzi, których nie szanujemy. Czy autorytety zawsze mają rację – poza swoją dziedziną raczej racji nie mają, a w swojej najczęściej mają rację, choć. Aktorzy na ogół nie mają pojęcia o polityce. Zaś zdanie szanowanych fizyków o literaturze też nie musi być trafne.
Gdyby trzeba się było zawsze zgadzać z autorytetami, nie byłoby żadnej dyskusji. Załóżmy, że za autorytet moralny uważamy np. prof. X i prof. Y. Ale cóż zrobić, gdy oni od siebie się różnią? Wówczas musimy sami się nad tym zastanowić – może prof. X pobłądził, a może prof. Y zwrócił uwagę na coś innego, niż X i dlatego akcentuje inne rzeczy. Dlatego też nie uważam, że pokazywana w dyskusjach na Salonie24 dychotomia jest prawdziwa. Nie trzeba krytykować profesora Bartoszewskiego albo mu przyklasnąć. Wystarczy się nad jego słowami zastanowić. I jeśli uważamy, go za autorytet – po prostu się zastanowić – co powiedział, czy się z nim zgadzamy czy nie. Jeśli uznamy, że nie ma racji – wcale nie oznacza, że dezawuujemy jego dorobek.
 
Zastanawiam się tylko, dlaczego Władysław Bartoszewski, uważa, że to Kaczyńscy plują na Polskę zagranicą. Dlaczego Kaczyńscy lżą Polskę? Mam wrażenie, że Polskę opluwają, przede wszystkim przeciwnicy Kaczyńskich. I czy Bartoszewski naprawdę uważa, że nie żyje w wolnym kraju?
 
Ale mniejsza z tym, kto kogo opluwa. Mniejsza z tym, kto rozpętał w Polsce język gorących sporów i tzw. nienawiści. Ale nie podobało mi się, że prof. Bartoszewskiemu tak łatwo przyszło posługiwanie się nim. Że się politycy tak zachowują – można smutno pokiwać głową. Ale jak autorytety w ten sposób zaczynają mówić – szkoda. Dotyczy to autorytetów po każdej ze stron.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (97)

Inne tematy w dziale Polityka